- W porządku - odparł Jack, siląc się na uśmiech.
Złapał się za głowę. - Kobieta... - Wysyczał - Brunetka... Z Pentagonu...
Otrząsnął się, nie zważając na to, że wnętrze jego maski wypełniła w okolicach nosa ciepła, lepka substancja. - Luthor - mruknął
Podniósł głowę, starając się wyglądać jak najbardziej spokojnie - Ma któryś z was może chusteczkę? |