Karczmarz był w sumie dość oschły, ale odpowiedział Martinowi. Tak więc była we wsi dzwonnica, przy kapliczce Morra, koło cmentarza i jak się da grabarzowi flachę to nawet pozwala tam wchodzić. Kupa w sumie widział już tę drewnianą konstrukcję jak wjeżdżali do tej dziury, ale na wszelki wypadek wolał się zapytać, żeby za bardzo miejscowych do siebie nie zrażać.
No tak, jeśli chodzi o zrażanie, to właśnie jego kumple postanowili uczynić pierwszy krok w tym celu. Kasimir jak zwykle nie wytrzymał i przygruchał sobie dziewoję, tylko że ona miała nielichego narzeczonego. Biały czując w kościach rozpierduchę szybko przyłączył się do wymiany "grzeczności". " No ja pierdolę, robota jest, a ci se rozróbę urządzają" - pomyślał Kupa sięgając do kieszeni po kastety - " Nie będę się na razie wtrącał, zobaczę jak zareaguje reszta kmiotów. Mam nadzieję, że się do wielkoluda nie dołączą, bo inaczej może być gorąco. |