Skoro weszli do karczmy, zajęli miejsce i zamówili po napitku. Thjodmar był oszczędny w rozmowie, lubił konkrety. -Eh panowie skoro się nieco poznaliśmy to może przedstawicie mi, tak oględnie, co to za interes macie na oku. - podrapał się po brodzie.- dodam że miałem bardziej narozrabiać kapitanowi na tej łodzi ale po rozmowie z Ragnarem, stwierdziłem że nie będę wam zbytnio mieszał.- uśmiechnął się do rozmówców i podniósł kufel na znak że chce przepić do nowo poznanych kompanów. - Póki co wiemy niewiele. Mamy znaleźć tego całego Wydrikufla. A właśnie. Warto zapytać oberżystę o niego. Może coś będzie wiedział. - Ragnar uniósł kufel. - Prawdopodobnie bedzie to robota jak ta wcześniejsza. Podchody, walka i co najważniejsze przeżycie. Może będziemy kogoś chronić albo komuś zatruwać życie. Mi tam to wisi obym nie musiał niewinnych zażynać, bo w takim razie wysiadam z tej łajby.
Krasnolud chwilę się zastanowił i spojrzał na milczących Ginnara i Conora. Oni pewnie byli już myślami na oddalonej o długie mile siedzibie sztabu szpiegowskiego.
Thjodmar spojrzał na Ragnara i obdarzył go skromnym uśmiechem. "Tak... bez zabijania niewinnych, to nie będzie trudne zważywszy na to jaki mamy świat."- pomyślał. Przechylił kufel i wstał. Wyprostował się i przeciągnął a lewą ręką sięgnął ukradkiem do sakiewki. Podszedł do karczmarza włożył po cichu srebrną monetę do ręki i rzekł na stronie: -To tajne i poufne... Wydrikufla... znasz? szukam go, tak się składa że ja i moi kompanii byliśmy z nim umówieni. |