Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2011, 18:29   #26
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
"Mhm..." – zapasy z samym sobą, coby nie przesadzić z nadmiernym entuzjazmem wychodziły Drake'owi umiarkowanie. Od dobrego kwadransa słuchał parskającego pierdolca, który uczepił się napomknięcia o rudzielcu i teraz, choćby kopany był po pysku, nie chciał się od tematu oderwać. Po wypstrykaniu się z informacji o wszelkich wiewióropodobnych podróżnikach, grzecznie pospieszany, gospodarz w końcu przeszedł do spraw inszych. Zrelacjonował dokładnie szczegóły wizyt każdego, kto przez wiochę przejeżdżał w ostatnich trzech dniach i nagrał całkiem przyjemny reportaż o każdym dorosłym mieszkańcu osady, który zwykł był często opuszczać sioło. Dozbrojony w detale Drake mógł wracać do kompanów i rozpocząć pociąganie za właściwe sznurki. Było kilka tropów wartych sprawdzenia, a przebywanie w towarzystwie trajkocącego jak katarynka sołtysa groziło – w najlepszym razie – mutacją Chaosu. Wciąż zachowując kamienną maskę, blondyn wstał od stołu i odprowadzony do drzwi rzucił wieśniakowi na odchodnym: "Gdyby działo się coś groźnego czy niezwykłego, zgłoście się do mnie. Z tego, co mówicie wynika, że... Nie chciałbym przedwcześnie wyrokować, ale wioska może być zagrożona".
"Co? Jak to, co mówicie panie?" – sołtys zasapał się, znów spocony, jak na starcie rozmowy.
"Nie chcę straszyć, ale może zrobić się groźnie. Ale jesteśmy tutaj, więc nie macie się o co martwić. W każdym razie, wszystko mi zgłaszajcie. I cicho o tym, musimy być ostrożni" – ostrzegł Drake, sprzedając chłopu jedno z najlepiej oszlifowanych spojrzeń a'la natchniony rycerz.

* * *

Drzwi trzasnęły głośno aż zakołysało się wbite nad wejściem poroże i o mało co, a siedzący na zydlu pode drzwiami karypel nie zostałby pośmiertną ofiarą ubitego pod laskiem jelenia. Drake słyszał, że Biały do kogoś sapie już z daleka i wchodząc do środka nie spodziewał się niczego mniej niż weselnej sztachoteki. Stąd wjeżdżał na ostro, bez zbędnego ziewania. O dziwo jednak zdążył i imprezę miał dopiero przed sobą. Postanowił jednak przełożyć ją na kiedy indziej. Porwał pistolet zza pasa i huknął w sufit, tym razem zapewniając sobie pełną uwagę całego towarzystwa.

"Co robisz, kmiocie?" – wypalił do osiłka, który stał rozdarty między Kaźmierzem a Bjornem – "Uwal się na piździe i ani się waż warknąć! Podnieś rękę na któregoś z moich ludzi to każę cię wybatożyć tak, że przez rok będziesz robił za warzywo!"
Milczenie, które nastąpiło mogło być równie dobrze konsternacją, uspokojeniem, jak i ciszą przed burzą.
"A ty Kasimir, co dziewkę bałamucisz? Odprowadź ją do izby, bo widzę, że aż dostała rumieńców... I już, spokój" – Drake poklepał się kolbą pistoletu po piersi – "Polej wszystkim wina gospodarzu. Wszystko na mój koszt".
 
Panicz jest offline