Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2011, 19:16   #60
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Nie wiedział czy jego pierwsze, instynktowne skojarzenie było coś warte. Jakoś skojarzyły mu się stare zmumifikowane łapy na kierownicy z ranami na przedramionach Litwinki. Czy Łotyszki, już zdążył zapomnieć. Z drugiej strony mogły to być kończyny jakiegoś cudaka w stylu nowym lub starym. Fearie mieszaniec albo stary poczciwy krwiopijca który wysechł od słoneczka padającego przez przednią szybę.
Co się tu do kurwy nędzy stało?! Gary odpalił fajka i mrużąc oczy przyjrzał się jeszcze raz wnętrzu auta, czekając na technicznych. Wyszkolenie federalnych podpowiadało krok po kroczku. Zbuduj wersję. A więc tak, Pani M. wpadła na zorganizowane party dla druidzkich kumpli, uwolniła jakiegoś skurwysyna który w niej zamieszkał i wykosił imprezowiczów. I potem co? Pojechali się wykąpać? Czyje łapy stoją na kierownicy? Ochroniarza? Ale w takim razie ona go sprzątnęła? Po co? I gdzie reszta ciała? No a co z tym płaszczykiem i kozikiem z brązu? Dlaczego zostawili to tutaj? Nie potrzebne już, czy spieszyli się...

Shay zwrócił uwagę na jedną rzecz. Zdążyli zamknąć samochód, więc chyba zakładali że tu wrócą. Ehh, coraz więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi... Triskett wyciągnął jeszcze biały płaszczyk i oglądnął dokładnie symbol, dając go Loli obfotografować do woli. Drzewo? No niby pasowało do druidów. Po kiego grzyba brali to ze sobą?
W między czasie dostali info o Hartmanie. Gary zaklął w myślach i po raz kolejny tego dnia pożałował że nie ma przy sobie łyczka czegoś mocniejszego. Łak wpisał się w ich grupkę idealnie. Charakterem i umiejętnościami dopełniali się i Triskett zdążył go już dość dawno polubić, a to rzadka sztuka. Nie chodzi o to że był zdechlakiem, ale Gary niewielu miewał przyjaciół. Ostatnim był Jimmy... Zerknął na Lolę i odwrócił wzrok. Jedno było pewne, Gary nie popuści i dowie się co za skurwysyn go załatwił. Robił w grupie „Iskra” z tego co pamiętał. Wszystkich ich tam załatwili czy jak? Gniew i frustracja zaczynała w nim kipieć powoli. Warczał na technicznych jak pies, rozstawiając ich po kątach, a oni albo olewali go albo starali się mu schodzić z drogi. Wkurwiony egzekutor kazał zaś zawieść łapy do Komory, zebrać odciski, przeczesać samochód do ostatniej śrubki. Oddał też im płaszcz, hemogenetyka, mikroślady krwi, pełen zestaw. Znał ograniczenia laboratoriów, ale aktualnie gówno go to obchodziło. Na wszelki wypadek, nóż zawinął ze sobą. Zawsze lepiej mieć a nie potrzebować...

Czekając na przydziałowe zastępstwo z departamentu węchowców, Gary podszedł do Loli. Wiedział, że ona też lubiła Mike’a, w końcu przez niejeden syf razem przeszli. Uścisnął jej rękę i wyjątkowo nie było to żadne preludium do pieprzonego eksperymentu. Bliskość i ciepło jej ciała koiło nerwy i wściekłość, tak po prostu działała na niego. Wywiad wśród gapiów nie przyniósł nic ciekawego. Dalej nie miał najmniejszego pojęcia po jaką cholerę tu przyjechali. Miejsce na porzucenie i ukrycie samochodu? Nie, durnota. Musieli wiedzieć że rano pojawią się tutaj tłumy. No więc kurwa co?

Psychiczna część drużyny chyba też zaczęła się zastanawiać, bo gdy wyspa przyciągła ich uwagę, Shay zaraz zaproponował wycieczkę
Sceneria byłaby ciekawa, gdyby nie okoliczności i Gary nie miał na myśli tutaj że jest wyubierany w kurtkę, koszulę i buty niezbyt nadające się do łażenia po piasku czy pedałowaniu na pieprzonym rowerku. Zerknął podejrzliwie na dwójkę “uduchowionych” czy czasami sobie jaj nie robią, ale widząc wpatrzony wzrok w wyspę, odpuścił. Wiadomość o śmierci Mike’a spowodowała że te cholerne śmiechy i atmosfera pikniku zaczynała mu działać na nerwy. Widok masakry druidzkiej farmy i … no łapy na kierownicy powodowały że zmysły regulatora były nastrojone na Defcon 3.
- Czyli co? Romantyczna wyprawa na wysepkę? - podszedł do Loli i od niechcenia objął ją w pasie, prezentując muskuły i swoją siłę. Ona zaczęła od tajnej broni i od wabienia latynoskim tyłeczkiem, ale on też wiedział co ją kręci. Śledztwo śledztwem, ale zakład był kurwa do wygrania. Ruszył do wypożyczalni i z góry wiedział komu przypadnie zaszczyt pedałowania...
 
Harard jest offline