Dogonili go szybciej niż się spodziewał. Nie mógł już dłużej się od nich izolować. Na uprzejmą propozycję Niklasa odpowiedział skinieniem głowy i wskoczył na wóz. Ściągnął plecak i krótki łuk z ramienia, zaś kij położył na dnie paki. Owinięty w nowy, zdobyczny płaszcz zapadł w coś w rodzaju drzemki. Przedtem zdążył tylko powiedzieć to co wcześniej zaniedbał. - Nazywam się Rudolf, po prostu Rudolf.
Na postoju zaimponował towarzyszom błyskawicznym rozpaleniem ogniska, wyborem miejsca na obóz i naniesieniem suchego opału. Normalne dla człowieka lasu i traktu umiejętności. Miał do tego dryg i się z tym nie krył. Robił krótkie wypady wokół obozowiska i z jednego nawet przyszedł z królikiem. Był spokojnym pożytecznym kompanem. Może trochę zbyt cichym...
Z początku nawet się cieszył z odmiany, z tego że jest do kogo zagadać, że ktoś pilnuje kiedy ty spisz. W chwili gdy zostali otoczeni przez dziwne wilki przeklął wszystkie te myśli. "Jest zwierzyna to i myśliwi się znaleźli."
Przez chwilę chciał się bliżej dziwnym przybyszom przyjrzeć wszystkimi swoimi zmysłami, ale dziwne zachowanie sprawiło, że uznał to za zbyteczne. - No to witamy w Sylvani przybysze- zwrócił się do towarzyszy, po czym mocniej chwycił kij. |