Mela łkała przerażona perspektywą niemożnością wypowiadania się i jedzenia. Potem pomyślała sobie, że jak będzie miała katar, to się przecież udusi! To jeszcze bardziej ja przestraszyło, ale postarała się mniej płakać, żeby nie zapchać sobie noska. I odwlec umarcie, bo jak ktoś nie je i nie pije, to umiera. Ale on nieoddychania najszybciej.
Poczuła, że ktoś ja podnosi i przytula. Mamusia?! Mamusia ja znalazła? Podniosła główkę i spojrzała w górę. Znów miała ochotę się rozpłakać, bo to była tylko Justynka. Niedobra Justyna, to przez nią się miała udusić. Justynka coś mówiła, a potem znów przekręciła klucze.
Mela poczuła, że buzia już nie jest zdrętwiała i można nią poruszać. Chciał powiedzieć Justynce, że jej nie lubi i jest głupia, ale pomyślała, że tamta znów przekręci klucze. Chciała też jej podziękować i przeprosić, podniosła się na kolanka i zobaczyła Puśka. Leciał w stronę wilka i po chwili dwa zwierzęta wpadły na siebie. Wyglądało to tak, jakby lew złapał hienę, jak w królu lwie. Małą hienę – Pusiek wydawał się jej taki duży, a przy tym wilku był taki mały. Mela wiedziała, że wilk wygra. - Pusiek – powiedziała cichutko, żałośnie – Mój Pusiek.
Nic nie mogła zrobić. A może jednak mogła?
Wyszarpnęła gwizdek zza bluzki i zaczęła gwizdać ile miał sił w płucach.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |