Cassio Montero, Shane Taylor, Jack McCain, Alice Owens
Pokonanie bestii z piekła rodem okazało się nic nieznaczącą potyczką wobec zbliżającego się konfliktu. Agresywny i uzbrojony policjant miał swój dość specyficzny pogląd na sprawę zabrania chłopca. Jego zacięta mina sugerowała, że nie zamierza w tej kwestii odpuszczać, czy iść na kompromis.
Postawa Jacka nie była jednak do końca jednoznaczna. Z jednej strony twierdził, że żal mu chłopca, a z drugiej wypowiadał słowa o skróceniu cierpienia, które można było rozumieć, co najmniej dwuznacznie.
Cassio i Shane jasno opowiedzieli się po stronie chłopca. Nie potrafili przejść obojętnie wobec tragedii dziecka mimo, że także oni zdawali sobie sprawę z tego, że Jakc może mieć rację. Dziecko mimo pozorów swej niewinności mogło lada moment przeobrazić się w krwiożercze zombi.
Czy to jednak zwalniało ich z obowiązku pomocy maluchowi?
Ostateczne decyzje nie zapadły. Grupa ponownie stanęła przed widmem rozdzielenia się.
A czym to groziło, każdy z nich zdawał sobie doskonale sprawę. David O'Neil, Stony Strode
- Wskakuj do nas. Mamy zamiar wydostać się wentylacją, w końcu wszystkie szyby muszą prowadzić na powierzchnię. Dasz radę? -zapytał Stony.
Mężczyzna w dole chwilę się wahał, ale w końcu zdecydował się wskoczyć do szybu.
Przy pomocy O’neila obaj mężczyźni wrócili na wyższy poziom szybu.
- Panowie zdecydowałem się do was dołączyć, bo w grupie zawsze szanse na przeżycie są większe. Wydaje mi się jednak, że szanse na odnalezienie wyjścia stąd są żadne.
O’neil i Strode spojrzeli na mężczyznę ze zdziwieniem. W jego głosie nie było ani żalu, ani strachu, a jedynie suche stwierdzenie faktu.
- Nie wiem ile do tej pory widzieliście, ale chyba zdajecie sobie sprawę z tego, że to miejsce... ta cała pieprzona stacja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Mam nadzieję, że nie uznacie mnie za wariata... To wszystko co nasz otacza to jakiś pokręcony labirynt, jakaś pieprzona łamigłówka niczym w tej posranej “Pile” Dzieciak, kilkuletni chłopiec, opowiadał mojemu znajomemu, że musi zabić potwora. Nie powiedział dokładnie kogo, ale z notatek wynika, że to ktoś kto włada tym miejsce. Wiem, że to brzmi jak majaki wariata... ja jednak mówię tylko o tym do czego doszedł mój znajomy. Narysował on mapę i wynika z niej, że trzeba iść ciągle w dół, by stąd wyjść. On się na to zdecydował. Zszedł na kolejny poziom metra, ale wiem, że mu się nie udało. Słyszałem jego krzyki i wiem, że już nie żyje.
Mężczyzna zawiesił głos i zaczął nasłuchiwać.
- Słyszycie? - szepnął.
O’Neil i Strode również zaczęli nasłuchiwać. Przez chwilę cisza szumiała im w uszach i nie słyszeli nic poza nią. Dopiero po kilku sekundach usłyszeli chrobotanie. Dźwięk brzmiał tak, jakby ktoś ciężki przeciskał się i pełzał w szybie nieopodal nich.
- Zgaś światło - szepnął ponownie Frank - A najlepiej zejdźmy na dół, tam jest w miarę bezpiecznie. Omówimy na spokojnie, co dalej robić.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman |