Yildirim odsunął się od panelu sterującego i zlustrował uważnym, ale życzliwym wzrokiem przybyłą dwójkę. To z nimi będzie widywał się codziennie przez całą długość misji. Byli młodzi, sprawiali wrażenie ambitnych — tym większa spoczywa Yildirimie, jako ich superwizorze, odpowiedzialność. Przypominali mu jego podopiecznych doktorantów z Uniwersytetu Watykańskiego. Ach, odszedł tak nagle, tyle projektów pozostawił niedokończonych…
— Miło mi państwa… — odezwał się wreszcie, nim przeszkodziło mu nadejście Vertivala.
— Komandorze — nieznacznie skinął głową —aranżowałem właśnie odprawę dla podlegającego mi personelu. W czym mogę służyć, sir? |