Wampir włożył rękę do kieszeni. Szczęśliwie znalazł w niej parę lateksowych rękawiczek. Założył je, wolał się upewnić, że nie zostawi żadnych śladów, a poza tym jakoś zawsze odrzucało go od trupów płci męskiej. Kucnął przy wannie i zaczął badać denata.
Kark miał wyraźnie złamany, ponadto na jego szyi wyraźnie widać było dwie charakterystyczne rany pozostawione przez wampirze kły. Sam denat był bardzo blady, tak więc Aljur z całą pewnością mógł stwierdzić, iż został on opity. Wampira dziwiło tylko dlaczego ten drugi wampir, który opił zamordowanego nie zaleczył ran. Może nie miał czasu? A może po prostu nie umiał tego zrobić? Na te pytania Venture odpowiedzieć nie potrafił. Jednak najważniejszym spostrzeżeniem było to, iż owa postać w wannie była na pewno człowiekiem. Tak więc nie możliwe było aby to denat rozerwał drugiego człowieka w ułamku sekundy.
Pozostało więc zadać pytanie jakim cudem jego postać została uwieczniona na filmie. Aljur po chwili znalazł bardzo prawdopodobne rozwiązanie. Słyszał o tym, że niektóre wampiry Sabatu potrafią zmieniać swój wygląd. Tak więc miał pewny zarys nowego podejrzanego.
Wyprostował się, spojrzał jeszcze raz na denata, po czym zakleił wannę z powrotem i wrócił do pokoju. Podszedł do stosu desek i odsunął je zgrabnym kopniakiem, po czym pochylił się aby zobaczyć broń. UZI z tłumikiem, idealne do użytku w mieście. Wampir sprawdził magazynek, był pusty. Podszedł do ściany w której tkwiły pociski. Ich ilość odpowiadała dokładnie ilości kul znajdujących się w magazynki. Co więcej ponad połowa musiała przez coś przejść, zanim wylądowała w ścianie. Aljur wstał i rozejrzał się po pomieszczeniu. Zniszczenia oraz niewielka ilość krwi sugerowały, że walka odbywała się pomiędzy istotami nadnaturalnymi. Tak więc mógł założyć, że kule przeszły przez czyjeś ciało zanim trafiły w ścianę. Mogło to być ciało np. wampira, który opił denata. Jednak kto strzelał? Oczywistą odpowiedzią wydawał się denat, bo po co istotom nadnaturalnym strzelanie z broni? Dalsze oględziny mieszkania dały niewiele informacji. Nie było żadnych dokumentów, pieniędzy mało. Rzeczy umieszczone w dużej sportowej torbie i to wszystko.
Aljur zrobił dokładne zdjęcia mieszkania, jak i zwłok, po czym wyszedł i skierował się do auta. Starał ułożyć w głowie co zaszło w tym mieszkaniu. Miał dwie dość prawdopodobne tezy. Pierwsza zakładała, że jedna nadnaturalna istota najpierw zabiła śmiertelnika, umieściła go w wannie i wtedy doszło do walki z drugim nadnaturalnym w pokoju. Druga teza zakładała, że nadnaturalny wszedł do mieszkania aby czegoś poszukać i wtedy doszło do walki z drugim nadnaturalnym, a śmiertelnik po prostu wszedł do mieszkania w nieodpowiednim czasie. Obie wydawały się w miarę sensowne, tak więc wampir postanowił póki co oprzeć się na nich.
Postanowił odwiedzić jeszcze innych ze swojej listy, tak dla pewności. Po paru minutach znów był w okolicach centrum, stojąc przed schludną kamieniczką. Podszedł do domofonu i nacisnął losowo wybrany numer. Ku zdziwieniu wampira drzwi otworzyły się bez żadnego „kto tam?”. Aljur wszedł na klatkę. Jego podejrzany mieszkał na 3 piętrze. Po dotarci na nie wampir poprawił garnitur i zapukał do drzwi. Otworzył mu zaspany mężczyzna w szlafroku. Na oko miał jakieś 40 lat, może więcej. Jednak nie był zupełnie podobny do napastnika z filmu. Był o wiele niższy, zresztą wiek też nie pasował.
-Słucham?- wyrwał wampira z rozmyślań mężczyzna
-Oh tak. Pan Hliczko?- zapytał Aljur specjalnie zmieniając nazwisko na niewłaściwe.
-Nie.- odpowiedział mężczyzna, mierząc wampira wzrokiem
-Rozumie. To przepraszam serdecznie musiałem się pomylić.- odpowiedział Aljur. Czym prędzej odwrócił się i zszedł na dół. Nie miał czasu na zgrabne wykręcenie się z nocnej pobudki. Musiał jeszcze pojechać w dwa miejsca, a noc nieuchronnie zmierzała ku końcowi.
Pozostałe dwie wizyty nie wniosły zupełnie nic nowego. Trzeci podejrzany był o wiele za niski. Natomiast czwartego w ogóle nie było. Nie odpowiadał ani na dzwonek ani na pukanie. Aljur spojrzał na zegarek. Do świtu pozostała jakaś godzina. Ruszył więc w drogę powrotną do domu Radka aby z powrotem podmienić samochody. Po dziesięciu minutach pukał do jego drzwi. Radko otworzył mu ziewając, jednak Aljur nie miał zamiaru wchodzić. Poprosił tylko o swoje klucze i oddał swojemu sekretarzowi jego, po czym wsiadł do swojego auta i odjechał.
Jadąc do domu układał sobie dzisiejsze informacje w głowie. Wychodziło na to, że szuka wampira Sabatu. Wydawało się to najbardziej prawdopodobne. Choć martwiła go ta bójka w pokoju. Nie miał pomysłu kim mogła by być ta druga istota o nadludzkich umiejętnościach. Być może drugi wampir? Te rozmyślania towarzyszyły mu przez cała drogę do domu.
Po wejściu do swojej posiadłości miał dość wszystkiego i chciał jak najszybciej odpłynąć. Jednak przed tym zażegnał swój głód krwi, korzystając z zapasów, które znajdowały się w szafce w kuchni. „Będzie trzeba uzupełnić niedobory” pomyślał rozkoszując się smakiem krwi. Następnie poszedł się przebrać i ułożył się wygodnie na łóżku. Zamknął oczy przywołując sobie wydarzenia z dzisiejszej nocy. Po chwili zapadł w letarg. |