Wątek: Cena Życia III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2011, 22:13   #33
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Człowiek w kurtce z fatalną naszywka nie powiedział ostatecznie nic. Mogło to oznaczać że naprawdę nie miał nic do powiedzenie i tak mało zależało mu na życiu, że nie miał ochoty z nimi rozmawiać. Mogło jednak też oznaczać, że uznał iż milczenie to doskonały wykręt by nie powiedzieć zbyt wiele. Nie ujawnić czegoś co mogłoby się im wydać podejrzane.
Może miał więcej do ukrycia niż mogliby sadzić?
Kiedyś w lepszych czasach, czyli jeszcze dwa dni temu Liberty byłaby w stanie zastosować wobec niego zasadę domniemanej niewinności, jednakże przez ostatnie czterdzieści osiem godzin zbyt wiele się zmieniło. Teraz nierozważnie okazane zaufanie mogło oznaczać niebezpieczeństwo a nawet śmierć.
Jak jednak zdecydować komu zaufać a komu nie?
Nie potrafiła tego rozeznać. Pewnie gdyby poprosił ich o pomoc... zgodziłaby się. Podobnie Dorothy. Jej siostra zawsze miała miękkie serce.
Nie powiedział nic.
Zostawili go więc tak samo jak i dziewczynę. Tak samo jak wielu ludzi przed nimi.

Zgodnie z planem udali się na najbliższe lotnisko. Choć nadzieja, która nimi kierowała z pewnością była bardzo lotna i złudna.
Mijali kolejne domy i wyglądające na wymarłe miasteczko. Nawet jeśli w domach byli jacyś ludzie woleli nie ujawniać swej obecności przed obcymi.
Kolejne miejsce widmo...
Coraz więcej takich spotykali na swojej drodze.
Z drugiej strony lepiej by nie było w pobliżu nikogo niż miałyby ich zaatakować jakieś chodzące trupy!
Ethan marudził. Chłopiec tęsknił za domem, miejscami które dobrze znał, za swoimi zabawkami, za ojcem...
Nathali zaczęła mu cichym głosem opowiadać bajkę.
Dziewczynka wydawała się spokojniejsza niż poprzedniego dnia. Jakby powoli zaczynała godzić się z szalona sytuacją w której się znaleźli. Czy dzieci tak szybko potrafią się przystosować do trudnych sytuacji?
Czy nie była to tylko maska?
Z zamyślenia wyrwał ją niespodziewany ruch, gdy z posterunku policji ktoś wybiegł i zaczął strzelać. Jeśli chciał zwrócić ich uwagę z pewnością mu się to udało. Jeśli chciał ich zatrzymać obrał najgorszą możliwą taktykę.
Odjechali szybko pozostawiając go za sobą.
Jak zwykle.

Lotnisko, wbrew temu co myśleli nie było puste. Niestety zarówno samochody jak i kręcący się po płycie ludzie zdecydowanie wskazywali na obecność Umbreli. To nie było im potrzebne.
Nie wiadomo dlaczego założyła, ze Thomson odjedzie jak najdalej od potencjalnego niebezpieczeństwa.
Czy jednak rzeczywiście wieczna ucieczka miała jakiś sens?
Dziwaczny obdartus nie wahał się długo. Gdy podała mu jedna z krótkofalówek myślała że wejdzie do budynku. Zamiast tego zaczął wspinać się po ścianie. To przyciągnęło uwagę nie tylko dzieci i Nathana, którzy z otwartymi buziami spoglądali na jego wyczyn. Także ona z siostrą nie mogły oderwać wzroku od tego niecodziennego widowiska.
Gdy w końcu zniknął w jednym z okien gwałtownie wypuściła powietrze. Nie miała pojęcia, że wstrzymuje oddech.

Gdy Thomson się do niej odezwał popatrzyła na detektywa z zaskoczeniem.
- Gdzie mamy się ukryć? Przecież w każdym z tych budynków – zatoczyła ręką łuk wokół zabudowań lotniska – może ktoś być i niekoniecznie okaże się nastawiony przyjaźnie. Najbezpieczniej będzie w Humvee. Jeśli stanie się niebezpiecznie zawsze można będzie odjechać. Jesteś pewny, że chcesz ryzykować życie, by czegoś się dowiedzieć?
Czy ma to jakiś sens?
- W jej wzroku było wyraźne pytanie. Czy miał argumenty by ją przekonać?
 
Eleanor jest offline