Wątek: Cena Życia III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2011, 16:08   #35
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Poszło dobrze, nawet za dobrze. Ci kolesie wyglądali jak amatorzy, nawet jeśli któryś zdążył strzelić, to do cholery, kto wdaje się w strzelaninę z wojskowym wozem? Nie żeby go to ruszyło, to już nie pierwszy zabity przez niego facet Umbrelli, ale oni nie sprawiali dobrego wrażenia. Korporacja wynajęła takich tępaków? Ciężko było w to uwierzyć. Ci z samolotu nie sprawili się lepiej, myśląc tylko o ucieczce. Ciekawe co sobie pomyśleli, że to armia USA ich atakuje? Humvee był charakterystyczny, ale nic więcej nie pasowało. Tyle, że nie musieli się przyglądać, pas mieli zablokowany i nijak nie daliby rady wystartować, a to nie były typy, które poświęcały siebie. Umbrella nie mogła mieć tu zbyt wielu pilotów, ci tutaj to mogli być nawet całkiem cywilni, pierwszy raz widzący na żywo strzelaninę. Thomson nie zamierzał ich gonić, nie miało to sensu - ciężka wojskowa terenówka nie miała szans, a na dodatek on sam nie znał tych okolic. Władować się w pułapkę nie zamierzał, zwłaszcza, że to co tu zostawili było interesujące.

Wysiadł z samochodu, podchodząc do trupa kolesia załatwionego tuż przy swoim Land Roverze. Ukucnął i zaczął przeszukiwać, gdy zadzwoniła jego komórka. Podskoczył prawie, potem zakurwił, a na końcu zwyczajnie odebrał. Ci uciekający i tak przekażą wieści, ale być może wcześniej uda się uzyskać jakieś informacje?
- Szczepionka wystartowała?
Odpowiedział szybko, żeby nie wyglądało na to, że się namyślał. Nawet nie próbował się zastanowić nad tym, jak poruszyło go to pierwsze słowo.
- Wystartowała. Dalsze polecenia?
Nie rozmawiał długo. Zwyczajnie wysłuchał co mają mu do powiedzenia. W końcu robił za faceta od brudnej roboty. Potem rozmontował telefon i zmiażdżył go pod butem. Następne połączenie i tak nie byłoby już miłą rozmową.
- Pozbądźcie się reszty telefonów. Swoje także lepiej wyłączyć. Znów wiedzą, gdzie dokładnie jesteśmy. Wystarczy im opis od tych z samolotu.

Nie mieli wiele czasu. Marie wróciła z samochodem, a David poklepał ją po ramieniu. Bo niby co miał zrobić.
- Dobra decyzja. Ale nie mamy dużo czasu. Weźmiemy ich samochód i tyle beczułek, ile damy radę. Czego potrzebujesz, aby stwierdzić czy to faktycznie szczepionka? Labolatorium, czy wystarczy mikroskop i trochę czegoś zarażonego?
Nie znał się na tym, ale miał świadomość, że bez wirusa nie sprawdzą, czy działa antywirus. Dawało to jednak nadzieję, możliwości, cholera jasna, wszystko! O ile działało.
- Mówiłaś, że byłaś blisko wymyślenia szczepionki, ale byłaś także prawie pewna, że reszta Umbrelli nie była bliżej. Co do cholery zdobyliśmy?
Ostatnie słowa wypowiadał już sam do siebie. Jak zwykle działał na podwyższonych obrotach w takich chwilach, starając się wymyślić rozwiązanie.

Otworzył maskę czarnego samochodu.
- Nathan! Musimy pozbyć się tego GPS-a stąd, ale da się wcześniej sprawdzić, skąd oni przyjechali? Mielibyśmy pewność co do tego, gdzie jadą uciekinierzy. I skąd przyjadą siły "porządkowe". Jak się nie da to rozwal ten syf. Ja się na tym nie znam.
Wyciągnął fajkę i zapalił. Ręce trzęsły mu się lekko, zmęczenie i adrenalina.
- Jilek, dasz radę mi pomóc? Musimy przenieść kilka tych cholerstw. A potem spadamy. Jeśli chcesz tłuc Umbrelle to młody może ci znajdzie miejsce, w którym siedzą. A my na południe. Liberty, w porządku?
Spojrzał na nią, niemal z troską. Spróbował wykrzesać jakieś ludzkie, pokrzepiające uczucia. Poniósł porażkę. Nie było na nie czasu.
- Tu nie widzę helikopterów a już na pewno pilotów. Wiedzą już, że szukamy lotnisk. Moim zdaniem musimy przebijać się na południe, z chwilą wytchnienia dla Marie. Gdyby to była szczepionka to moglibyśmy znaleźć wojsko, policję, cokolwiek. Ustawić jakiś punkt, zwoływać do niego zdrowych... Pieprzone marzenia. Ale zdobylibyśmy sojuszników, odgrodzili się od Umbrelli.
Zamilkł a potem warknął.
- Strzelcie mnie w mordę. Musimy stąd spadać.
Wrzucił kolejny pojemnik z potencjalną szczepionką do wozu.
 
Widz jest offline