Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2011, 20:27   #21
Mantis
 
Reputacja: 1 Mantis nie jest za bardzo znanyMantis nie jest za bardzo znany
Gdy przy wyjeździe Edward zobaczył że nie tylko rycerze jadą na polowanie, zwątpił. Widocznie sir Erik nie powiadomił dam o nowej decyzji diuka. Bądź powiadomił, ale nasze damy mają zbyt twardy charakter aby ustąpić tak łatwo. Przez to jednak Daligar nie poczuł się niezręcznie. Powodem lekkiego wstydu była świta reszty rycerzy oraz dam. Giermkowie oraz inni poddani wyjeżdżali z zamku diuka. Edward miał u boku tylko Krissa. Cała jego świta towarzysząca mu na zamku, liczyła cztery osoby (oczywiście wliczając siebie samego). Widoczna była przepaść miedzy nim a szlachetnie urodzonymi.
- Przestań, stoczyłeś wiele walk w imię króla. Można powiedzieć że wywalczyłeś sobie dobre imię, a mimo to wstydzisz się tego wszystkiego? - Kriss spoglądał z lekkim politowaniem na swojego Pana.
Coś w tym było. Większość, a w zasadzie prawie całą służbę zostawił w posiadłości ze swym ojcem. Nie tylko musiała dbać o miejsce w którym mieszkał, ale również pilnować jego ojca. Co by przypadkiem znowu czegoś nie chciał odnawiać. Dlatego jego świta była tak mała. Kriss miał racje, nie miał się czego wstydzić. Wywalczył sobie tytuł szlachcica. Musi być bardziej pewny siebie jeżeli chodzi o stosunki między ludzkie(a w zasadzie szlacheckie). Niedługo nadarzyła mu się okazja do sprawdzenia swojego postanowienie. Gdy usłyszał głos Garetha ucieszył się że w końcu porozmawia z kimś innym niż z Krissem.

Rozmowa bardzo umilała mu podróż. Z Sokolnikiem rozmawiało się swobodnie i przyjemnie. Na chwile zapomniał że jest rycerzem od roku a jego rozmówca... wręcz przeciwnie. Gdy nadszedł czas polowania, Edward postanowił że nadrobi zaległości i porozmawia z resztą osób. Niestety nie miał na to okazji. Sir Stephen i Lady Kaylyn ruszyli razem w las. Sir Erika nawet nie zauważył gdy zniknął z swoja świtą, a sir Gareth'owi i Lady Marinie postanowił nie przeszkadzać w spólnych łowach. Znowu (stety i niestety) został z swoim giermkiem.

Na początku od razu sobie ustalili że nie są tutaj z powodu polowania. To mają być tylko pozory. Stwierdzili wiec ze duża zwierzyna będzie im tylko przeszkadzać. Tym bardziej że było ich tylko dwóch. Dziki, jelenie i przedrzymskim niedźwiedzie, odpadają. Pozostają tylko zające oraz ptaki. Edward znał niezawodny sposób polowania na zające. Nauczył go jego brat gdy byli młodsi, a on przekazał tę wiedzę Krissowi. Konie przywiązali do najbliższego drzewa. Wiedział że będą tylko przeszkadzały. Kriss zostawił swój łuk. Na nic się nie przyda. Edward wziął tylko swój miecz (dalej obawiał się niespodzianek). Znaleźli patyki, wielkości krótkiego miecza. Były lekko zakrzywione. Potem po kolei rzucali w pień drzewa z sporej odległości. Z początku dużo razy chybili celu. Po dłuższej jednak chwili gdy dziewięć na dziesięć patyków trafiało w pień, stwierdzili ze są gotowi. Poszli szukać swojego celu. Edward zdawał sobie sprawę że to prymitywny sposób na polowanie, ale widział wiele razy że skuteczny. (Tym bardziej ze ani on ani jego giermek nie radzili sobie wybitnie z łukiem). Po dłuższej chwili gdy wyszli na niewielką polane, wśród trawy wypatrzyli długie wystające uszy. Spojrzeli po sobie i Kriss kiwnął lekko głową że pierwszy zając należy do jego pana. Edward wiedział ze ma tylko jedno podejście. Musi trafić zająca w głowę za pierwszym razem. Gdy zając zacznie uciekać, giermek nie trafi już go drugim patykiem. Obaj podeszli najbliżej jak się tylko dało nie strasząc zająca. Odległość miedzy nimi a zwierzyną byłą mniej więcej taka, przy jakiej ćwiczyli rzuty w pień. Edward rzucił. Usłyszeli ciche pyk. Kij trafił prosto w głowę zwierzaka. Edward nie krył dumy że tak prymitywny sposób (po raz kolejny) okazał się skuteczny. Cieszył się również ze tylko Kriss był przy tym. Dalej jednak lekko się obawiał wyśmiania jego pochodzenia przez innych.

Wrócili do wszystkich z dwoma zającami. Jeden upolowany przez Edwarda, drugi przez jego giermka. Gdy byli już w dalszej drodze na spotkanie Oswalda, Kriss szturchnął przyjaciela aby ten zwrócił uwagę na bladość Lady Kaylyn. Edward nie miał jednak czasu na obmyślenie powodu jej lęku. Spostrzegł orszak oraz gońca. Zobaczył jak rycerze i damy udają się w rożnych kierunkach. Sam wybrał natomiast ten w którym udał sie sir Erik. Tak, to będzie dobra sposobność aby (jak to mówi jego ojciec) przełamać lody.
 
Mantis jest offline