Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2011, 11:55   #127
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Jakże wielkie zdziwienie odmalowało się na twarzy Marcusa kiedy jego król złapał go za rękę trzymającą sztylet. Chłopak pokręcił głową. Trudno było powiedzieć jakie myśli krążyły w jego łepetynie.

- Nie wiem co zamierzasz, ale nie zabijaj jej. – twardy ton jasno dawał do zrozumienia, że nie była to kwestia dyskusyjna. – Nie mogę na to pozwolić.

- Zabawne, bo działam według twoich poleceń. – mina arcymaga uległa gwałtownej przemienię. Nikt już, nawet kompletnie pijany nie wziąłby go za poczciwego starca. Sieć żyłek pojawiła się na jego pomarszczonej skórze w okolicach skroni. Odwrócił się na pięcie w stronę Nasturcji. A była już tak blisko! Początkowo czarownica mogła pomyśleć, że jego lewe oko zalśniło od łez. Te jednak zamiast spadać w dół unosiły się.


- Mieliśmy umowę. Nauczę cię, że tylko głupiec igra z arcymagiem. Jak zwykle nie jesteś w stanie dostrzec całego obrazu.

Dopiero po tych słowach poczuła coś dziwnego. Spojrzała w dół i zobaczyła jak jej dwie stopy zaczęły obrastać kryształami. Gwałtownym ruchem udało jej się wyrwać jedną nogę, ale na drugą było już za późno. To coś wysysało jej energie i dzięki temu rozrastało się coraz szybciej.

- Jedna z was spocznie tutaj na wieki. Wybierz która.

W tym momencie plany czarodzieja jeszcze bardziej się skomplikowały. Jeden z jego pomocników padł martwy, a obok jego ciała wylądował Vernon. To dało impuls kilku osobom. Trójka najemników rzuciła się w dół schodów, a jeden wziął przykład z nożownika i zeskoczył z wyższego poziomu. Był on jedynym przedstawicielem szlachetnej rasy elfów. Jego nadludzkie możliwości dodawały mu pewności siebie. Liczył na to, że wyląduję równie bezproblemowo jak poprzednik. Metr przed ziemią padł na niego wzrok Marcusa i zamiast wylądować lekko na nogach, uderzył w ziemie rozsypując się na tysiące kawałeczków. Pozostała trójka stanęła w miejscu nie wiedząc czy powinni atakować czy uciekać.

Zamieszanie wykorzystał domniemany król, który odciągnął Sarę na bezpieczną odległość. Nie zamierzał przynajmniej na razie mieszać się do potyczki.

Mag wyciągnął rękę w kierunku nadchodzącego Vernona. Mężczyzna stanął w miejscu. Jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Nie był w stanie się poruszyć.

- Wiem, że ty jesteś odpowiedzialny za to, że król nie odzyskał wspomnień. Wiedź, że twoja śmierć będzie powolna i bolesna.

Co zrobią pozostali? Czy dla własnego bezpieczeństwa będą patrzyli na śmierć towarzyszy?
 
mataichi jest offline