Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2011, 17:14   #13
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Z używania swojej ojczystej mowy Gerfyn musiał zrezygnować od razu po pożegnaniu z jego ekscelencją. Najzwyczajniej w świecie nie miał nadziei, że ktokolwiek go zrozumie. Mówił tedy we wspólnym, gdzieniegdzie jeno przetykając go określeniami ze Starszej Mowy, które zbyt weszły mu w krew. Oczywiście zdradzał go akcent, którego nie starał się nawet ukrywać. Niewielu ludzi spośród spotykanych przez niego miało do tej pory jakikolwiek kontakt z Nilgaardem, więc nie mogli rozpoznać jego pochodzenia, choćby bardzo chcieli. Mało komu przeszkadzało również jego ubranie. Tylko ludzie uczeni mogli w srebrnym słońcu na piersi jego czarnego podróżnego stroju rozpoznać coś innego niż herb rycerski. Zdradzał go natomiast wisiorek. Po kilku mniej przyjemnych spotkaniach z jakże światłymi autochtonami zdecydował przez pewien czas nieco bardziej się dostosować do tutejszych zwyczajów oraz mody.

Całe dnie Gerfyn spędzał chodząc po miasteczku i szukając dogodnego transportu w stronę Gelibolu. Nie robiło mu większej różnicy, czy będzie to transport wodny czy lądowy, byle był w miarę bezpieczny. Żeby nie marnować czasu nasłuchiwał także pilnie wszelkich historii, wymienianych przez ludzi na ulicach i w karczmach, przyglądał bacznie budynkom, ubiorom i zajęciom Nordlingów... krótko mówiąc wykonywał swoją pracę. Starał się poznać ten nieokrzesany lud. No i rozglądał się za dodatkową pracą. Nie mógł narzekać na nadmiar gotowizny, szczególnie po tym jak pozbawiono go sakiewki. Udało mu się znaleźć kilka osób, które potrzebowały opatrunku. Wykorzystał bez skrupułów fakt, że ranni kiepsko się targują i nieco zarobił. Nie było tego dużo, ale przynajmniej mógł sobie pozwolić na bardziej sute posiłki w karczmie, która z resztą, honorując odwieczną tradycję redańskich karczm, zdzierała swoich klientów bez zmiłowania.

Ten wieczór także spędzał w karczmie. Z ludźmi dookoła niego się nie znał, a żaden z nich nie był skory by ów stan rzeczy zmienić. Tak że spędzał czas w milczeniu, leniwie żując udziec wieprzowy i popijając rozwodnionym winem. W pewnym momencie weszły tam osoby, których do tej pory nie miał przyjemności spotkać. Albo dotychczas preferowali inną gospodę, albo byli przyjezdni. Gerfyn najbardziej liczył na to, że byli przejezdni i uda mu się dołączyć do ich kompani, na czas podróży do Gelibolu. Tymczasem postanowił nadstawić uważniej ucha, aby wywiedzieć się o czym rozmawiają i czegóż chce od nich ten grajek.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline