Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-10-2011, 13:12   #101
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
- I tak tu zdechniecie! - przerażającym głosem ryknęło dziecko, a jego twarz wygięła się w paskudnym grymasie. Jack cofnął się o krok i złapał za głowę.

- Co u licha się tu dzieje? - pomyślał wodząc wzrokiem po wszystkich członkach grupy. Cała sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli, zaczął żałować, że wybrali drogę przez ten pieprzony korytarz. Jednakże, w końcu tunel musiał się skończyć, a na jego końcu czekała przecież stacja, która znajdowała się na zwykłym rozkładzie. Tunel zaś nie mógł być zamknięty, ponieważ obsługa metra natychmiast wezwała by służby, by sprawdzić co się dzieje.

Policjant natychmiast otrząsnął się z rozmyślań. Nie było na to czasu. spojrzał ponownie na kobietę i podszedł bliżej śpiącego dzieciaka.

- Słuchajcie! - krzyknął na tyle by wszyscy go usłyszeli, aczkolwiek niezbyt głośno, nie chciał powiadomić wszystkich dziwolągów o ich obecności w tunelu - Nie zabierajmy tego bachora! Jak zacznie płakać to ni chuja nie zdołamy ukryć naszej obecności, ponadto nie usłyszymy zbliżającego się wroga, a jak wiemy ten czyha na nas w ciemnościach... Też mi jest żal tego gnojka, ale nie mamy pewności czy nie stało się z nim to, co z resztą tych popaprańców, a odwalić mu może w najmniej spodziewanym momencie. Nie wiem czy zauważyliście, ale to nie są żadne jaja i my tu walczymy o życie! I w przeciwieństwie do Was ja mam zamiar ujrzeć jeszcze światło dzienne. Nadal uważam, iż powinniśmy iść dalej, dzieciakowi zaś skrócić cierpienie.
 
Kirholm jest offline  
Stary 23-10-2011, 19:20   #102
 
Farałon's Avatar
 
Reputacja: 1 Farałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie coś
Uciekli. Ledwo zdążyli dostać się do szybu wentylacyjnego, by ratować się przed czymś lub kimś. David nie miał pojęcia co tam było, ale ponownie przez jego głowę przewinął się szereg myśli o demonach i szatanie.

- I tak zdechniecie! - głos dobiegł od strony wejścia.

- Jeszcze się przekonamy ... - wyszeptał O'Neil sam do siebie. Nie miał zielonego pojęcia co się dzieje, ale nie miał zamiaru dać się zastraszyć postaci której nie widać.

Przesuwali się powoli w ciasnym i wilgotnym szybie, nie wiedząc właściwie w którą stronę zmierzają. Pewni byli tylko jednego - trzeba iść w górę, na powierzchnię. Problem polegał na tym, że błądzili już jakiś czas, a drogi do góry nie było. Szli na czuja, przyświecając sobie latarkami.

Nagle Strode usłyszał jakiś głos. Przyspieszył i zaczął czołgać się wj ego stronę, a elegant ruszył tuż za nim. Dźwięk dochodził z pomieszczenia przypominającego celę w szpitalu psychiatrycznym. W środku narzekał jakiś mężczyzna. Żołnierz polecił O'Neil'owi zostanie z tyłu i rozpoczął rozmowę z nieznajomym. To co powiedział nie różniło się wiele od tego co podejrzewał David - wszystko było dziełem szatana.

"Piekło?! To by oznaczało, że nie żyję! Jak to jest możliwe?!"

- Wskakuj do nas. Mamy zamiar wydostać się wentylacją, w końcu wszystkie szyby muszą prowadzić na powierzchnię. Dasz radę?
-
powiedział Strode do człowieka w pomieszczeniu.

O'Neil nie polubił tego pomysłu. Nie miał żadnej pewności, że ten na dole to nie jest żaden sługa diabła i nie zaserwuje elegantowi niewyobrażalnej męki i cierpienia przy najbliższej okazji. Z drugiej strony, wydawał się być w tej samej sytuacji co oni i mógł być przydatny.

David przysunął się bliżej żołnierza i gotów był mu pomóc lub złapać w nagłej sytuacji.
 
Farałon jest offline  
Stary 25-10-2011, 13:41   #103
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Śmierć Patricka wyzwoliła w dwóch wojownikach niesamowitą wolę przetrwania oraz uchronienia innych przed bestią. Współpracowali świetnie, jakby znali się od lat. Cios Shane’a był bardzo mocny i powalił bestię, jednak chłopak też przy tym ucierpiał. Jego dłoń była mocno zraniona, co prawda adrenalina sprawiała, że jeszcze nie czuł bólu, wiedział, że kontuzja jest faktem. To wszystko nie miało jednak znaczenia, gdyż udało im się pokonać potwora i zapobiec kolejnym ofiarom.

Po chwili zobaczył, że podeszłą do nich Alice
- Tu chyba nigdzie nie będzie bezpiecznie! Teraz nawet nie wiem, czy opłaca się iść dalej... może poszukajmy reszty? Niepotrzebnie się rozdzieliliśmy...

W tej chwili wtrącił się gliniarz
- Słuchajcie! Nie zabierajmy tego bachora! Jak zacznie płakać to ni chuja nie zdołamy ukryć naszej obecności, ponadto nie usłyszymy zbliżającego się wroga, a jak wiemy ten czyha na nas w ciemnościach... Też mi jest żal tego gnojka, ale nie mamy pewności czy nie stało się z nim to, co z resztą tych popaprańców, a odwalić mu może w najmniej spodziewanym momencie. Nie wiem czy zauważyliście, ale to nie są żadne jaja i my tu walczymy o życie! I w przeciwieństwie do Was ja mam zamiar ujrzeć jeszcze światło dzienne. Nadal uważam, iż powinniśmy iść dalej, dzieciakowi zaś skrócić cierpienie.

Shane nie wierzył własnym uszom
- Chyba cię pojebało, nie masz serca? Z resztą to już wiadomo, pytanie czy pozabijasz teraz nas wszystkich, bo ci przeszkadzamy? – pytał wkurwiony Taylor – Zabieramy dzieciaka i nie ma mowy! Pytanie tylko czy powinniśmy iść dalej tym tunelem.
 
Latin jest offline  
Stary 25-10-2011, 19:01   #104
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
- Słuchaj czarnuchu - odrzekł Jack wściekły, iż napotkał sprzeciw - rozumiem że Ty zlewasz się w tej ciemności z otoczeniem i zapewne nawet tym półżywym pajacom nie przypadłoby do gustu konsumowanie takiego śmiecia, ale ja nie zamierzam odpowiadać za dzieciaka.
 
Kirholm jest offline  
Stary 26-10-2011, 17:59   #105
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Cassio Montero, Shane Taylor, Jack McCain, Alice Owens
Pokonanie bestii z piekła rodem okazało się nic nieznaczącą potyczką wobec zbliżającego się konfliktu. Agresywny i uzbrojony policjant miał swój dość specyficzny pogląd na sprawę zabrania chłopca. Jego zacięta mina sugerowała, że nie zamierza w tej kwestii odpuszczać, czy iść na kompromis.
Postawa Jacka nie była jednak do końca jednoznaczna. Z jednej strony twierdził, że żal mu chłopca, a z drugiej wypowiadał słowa o skróceniu cierpienia, które można było rozumieć, co najmniej dwuznacznie.
Cassio i Shane jasno opowiedzieli się po stronie chłopca. Nie potrafili przejść obojętnie wobec tragedii dziecka mimo, że także oni zdawali sobie sprawę z tego, że Jakc może mieć rację. Dziecko mimo pozorów swej niewinności mogło lada moment przeobrazić się w krwiożercze zombi.
Czy to jednak zwalniało ich z obowiązku pomocy maluchowi?
Ostateczne decyzje nie zapadły. Grupa ponownie stanęła przed widmem rozdzielenia się.
A czym to groziło, każdy z nich zdawał sobie doskonale sprawę.

David O'Neil, Stony Strode
- Wskakuj do nas. Mamy zamiar wydostać się wentylacją, w końcu wszystkie szyby muszą prowadzić na powierzchnię. Dasz radę? -zapytał Stony.
Mężczyzna w dole chwilę się wahał, ale w końcu zdecydował się wskoczyć do szybu.
Przy pomocy O’neila obaj mężczyźni wrócili na wyższy poziom szybu.
- Panowie zdecydowałem się do was dołączyć, bo w grupie zawsze szanse na przeżycie są większe. Wydaje mi się jednak, że szanse na odnalezienie wyjścia stąd są żadne.
O’neil i Strode spojrzeli na mężczyznę ze zdziwieniem. W jego głosie nie było ani żalu, ani strachu, a jedynie suche stwierdzenie faktu.
- Nie wiem ile do tej pory widzieliście, ale chyba zdajecie sobie sprawę z tego, że to miejsce... ta cała pieprzona stacja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Mam nadzieję, że nie uznacie mnie za wariata... To wszystko co nasz otacza to jakiś pokręcony labirynt, jakaś pieprzona łamigłówka niczym w tej posranej “Pile” Dzieciak, kilkuletni chłopiec, opowiadał mojemu znajomemu, że musi zabić potwora. Nie powiedział dokładnie kogo, ale z notatek wynika, że to ktoś kto włada tym miejsce. Wiem, że to brzmi jak majaki wariata... ja jednak mówię tylko o tym do czego doszedł mój znajomy. Narysował on mapę i wynika z niej, że trzeba iść ciągle w dół, by stąd wyjść. On się na to zdecydował. Zszedł na kolejny poziom metra, ale wiem, że mu się nie udało. Słyszałem jego krzyki i wiem, że już nie żyje.
Mężczyzna zawiesił głos i zaczął nasłuchiwać.
- Słyszycie? - szepnął.
O’Neil i Strode również zaczęli nasłuchiwać. Przez chwilę cisza szumiała im w uszach i nie słyszeli nic poza nią. Dopiero po kilku sekundach usłyszeli chrobotanie. Dźwięk brzmiał tak, jakby ktoś ciężki przeciskał się i pełzał w szybie nieopodal nich.
- Zgaś światło - szepnął ponownie Frank - A najlepiej zejdźmy na dół, tam jest w miarę bezpiecznie. Omówimy na spokojnie, co dalej robić.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 26-10-2011, 22:49   #106
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Bestia pokonana. Oba piekielnie groźne łby zamieniły się w krwawą papkę. Wszystkie zęby powypadały, żuchwy zostały połamane. Z potwornego stworzenia dwugłowy pies stał się niemal wzbudzającym litość. Pewnie Cassio znowu ostudziłyby emocje, ale coś je uprzedziło. A raczej ktoś. Funkcjonariusz policji Jack McCain.

- Jesteś żałosny. Słaby psychicznie i wrażliwy bardziej niż niejedna kobieta. W chwilach słabości wyżywasz się na innych. Skoro tak Cię to bawi to więcej wyzywaj sobie czarnoskórych. Więcej z nich drwij. Nie wiem jak ty, pajacu, ale ja nie mam już chęci do śmiechu. Nie widzisz co tutaj się dzieje?! Może tak zastanowisz się chwilę i zaczniesz więcej myśleć zamiast się wydzierać. Słyszałem, że policja i inne służby porządkowe wiedzą jak działać w sytuacjach awaryjnych. W sytuacjach odbiegających od normy. Może byś coś zasugerował?! Nie?! To powiem tak: Ja zabieram dzieciaka i idę dalej tunelem. Nie chce się rozdzielać więc na wszelki wypadek zwiążę brzdąca... - Cassio spojrzał na kobietę oraz Shane'a. - Wybaczcie, ale małemu związanemu nic się nie stanie a i my będziemy mogli czuć się bezpieczniej. Poza tym bez tego policjant pewnie się odłączy a on ma broń i sprawne ciało. Musi zostać z nami.

Montero wyciągnął z torby swoją starą białą cordao. Biały sznurek oznaczający najniższą pozycję w grupie Capoeira. Była niczym pas w innych sztukach walki.


Na co dzień nosił niebieską cordao, ale na ostatni trening zabrał białą. Budziła wspomnienia. Te z dzieciństwa. Z czasów, gdy rozpoczął trening. Teraz będąc już instruktorem był zmuszony zrobić coś tak okropnego. Musiał związać tego dzieciaka jak jakiegoś zbira. Po prostu musiał...

Podchodząc do nieprzytomnego dziecka delikatnie ułożył jego ciało na własnej kurtce. Bez niej może mu być zimno, ale nie był takim potworem aby kazać dzieciakowi marznąć. Sam przeżyje jeszcze odrobinę chłodu. Ręce chłopaka zostały związane bardzo mocno. Cassio potrafił wiązać więc upewnił się, że krew nadal płynie i młodzikowi nie zbledną zaraz knykcie i paliczki. Nie chciał z młodego zrobić kaleki. Po związaniu dzieciaka owinął go swoją brązową basebolówką i zapiął dokładnie. Podniósł go i wziął na ręce. Zabrał torbę, do której schował zakrwawione pałki maculele. Narzędzia mordu do niedawna będące jedynie przedmiotem treningu...

- Idziemy dalej? - zapytał patrząc na resztę.
 
Lechu jest offline  
Stary 28-10-2011, 20:14   #107
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Frank w końcu, wylądował w tunelu. Nie wyglądał groźnie, nawet dość przeciętnie. Nie wiedział co może oczekiwać od tego gościa, ale miał dobre przeczucie. Nawet kiedy coś zahałasowało w tunelu, a on kazał zgasić latarkę, zgasił ją. Miał nadzieję, że niewidzialny skurwysyn, który zapowiedział im śmierć, nie pełźnie właśnie po tunelu za ich tropem. Mimo wszystko opuszczanie wentylacji, uważał za poroniony pomysł.
Hałas w tunelu, jak wywnioskował Stony, to było coś cholernie wielkiego i ciężkiego. Aż dziw że wentylacja, to wytrzymywała. Mimo wszystko dało się słyszeć odgłos chrobotania, jakby pazurów którymi pomaga sobie w mozolnej wędrówce. Dlatego przyśpieszył rozmowę. Choć wolne, mogło się ożywić na ich zapach, a to, że było to coraz bliżej, nie wróżyło nic dobrego.
Przez chwilę dało się czuć ciąg świeżego powietrza. Tam też najpewniej by się wybrał, ale miał już dwie osoby do obrony.
- Co widziałeś za drzwiami? – zapytał Strode.
- Nic.
- Mówiłeś że coś widziałeś?
- Mówiłem, ale… Nie weźcie mnie za wariata…
- Gadaj wreszcie!
- Dobra, dobra. Widziałem żywe trupy, dwugłowe psy i jakieś oślizgłe, pozbawione oczy ludzkie sylwetki, z wielką paszczą na głowie. Ale i tak najdziwniejszy jest facet w masce. Wygląda jak normalny człowiek, ale te wszystkie potwory nic mu nie robią.
- A tu? Jak tu trafiłeś?
- Biegłem, biegłem, zauważyłem drzwi, przeszedłem przez nie, zatrzasnąłem je i siedzę tu już jakiś czas. Co jakiś czas słyszę też jakieś dziwne odgłosy za drzwiami, ale mimo wszystko na razie nic się tu nie dobijało.
- I ile tu siedzisz?
- Dwa dni.
- I jak niby to przeżyłeś?
- Na słodyczach.
- Co o tym myślisz… Jak ty się w ogóle nazywasz, bo chyba nie mieliśmy czasu się sobie przedstawić. Jestem Stony Strode – mechanik wyciągnął rękę w kierunku jegomościa w białym garniturze, a po powitaniu kontynuował – No to co o tym sądzisz? Schodzimy, że idziemy dalej?
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 31-10-2011, 00:52   #108
 
Farałon's Avatar
 
Reputacja: 1 Farałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie coś
O'Neil uścisnął dłoń żołnierza.
- David O'Neil, miło poznać, mimo obecnych okoliczności. - uśmiechnął się przyjaźnie do towarzysza niedoli - Sugeruję, żeby jak najszybciej dostać się na powierzchnię. Nie mam zamiaru schodzić na niższe poziomy, bo widziałem czyhające tam demony. Póki jest nadzieja, że wyjdziemy wentylacją, to głupotą było by wracać na peron.

- Dobra, pójdę przodem -
zaproponował Strode. Przecisnął się obok eleganta i ruszył w stronę powiewu powietrza. David trzymał się tuż za nim, mając cały czas klucz w pogotowiu.
Wiedział, że Stony, jest jedyną osobą, której może tu zaufać. Odłączenie się od grupy, okazało się jak na razie być czymś mądrym. Czuł się pewniej, niż gdyby był z policjantem i resztą. Pozorne bezpieczeństwo, wynikające z przemieszczania się w licznej grupie, nie miało w tym piekle miejsca. We dwóch zwracali na siebie o wiele mniejszą uwagę, niż w piątkę.

Fakt, że coś się do nich zbliżało, tylko ich zmotywował, do szybszego czołgania się, po zimnym tunelu. Dźwięki wskazywały na to, że jest to coś na tyle dużego, że ma problem w przeciskaniu się w wentylacji. Pomimo to, oni zamierzali dostać się na powierzchnię i tylko w ostateczności, wrócić na peron.
 
Farałon jest offline  
Stary 02-11-2011, 13:09   #109
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Kiedy już potwór nikomu nie zagrażał leżąc grzecznie na ziemi, pojawił się nowy problem – po raz kolejny policjant nie zgadzał się z resztą. Chciał pozbyć się chłopca za wszelką cenę, argumentując swoje stanowisko skróceniem męk i ciężarem dla grupy.

Cassio nie wytrzymał. Wyrzucił funkcjonariuszowi jaki jest beznadziejny i nieprzydatny pomimo roli, którą powinien pełnić. Sprawy stały się poważne. Capoerista powiedział, że zamierza zabrać ze sobą dzieciaka, Shane przytaknął. Montero wyciągnął z torby białą liną i zabrał się za wiązanie dziecka.

- On ma rację, ogarnij się wreszcie człowieku – dorzucił Shane do mowy swojego kompana niedoli – musimy trzymać się razem, bo inaczej zginiemy i wszyscy dobrze o tym wiemy. Daj już spokój, to sprawa życia lub śmierci, nie rozumiesz tego?

Dzieciak był już owinięty w kurtkę i związany
- Idziemy dalej? – zapytał Cassio
- Tak, chodźmy – odparł Taylor patrząc znacząco najpierw na policjanta, potem na Alice.
 
Latin jest offline  
Stary 03-11-2011, 08:39   #110
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
- radźcie sobie sami, banda rycerzy - szepnął Jack odwracając się na pięcie. Ruszył w drugą stronę korytarza puszczając mimo uszu ewentualne komentarze reszty grupy. Miał swój plan co robić dalej i póki co zrezygnował z towarzystwa upierdliwej kompanii.
 
Kirholm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172