Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-10-2011, 11:57   #51
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Biegli, biegli, biegli, a potem – jak Mela była już zmęczona i nie chciała biec – zatrzymali się.

Dziewczynka zobaczyła, jak Piotrek strzela z procy i powala wielkiego pana. A potem Tomek tnie scyzorykiem gruby pasek… Mela dobrze wiedziała, ze scyzoryki nie tną paska, bo Makary i Metody raz próbowali z paskiem tatusia, wcale nawet nie scyzorykiem, a duzym i ostrym nożem z kuchni i nic. Tylko rysy takie były.. a ten scyzoryk ciął pasek jak papier. Więc to wszystko musiało być na niby – ten pan wcale nie był groźny, a jego pas nie był prawdziwy.

Bracia oglądał kiedyś reslink i i tam tacy wielcy panowie bili się, na niby własnie, i udawali, ze robią sobie krzywdę. Skakali na siebie z płotu z lin, krzyczeli, mieli śmieszne stroje i peleryny. Mela bardzo się bała, i płakała, ale Metody powiedział „Melka, to jest na niby, tak jak Mikołaj w TESCO nie jest prawdziwy, tylko przebrany. Oni też są przebrani i udają”. A potem bracia chcieli pokazać Meli reslink i Makary skoczył na Metodego z kanapy, a Mela na nich. To było bardzo śmieszne, tyle, że zbili wazon i mamusia sie złosciła.

Spojrzała niezadowolona na Puśka. Nie był taki mądry, jak się wydawał na pierwszy rzut oka… Objęła owczarka za szyję i wytłumaczyła mu
- Ci panowie tylko wyglądają na groźnych, nie musisz się ich bać. Są przyjacielscy, to jest taka zabawa z gonieniem, rozumiesz? – zapytała, a Pusiek w odpowiedzi oblizał ją całą po buzi, wiec Mela go puściła i zaczęła się chichotać, bo to łaskotało.

Potem zobaczyła, jak Tomek udaje że wiąże pana, a Justyna podkrada się na wydmę. Podchody!
- Cicho Pusiek, spokój! Teraz się czołgamy, musimy być szybcy i niewidoczni – powiedziała ściszonym głosem i rzuciła się na brzuch na piasek. Pusiek przywarował obok niej, Mela zaczęła się czołgać na szczyt wydmy, pouczając psa, żeby się nie podnosił i trzymał pysk nisko. Pusiek szybko pojął, czego pani od niego chce i tez szorował brzuchem po piachu, sunąc za Melą.

Podczołgali się do Justunki, Mela cichutko podniosła się na kolanka i nachyliła nad głową przykulonej Justunki.
- BU! – krzyknęła jej do ucha i uradowana oczekiwała na reakcje – na pewno zaskoczonej, byli przecież bardzo cicho z Puskiem - dziewczynki. Była pewna, że Justynka zacznie wrzeszczeć i uciekać. A wtedy ją z Puśkiem dopadną i wygrają. I będą mogli turlać się wydmy.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 19-10-2011, 17:13   #52
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Piotrek z cichą radością patrzył na swoją procę
-Aj got de pałer- powtórzył tekst swojego starszego brata, gdy ten podniósł sztangę z obciążeniem 120kg, nie wiedział co to dokładnie znaczy, ale domyślał się, że to okrzyk zwycięstwa
-Aj got de pałer!- zakrzykną wyskakując w powietrze- Lepiej być nie mogło! Chodźcie, zaraz załatwię resztę- znów skierował się tym samym bojowym marszem w stronę wierzy co poprzednio
 
Arvelus jest offline  
Stary 20-10-2011, 19:08   #53
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Przemek nie mógł wprost uwierzyć w to, jak ta prosta wycieczka zmieniła się w ucieczkę przed wkurzonym mięśniakiem z gigantycznym mieczem. Chłopak przebierał nogami najszybciej jak tylko mógł, ale wyglądało na to, że goniący ich barbarzyńca miał naprawdę kiepską kondycję. I nie był aż takim twardzielem, skoro załatwił go jeden strzał procy.

Po chwili bandyta był rozbrojony i solidnie związany. Przemek cieszył się z drobnego zwycięstwa, ale nadal martwiło go kilka spraw. Nadal pozostawało dwóch kumpli jeńca, którzy mogli lada chwila przyjść sprawdzić, co stało się z ich kolegą. Dzieci mogłyby spróbować szczęścia na bagnach, ale Przemkowi nie podobała się jakoś myśl o zostawianiu staruszka i małej dziewczynki na pastwę takich podejrzanych typków. Poza tym, złapany mięśniak pewnie będzie wkurzony na bandę dzieciaków, która go złapała. Być może "plan" Piotrka, polegający na załatwieniu pozostałych bandytów, nie był taki głupi.

Przemek nie miał tylko pojęcia, czy proca mogła strzelić jeszcze dwa razy. W ogóle mało wiedział o tych całych magicznych przedmiotach, nie miał bladego pojęcia, co takiego mogło robić jego szkło powiększające. Pewnie było przez nie lepiej widzieć, albo coś podobnego. Przemek miał zamiar to sprawdzić przy najbliższej okazji, a tymczasem podczołgał się do miejsca, z którego miał dobry widok na latarnię, żeby zorientować się, co porabiali nieznajomi.
 
Storm Vermin jest offline  
Stary 20-10-2011, 23:40   #54
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Justynka nie wiedziała, czy podskoczyć na kilka metrów w górę, czy też od razu umrzeć z przerażenia. Przez moment zamarła, rozdarta między dwiema całkowicie sprzecznymi pragnieniami. Nieruchoma jak głaz wpatrywała się w latarnię morską, a zmartwiałe ze strachu szare komórki nie potrafiące zrozumieć, skąd się tuż obok niej wziął kolejny prześladowca, panicznie obmyślały sposoby umknięcia przed grubymi jak konary łapami draba. Jakim prawem nikt jej nie uprzedził, że ktoś skrada się za jej plecami.


Przebrzydły, paskudny, bezmyślny BACHOR! Już raz sprowadziła na nich kłopoty, a teraz...? Trudno było sądzić, by ktokolwiek przy latarni zdołał nie usłyszeć tego wrzasku. Chyba jedynie Pete.
Mama zabroniła jej tak o kimkolwiek mówić czy nawet myśleć, ale Mama z pewnością nie znała Meli od tej strony. Na pewno by się z Justynką zgodziła.
Kiedyś bardzo chciała mieć siostrę, ale teraz, jak sobie pomyślała, że mogłoby z niej wyrosnąć takie pozbawione rozumu melowate COŚ, to jej się od razu zdecydowanie i definitywnie odechciało. Z chęcią zdzieliłaby ją z całej siły przez tyłek, ale pomyślała, że kolejne wycie w wykonaniu Wrzaskuna nie było nikomu do szczęścia potrzebne. Nie mówiąc już o tym, że Pusiek mógłby się zdenerwować i ją haknąć. Ją, czyli Justynkę. Wredna mała zołza musiała sobie zdawać sprawę, że psisko będzie jej broniło i czuła się coraz bardziej bezkarna. Ale musi istnieć jakiś sposób, by ta zaraza dostała nauczkę i się zamknęła.
Zamknęła? Zamknęła... Zamknęła!
Justynka przypomniała sobie ciepło, jakie płynęło od jej PRZEDMIOTU.
Z szatańskim uśmiechem sięgnęła po wiszące na smyczy klucze i zwrócona w stronę Wrzaskuna przekręciła je w powietrzu dwa razy dotykając nimi buzi Meli.
- Zamknij się! - powiedziała lodowatym głosem, patrząc na rozchichotane wciąż usteczka dzieciaka.

Może i była na nią wściekła. Może od rana nie marzyła o niczym innym, tylko żeby rozwydrzona coraz bardziej “księżniczka” siedziała cicho przynajmniej przez pięć minut, nie ściągając im na głowy całej chmary prześladowców. Możliwe także, że gdyby nie okoliczności, postarałaby się na spokojnie wytłumaczyć Meli, jak ważne jest teraz dla nich zachowywanie ostrożności i ciszy. Pospieszyła się jednak. Dzieciak po prostu wyprowadził ją z równowagi. A w takich chwilach była zdolna do wszystkiego. Prawdę mówiąc absolutnie nie spodziewała się też, że osiągnie taki a nie inny efekt. No bo czy to normalne, żeby zwykłe, całkiem normalnie, wręcz pospolicie wyglądające klucze mogły zamknąć komuś usta? W sensie dosłownym. Przeraziła się i przez moment gapiła się na próbującą wydobyć z siebie jakiś głos dziewczynkę. Opanowała się jednak szybko. Powinna przynajmniej sprawić wrażenie, że stało się to w wyniku konkretnego planu. Powinna wyglądać przekonywująco. Czasem słyszała jak rodzice rozmawiali o wychowywaniu dzieci. Mówili wtedy, że najważniejsze jest, żeby być... no, jak to się nazywało... konsekwentnym i stanowczym.

Już miała strzelić Melci wykład, kiedy rozległ się następny wrzask. Tym razem w wykonaniu Piotrka, który wyskoczył jak z własnej procy, gnając w kierunku latarni. Pacnęła się otwartą dłonią w czoło, zaciskając bezsilnie powieki. Czy ich naprawdę wszystkich pogięło?

- A ty! - Zwróciła się ponownie do Meli oskarżycielsko wymierzając palec pomiędzy jej okrągłe chwilowo z wrażenia oczy. - Przestań wrzeszczeć co chwila i wchodzić nam pod nogi, bo Ci tak zostanie, jak teraz i już nigdy nie będziesz mogła powiedzieć ani jednego słowa. Rozumiesz? Masz się słuchać starszych. To nie zabawa ani film. Jak będziesz robić tyle hałasu, to nas złapią, zamkną w ciemnej piwnicy i już nigdy nie wrócimy do domu. Rozumiesz? - powtórzyła pytanie z rozpaczą goniąc wzrokiem za widokiem oddalających się coraz bardziej pleców, kieszonkowych gabarytów wprawdzie, ale bądź co bądź bohatera...
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 21-10-2011, 07:17   #55
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Słowa Albina okazały się prawdą. Prawdą najprawdziwszą i na dodatek namacalną. Strzał z piotrkowej procy powali mężczyznę o budowie Conana. To było nie tylko niesamowite, ale wręcz całkowicie nierealne. Co jednak w tym miejscu było realne? Biały smok na polance? Żywa ciemność pragnąca pochłonąć wszystko i wszystkich? Czy może chłopiec o białej skórze, który przemawia z lustra niczym z telewizora?
Najstarsze dzieci wiedziały już, że to miejsce jest całkowicie obce. Przypomniały sobie wszystkie lektury mówiące o podróżach do innych światów, zarówno tych magicznych, jak i niemagicznych. Pocieszający był fakt, że w większości przypadków bohaterowie tych opowieści wcześniej, czy później wracali do domów.
Im też się pewnie kiedyś uda. Pytanie tylko kiedy?
Wedle słów Albina tylko jego matka potrafiła tego dokonać. A jeżeli tak to czekała ich jeszcze masa przygód i trudności, które będą musieli pokonać.

Justynka Nowicka
Justynka spełniła prośbę Tomka i mimo strachu podkradła się na wysoką wydmę. Ukryta w wysokiej trawie spojrzała w kierunku latarni.
I ledwo to zrobiła przeraziła się.
Biegli przecież tak długi, a okazało się, że latarnia jest na wyciągnięcie ręki, o wiele bliżej niż myślała.
Widziała ją ze wzgórza jak na dłoni.
Dwaj barbarzyńcy nadal przepytywali małą dziewczynkę o blond włosach. Kilka kroków od nich leżał nadal nieprzytomny Pete.
Justynka dostrzegła jednak coś jeszcze. Coś co sprawiło, że aż musiała zakryć usta by nie krzyknąć ze strachu. W pobliżu półnagich barbarzyńców stały trzy ogromne wilki, o potwornych szczękach i wielkich kłach. Bestia była tak wielka, że muskularni mężczyźni mogli na nich jeździć jak na koniach. A sądząc po niewielkich skórzanych siodłach przyczepionych do ich grzbietów, tak właśnie było.
Jeden z nich zaczął właśnie iść w stronę plaży i trzymając nos tuż przy ziemi zaczął węszyć w poszukiwaniu swego pana.

Justynka Nowicka, Melania Bałucka, Przemek Ziembiński

Justynka nie miała szczęścia. Skradający się w jej stronę Mela i Pusiek przestraszyli ją równie mocno, co węszący w oddali wielki wilk.
Mela ewidentnie nie czuła zagrożenia i cały czas chciała się bawić. Jednak tym razem Justynka zareagowała na beztroskę małej Meli w sposób bardzo stanowczo, jak mawiali jej rodzice. I choć nie wierzyła do końca, że sztuczka z kluczem zadziała to i tak postanowiła spróbować.
Zdziwienie Meli, że nie może otworzyć ust i krzyczeć, było równie wielkie co zdziwienie Justynki, że się udało.
Gdy Justynka przekręcała klucz poza zdziwieniem poczuła coś jeszcze. Krótkie, ale bolesne ukucie w okolicy serca.
Pusiek stał obok swej właścicielki i wygląda na lekko zdezorientowanego. Popatrzył na Melę, potem na Justynkę i chyba tak na wszelki wypadek warknął ostrzegawczo w kierunku tej ostatniej.
Na to wszystko wszedł niczego nie świadomy Przemek. Popatrzył na dziewczynki i psa, a później w kierunku latarni. To co zobaczył sprawiło, że natychmiast przypadł do ziemi i nie śmiał choćby podnieść głowy.
Wielki węszący wilk wyraźnie zbliżała się w ich kierunku, a nieświadomy zagrożenia Piotrek szedł mu naprzeciw.

Tomek Wilczyński
Ledwo Tomek skończył wiązać barbarzyńcą, ten odzyskał przytomność. Spojrzał mętnym wzrokiem wokół i zatrzymał go na stojącym nad nimi chłopcu. Przez chwilę nad czymś się głęboko zastanawiał, po czym rzekł spokojnym i wyjątkowo miękkim głosem:
- Co ty wyprawiasz mały? Nie wiesz, że to niegrzecznie tak wiązać dorosłych. Rozwiąż mnie w tej chwili.
Widząc, że Tomek nie kwapi się, by wykonać jego polecenie po kolejnej chwili namysłu odezwał się ponownie:
- Wiem, że się zgubiłeś mały. Widziałem twoich rodziców, bardzo się o ciebie martwią. O ciebie i o twoich przyjaciół też. Jeżeli mnie rozwiążesz zaprowadzę cię do nich.

Piotrek Sikora

Po powaleniu jednym strzałem barbarzyńcy Piotrek czuł, że nic go nie powstrzyma. Wierzył, że sam zdoła pokonać pozostałych dwóch osiłków i pomóc małej dziewczynce i Pete’owi. Ruszył śmiało w kierunku z którego przyszli.
Przeszedł może kilkanaście metrów, gdy zatrzymał się. W oddali ujrzał jakieś zwierzę które wolno zmierzało w ich kierunku. Zwierzę było dużo większe od owczarka Meli, a przecież Pusiek wbrew nazwie nie należał do małych puszystych psów kanapowych.
Gdy Piotrek zatrzymał się i zastanawiał się, co to może być. W tym samym czasie wilk uniósł głowę wysoko do góry. Zapach Piotrka niesiony przez wiatr dotarł do jego czułego nosa. Wilk zawył długo dwa razy i zaczął biec w kierunku chłopca.
Piotrek stał sparaliżowany. W jednym momencie cała siła i moc, jaką czuł jeszcze przed chwilą opuściła go. Zastanawiał się, czy znowu powinien zaufać magicznej procy, czy lepiej brać nogi za pas.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 21-10-2011, 12:09   #56
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
W sobotę rano rodzice kazali Meli iść do drugiego pokoju, bo chcieli być sami. Melka, która chciała kitłasić się z nimi na rozłożonej kanapie, wyszła naburmuszona, aby za chwilę wrócić. Stanęła przed zamkniętymi na klucz drzwiami i zaczęła w nie walić piąstkami, wołając „Nie można zostawiać dziecka samego! Wpuście mnie!”
Tatuś wyszedł z pokoju i przyklęknął obok Meli. Złapał ją za ramionka i popatrzył jej na buzię „Przeginasz, Melania – powiedział bardzo poważnym głosem – przeginasz. Jakbyś była chłopcem byś już dawno dostała paskiem”. Miał coś takiego na twarzy.. coś takiego, że Mela od razu wiedziała, że postąpiła bardzo źle.
- Przepraszam, tatusiu – wyszeptała i zmyła się błyskawicznie.

Teraz Justyna miała coś takiego na twarzy. Mela zrozumiała, że przegięła. Zanim zdążyła przeprosić dziewczynkę, ta przekręciła klucze przed jej buzią. Mela poczuła, że robi się jej w buzi tak, jak miała po zastrzyku u dentysty – wszystko jej zdrętwiało. Policzki, język i cała buzia w środku. Chciała przeprosić Justynkę, która strasznie na nią krzyczała, zezłoszczona – ale okazało się, ze nie może otworzyć buzi. Ani nic powiedzieć. Spróbowała jeszcze raz, i jeszcze, chciała krzyczeć, zawołać Puśka, ale nie mogła się odezwać.

- Ci tak zostanie, jak teraz i już nigdy nie będziesz mogła powiedzieć ani jednego słowa.

Zostanie jej tak? Nie będzie mogła powiedzieć mamusi, że ją kocha ani piszczeć, jak tatuś zjada jej brzuszek?! Ani kłócić się z braćmi, opowiedzieć babci o Puśku ani jeść, ani pić? Mela przeraziła się tak bardzo, ze zaczęło jej być trudno oddychać. Zbladła, zadrżała, chciała otworzyć buzię, żeby nabrać dużo powietrza, ale nie mogła, przeraziła się jeszcze bardziej bo pomyślała, że się udusi. Pusiek, widząc co dzieje się z jego panią, liznął ją po twarzy. Dotyk mokrego języka otrzeźwił na moment Melę i zaczęła bardzo szybko, spazmatycznie oddychać przez nosek.
Łzy pociekły po twarzy dziewczynki, Mela skuliła się na ziemi, zakrywając głowę rączkami. Całe jej ciałko trzęsło się w bezgłośnym szlochu.

Pusiek trącał panią mordą i cicho popiskiwał, próbując zachęcić ją do wstania z ziemi i ucieczki przed nadciągającym zagrożeniem. Kiedy zobaczył, ze pani nie podnosi się, z głuchym warkotem ustawił się pomiędzy nadchodzącym wilkiem a skuloną Melą.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 21-10-2011, 19:40   #57
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tomek nie wierzył własnym oczom i uszom. Meluś zamknęła pyszczek i nie wykrztusiła nawet słowa. Ba... nie wydała z siebie nawet najcichszego dźwięku. W przeciwieństwie do związanego osiłka, który zaczął wygłaszać moralne pouczenia rodem z opowiastek dla grzecznych dzieci.
Cóż... W czasach, z których pochodził Tomek, pojęcie ‘grzeczne dzieci’ z wolna odchodziło do lamusa, zaś opowiastki dla takowych występowały tylko i wyłącznie w opowieściach mamy, która słyszała o nich od swojej mamy, czyli babci Tomka.
Czyżby i tutaj obowiązywała moralność Kalego z “W pustyni i puszczy”? Osiłki biją innych, i to jest w porządku, a gdy ktoś da nauczkę osiłkowi, to jest źle? Święte krowy czy co?
Nim zdążył odpowiedzieć jeniec podjął kolejną próbę przekonania go do swych racji. Nad wyraz naiwną, nie da się ukryć, ale Tomkowi aż drgnęła ręka, gdy leżący wplątał do tej historii jego rodziców. O mały włos dziabnąłby pakera. Problem polegał na tym, że nie wiedziałby, jak zatamować krew...
- A nie powiedziała ci mamusia, że to nie ładnie tak kłamać? - spytał, hamując złość. - Piśniesz jeszcze jedno słowo, to zatkam ci buźkę twoimi własnymi butami.
To by mogło być niebezpieczne dla otoczenia. Mięśniak nie wyglądał na takiego, co dba o osobistą higienę. Możliwe też, że nogi mył tylko wtedy, gdy przez przypadek wlazł do wody. Istniała więc szansa, że zapach zwali z nóg wszystkich w promieniu kilku metrów, trawa zwiędnie a krzewy stracą liście. I w sumie Tomek nie wiedział, czy by się zdecydował na takie ryzyko.

Wycie wilka wytrąciło Tomka z równowagi bardziej, niż podparcie się mięśniaka tomkowymi rodzicami. O ile, jak się przekonali, przed osiłkami mogli uciec, bo tamci pakowali wszystko w siłę, a nic w kondycję, o tyle z wilkami mogło być kiepsko. A wilki były (jak pokazała Justynka) aż trzy, a na dodatek (sądząc z jej gestykulacji) były większe niż smok Emiliusz. Nawet Conan, gdy nie miał miecza, uciekał przed wilkami. I Gandalf też. A oni nie byli czarodziejami, zaś do obrony mieli tylko piotrusiową procę i scyzoryk. Ostry, ale kłom wilka by nie sprostał. Co innego, gdyby to był miotacz ognia. Od razu wilk podwinąłby ogon i by uciekł. Albo chociaż palnik acetylenowy... Albo taki gwizdek, co odstrasza zwierzęta...Chociaż mówili, że taki gwizdek to lipa i nie działa.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 21-10-2011 o 19:44.
Kerm jest offline  
Stary 21-10-2011, 22:16   #58
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
To wszystko było takie okropne. Ten ból pod sercem też. Poniosło ją. I teraz było jej przykro. Pomimo, że wciąż była przekonana, że Meli naprawdę należała się nauczka. Tak, mamusia też mówiła, że jak na Justynkę musi karę nałożyć, to jej się serce kraje. Ale żeby tak dosłownie?
Teraz Justysia już będzie grzeczniejsza i będzie się starała. Nie chciała przecież, żeby mamę serce bolało. Tylko czy jeszcze będzie miała okazję udowodnić mamie, jak bardzo ją kocha?

Tak naprawdę, w gruncie rzeczy lubiła Melcię. Mama zawsze mówiła, że to słodki dzieciak. Pewnie miała rację. To wszystko przez tych wstrętnych facetów. A teraz jeszcze w dodatku te wilki. Zaraz ich wywęszą i kto wie czy nie zagryzą. Bo raczej nie połkną w całości, jak w bajce o Czerwonym Kapturku. A nawet gdyby, to kto by ich miał wyciągnąć z ich brzuchów? Chociaż... Melcię, jako najmniejszą z nich może i nawet dałyby radę połknąć w całości. Nie mogła na to pozwolić. Odkąd się tu znaleźli czuła się poniekąd odpowiedzialna za to, żeby maluchowi nie stała się jakaś większa krzywda. Jeśli by tak nie było, to pewnie zostawiłaby Melę jeszcze w tamtym lesie. Ale nie była w stanie sobie wyobrazić, jak mogłaby spojrzeć pani Bałuckiej w oczy, gdyby wrócili do Warszawy bez Melanii.

Spojrzała z żalem na skuloną na ziemi i podrygującą od płaczu dziewczynkę. Pusiek próbował ją pocieszyć, ale nie bardzo mu to wychodziło. Na to, że udałoby mu się obronić Małą przed tropiącym ich wilkiem też nie wyglądało. Tylko co teraz mieli robić? Uciekać? Może przed tymi trzema zbirami by im się udało. Ale jeśli poszczują ich wilkami to będzie masakra. Nie było mowy, że kilkoro dzieciaków mogłoby uciec ogromnym, szybkim zwierzakom, które zresztą mogą ich wszystkich wkrótce wywęszyć i wyłapać jak szczury. Brrr... Widziała kiedyś u babci, jak Rafik złapał i zagryzł szczura. Tylko raz kłapnął paszczą i mocno potrząsnął. I już było po zwierzątku.

- Melunia. Wstawaj. - Pochyliła się nad dziewczynką i pogłaskała ją po główce. - Jeśli mi obiecasz, że już nie będziesz nas straszyć i po nas skakać, to naprawię ci buzię. Chcesz? - zapytała starając się, żeby jej głos brzmiał delikatnie, chociaż czas naglił. Potrząsnęła lekko ramieniem Melanki. - Obiecujesz?

Żadnej reakcji. Jakby zamknęła jej przez przypadek nie tylko buzię, ale i uszy.

Zerknęła przypadkiem ponad grzbiet wydmy i zdębiała. Piotrek gnał przed siebie w siną dal. Tego jeszcze brakowało.
- Tomek - jęknęła zbolałym głosem zwracając się do przyjaciela. - Co on wyprawia?
- Usiłuje na siebie ściągnąć uwagę tego wilka? - wysunął przypuszczenie Tomek. Wilki też znały zasadę, której przestrzegały psy. - Gdy ktoś ucieka, to trzeba go gonić.
Z tyłu doszedł jej odgłos pośpiesznego galopowania po piasku. Po chwili minął ich rozpędzony żywy pocisk, w którym rozpoznała Piotrka.
- Łojezzzz... - jęknęła Justynka ponownie. Nie tylko dlatego, że dotarło do niej, co mu grozi, jeśli zostanie sam na sam z wilkiem. Co grozi im wszystkim, jeśli się rozproszą i pogubią.
- Tomek zrób coś. Błagam...
Niechby mu chociaż nogę podłożył. Cokolwiek.

Trzeba było być jeszcze bardziej stanowczym. Chwyciła trzęsącą się dziewczynkę za ramiona i podniosła do siadu. Sama nie wiedziała skąd wzięło się jej nagle tyle siły. Wprawdzie była o wiele wyższa od Małej, ale mimo wszystko nie było jej łatwo dźwignąć, zesztywniałych dwudziestu paru kilogramów. Usiadła po turecku przed Melą zaciskającą powieki i zatykającą uszy łapkami. Pusiek najeżył się stawiając na grzbiecie irokeza z sierści, ale jeszcze nie był pewny, kto stanowi dla jego pani większe zagrożenie, Justynka czy wilki. Nie miała zamiaru dać się pokonać woli psa. Nie miał pojęcia o co tu chodzi. Gdyby miała działać po jego myśli pewnie musiałaby zostawić jego i Melę wilkom na pożarcie. Mimo wzbierającego w psim gardle warkotu wyprostowała się i spojrzała psisku prosto w oczy.
- Cicho pies! - powiedziała spokojnym i stanowczym tonem. - Spokój! - Powtórzyła. - Pilnuj wilka.
Sama zaś odwróciła się do Meli i mocno ją przytuliła, głaszcząc po pleckach. Co będzie, to będzie. Pies nie będzie jej tu rządził.
- No Melunia. Przykro mi, że Cię tak przestraszyłam, naprawdę - szeptała jej ciepło prosto do uszka. - Pokaż buzię. Spróbuję ją naprawić.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 22-10-2011, 12:51   #59
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
-Hehe...- “zaśmiał” się nieśmiało Piotrek i zabrał nogi za pas. Dwóch powolnych barbarzyńców to jedno, ale dwóch powolnych barbarzyńców i trzy wiegachne wilki, to zupełnie inna bajka. Nim się reszta spostrzegła Piotrek już był o kilka metrów od nich i przebierał nogami aż się za nim kurzyło... no, w każdym razie wyrzucał piach w powietrze

* * *

Piotrek spróbował się gwałtownie zatrzymać, gdy tylko spostrzegł, że reszta nie zrozumiała jasnego przekazu "w nogi", ale zrobił to zbyt gwałtownie jednocześnie zapominając, że piasek nie jest stabilnym podłożem i w efekcie przekoziołkował trochę aż w końcu, z impetem, walnął piętami w ziemię pozostając już w siadzie
-Łał...- stęknął i ledwo się powstrzymał przed okrzykiem "jeszcze raz!"
-Co wy robicie? Wilk tu idzie! Uciekać komu tyłek miły!
 
Arvelus jest offline  
Stary 23-10-2011, 20:01   #60
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Czemu to musiał być wilki? Przemek nie miał wątpliwości, że te wierzchowce są dużo bardziej niebezpieczne niż ich jeźdźcy, przynajmniej w tej chwili. Chłopak najchętniej zerwałby się do biegu licząc na to, że psowaty skupi się na Piotrku, ale były przecież jeszcze dwa kolejne potwory. Poza tym, nie mogli zostawić rozhisteryzowanej Meli na pastwę losu. Przemek postanowił poczekać, aż Justynka uspokoi malucha, a potem pomóc mu uciec. Oczywiście, gdyby wilk za bardzo zbliżył się do jego kępki trawy, chłopak pewnie nie będzie miał chęci zrywać się do biegu. W najgorszym wypadku można by zwierzaka uderzyć w nos - chociaż nie, to chyba działa tylko na rekiny. Przemek miał tylko nadzieję, że pozostałe wilki nie dołączą do gonitwy, i że ten tutaj miał tak słabą kondycję, jak jego pan.
 
Storm Vermin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172