Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2011, 10:59   #125
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rav poczekał, aż Aglahad strzeli i prawie w tym samym momencie jego strzała pomknęła w stronę wskazanego przez siebie celu. Upierzony pocisk wbił się głęboko w pierś goblina.
To już się okazało nie tak piękne, jak w książkach. Tam nie było widać płynącej z ust krwi, nie było słychać rzężenia umierającego stwora trafionego TWOJĄ strzałą. Świadomość, że to potwór, pomogła troszkę. Świadomość tego, że trzeba ratować ludzi - również.
Kolejny goblin padł nie wiadomo z czyjej ręki i trzeba było ruszyć się z miejsca, bowiem niżej, tam gdzie toczyła swe wody rzeczka, kłębiło się jeszcze stadko podobnych paskudztw, w którymi trzeba było się w taki czy inny sposób rozprawić, jeśli napadnięci ludzie mieli przeżyć tę napaść.

Rav przebiegł kilka kroków, a potem ponownie strzelił, celując w przebywające w wodzie gobliny. W stronę tych, co byli tuż obok wozu, wolał nie strzelać. A nuż trafiłby kogoś z ludzi. Oj, nasłuchałby się od Amy...
Strzała trafiła w ramię jakiegoś szarozielonego kurdupla, który z wrzaskiem wypuścił swoją włócznię, chwycił się za ramię i zaczął coś wrzeszczeć w swoim języku. Całkiem jakby komuś wygrażał.
Następna odbiła się od czyjegoś naramiennika, trafiając sąsiada 'celu' i nie robiąc mu żadnej krzywdy. Za to trzecia... Tu Rav miał trochę szczęścia, bowiem trafiony goblin chlupnął w wodę i już się nie wynurzył.

Najbardziej nawet tępy idiota zorientowałby się w końcu, że coś jest nie w porządku, że do całej zabawy wmieszał się ktoś jeszcze. Trzy gobliny, zbrojne w maczugi i włócznie, ruszyły w stronę, skąd nadlatywały pociski.
Sytuacja jakby troszkę się zmieniła, więc na kolejną strzałę Rav się już nie zdecydował. Schował łuk, chwycił tarczę i ruszył w stronę goblinów, sięgając równocześnie po miecz. Miał tylko nadzieję, że nikt z kompanów nie wpakuje mu pocisku w plecy...
Zbiegł na dół po w miarę łagodnym stoku, na szczęście nie zahaczywszy się o żaden korzeń czy kamień. Ładnie by wyglądał, sunąc w dół na brzuchu lub też turlając się... Znalazłby się na dole akurat w idealnej pozycji, by biegnące w ich stronę gobliny wlazły mu na kark.
 
Kerm jest offline