Durne psisko! Jeszcze ono mnie pożre! Piotrek wstał by biec dalej, ale panikując, znów się wyłożył. Gdy wstał był już świadkiem bitwy wilk kotra Pusiek. A jednak dobre psisko. Najwyraźniej uratowało mu zadek. Obserwował przez chwilę walkę łapiąc oddech i odzyskując namiastkę zimnej krwi. Co tu robić, co tu robić?
-Wiem!- zakrzyknął niemal wyskakując w powietrze, rozejrzał się i złapał procę, sięgnął do sakiewki po kamień i zbladł. Była pusta. Podczas upadku musiały się wysypać! Padł na ziemię, jak rażony piorunem by przeszukać piasek, którym zdążył je przysypać. W panice przerzucał garściami żółty piach, w pewnym momencie, kątem oka dostrzegł ciemniejszy kształt. Kamień! Odbił w bok niemal łapiąc go w nim zdążył spaść, ale przeleciał mu między palcami, a padający chłopak znów go przysypał.
-Nie! To jakieś żarty!- snów zaczął szukać tego jednego kamyczka zgarniając piasek dłońmi jak grabkami, aż poczuł go między palcami lewej dłoni.
-Jest!- Ale gdy wyciągnął okazało się, że to nie jego kamień, a jakiś żołądź. Nie miał czasu wybrzydzać. Trzeba ratować Puśka. Chwycił procę, wycelował i strzelił |