Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2011, 17:44   #15
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Mimo wszelkich wątpliwości i rozterek, jaki mieli wasale księcia Tondberta oraz szlachetne damy, wszyscy zdecydowali się wyjechać naprzeciw zbliżającemu się do Edenbrough, orszakowi hrabiego Oswalda.
Do wyprawy przygotowano się z należytą starannością i uwagą. Zarówno konie, jak i sprzęt zostały wybrane z rozwagą i dbałością o każdy szczegół. By zachować pozory łowieckiej wyprawy zdecydowano się na zabranie licznej służby, która podobnie jak obecność dam miała uwiarygodnić przypadkowość spotkania.
Obecność lady Mariny i lady Kaylyn wprowadził małe zamieszanie w szeregach rycerzy, jednak po krótkiej wymianie zdań uznano, że diuk nie zabronił damą udziału w wyprawie, a jedynie bardzo niepokoił się o ich bezpieczeństwo. Rycerze dali parol, że zrobią wszystko, by żadnej z dam nie spadł, choćby włos z głowy.
Gdy zapanował konsensus w tej sprawie, nie zwlekając więcej, dano sygnał do wyjazdu.

Pogoda zaiste sprzyjała polowaniu. Słońce zbliżało się do zenitu i jasnymi promieniami, ogrzewało bujnie rozwijającą się roślinność. Lato tego roku było doprawdy niespotykanie ciepłe i pogodne. Każdy kolejny dzień był ładniejszy od poprzedniego i co bardziej zapobiegliwi chłopi zaczęli modlić się o deszcz w obawie przed możliwością nastania suszy.
Ta na szczęście nie była kłopotem szlachetnie urodzony, którzy zwartą i wesołą grupą wyruszyli na polowanie. Czasu było aż nadto, więc wszyscy z ochotą zanurzyli się w gęsty las.
W ich uszach ciągle pobrzmiewała pieśń, jaką pożegnał ich książęcy bard.
Trakt zmienił się w leśną dróżkę, ale i ta po kilku chwilach zniknęła zastąpiona przez leśne runo. Podzielono się na grupy i zaczęto tropić zwierza.

sir Gareth Reynar, lady Marina
O wiele ważniejsze jednak od polowanie i tropionej zwierzyny było to co przydarzyło się sir Garethowi i lady Marinie. W czasie tropienie zwierza, w oddali, pomiędzy drzewami zaczęła podnosić się mgła. Było to o tyle niepokojące, że pogoda nie wskazywała, by coś podobnego mogło się zdarzyć. Tym bardziej, że w pobliżu nigdzie nie było bagien, czy mokradeł. Lekko zlękniona para zatrzymała się i przez chwilę obserwowała tajemnicze zjawisko. Mgła podnosiła się z nie spotykaną wręcz szybkością i po kilku zaledwie chwilach sięgała powyżej pasa dorosłego człowieka.
Wtedy to para dostrzegła, że z mgły wyłoniła się męska postać z głową jelenia o rozłożystym porożu.
- Jam jest Hern. - powiedział mężczyzna doniosłym głosem- Myśliwy, pan lasów i borów. Strzeżcie swego księcia, bo człowiek o mrocznym sercu czai się na niego, niczym wściekły lis.
Ledwo słowa te wybrzmiały, a zerwał się mocny wiatr i rozgonił mgłę, a wraz z nią tajemniczą postać.

WSZYSCY
Łowy zostały zakończone. Ich rezultat nie był tak ważny, jak zbliżające się wielkimi krokami spotkanie. Nadszedł czas, by wyjechać naprzeciw hrabiemu Oswaldowi.
Zarówno szlachetni rycerze, jak i czcigodne damy czuli wielki niepokój w sercu. Czuli, że lada chwila pęczniejący wrzód obaw i utajonych lęków, pęknie. Coś im podpowiadało, że obawy księcia nie były pozbawione podstaw.
Wyjechali z lasu i ruszyli w kierunku traktu.

Lady Kaylyn Orville
Gdy tylko opuścili las i ostatnie drzewa zostały za nimi, zimny grot lęku przeszył serce lady Kaylyn. Niepokój czuła od samego momentu wyjazdu, ale teraz przybrał on realne kształty. Dla innych zwykły i pospolity ptak, a dla niej zwiastun śmierci i tragedii.
Kruk. Czarny jak smoła. Czarny jak noc. Czarny jak śmierć kołował nad nimi.
Ptak, leciał niespiesznie. Wręcz szybował nad grupą, jakby świadomie szydząc z przerażonej lady Kaylyn.

WSZYSCY
Bladość, jaka zalała twarz lady Kaylyn, nie uszła uwadze reszty członków wyprawy. Nie mieli oni, jednak sposobności na odkrycie przyczyny i zapytanie o tak nagłą zmianę nastroju. Bowiem prawie w tej samej chwili dostrzeżono na horyzoncie ludzi z orszaku hrabiego Oswalda z powiewającymi chorągwiami na czele oraz z drugiej strony samotnego gońca z herbem króla Arthura.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline