Wątek: Cena Życia III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2011, 19:36   #39
Grzymisław
 
Grzymisław's Avatar
 
Reputacja: 1 Grzymisław nie jest za bardzo znanyGrzymisław nie jest za bardzo znanyGrzymisław nie jest za bardzo znanyGrzymisław nie jest za bardzo znanyGrzymisław nie jest za bardzo znanyGrzymisław nie jest za bardzo znany
Przeklęci rasiści! Chędożona mafia przeklętych rasistów!

Michael szanował Rosjan ze względu na pamięć po Stiepanie, którego szanował na swój specyficzny, antyrasistowski sposób. Nie mógł jednak znieść widocznie wrogich i niepewnych jego zachowania spojrzeń oprychów. Jak zwykle w takich sytuacjach twarz mu skamieniała. Dean widząc ojca również denerwował się wcale nie mniej od niego. Od pozostawienia go przez białą żonę – którą najchętniej widziałby tam, gdzie ojciec – znaczy obdartą ze skóry i przywiązaną do pala tortur – we wszystkich sprawach wiążących się z białymi ufał mu bez zastrzeżeń. Znał jednak temperament staruszka i wiedział, że w obecnej sytuacji wytrącenie go z równowagi może być brzemienne w opłakane skutki.

Ojciec jednak również znał syna i widząc u niego napięcie porównywalne ze swoim hamował się jakoś. Miał ochotę zaatakować z dzikim okrzykiem: „Za Stiepana! Za rezerwaty!! ZA KONKWISTADORÓW!!!”. Powstrzymywał go właśnie jedynie wyraz twarzy młodzika. Nie ufają mu? Słusznie! Niech ich wszystkich trak jasny szlafi! Omijając jednak ma się rozumieć zarówno jego i jego syna, jak i trochę przypadkowych towarzyszy.

Przesiedział wszystkie rozmowy nieruchomy, jak jego przodkowie podczas rozmów z pierwszymi białymi na ziemiach obecnie przez nich bezprawnie i bezkarnie zagarniętych. Żałował też w międzyczasie, że nie zadbał o strój w stylu reprezentowanym przez Deana.

Potem suszący zęby Rusek odjechał, a on wyszedł z innymi oglądać samochody. Napięcie, jakie się w nim zmagazynowało, uszło jak powietrze z przebitego balonu, gdy nieformalny przywódca wyprowadził z samochodu jakąś kobietę. Przez chwilę w nim zawrzało na wspomnienie – niech ją klozet pochłonie i zababrze gównem po czubek głowy! Niech ekskrementy wypełnią jej usta, nos, uszy, gardło, płuca i ją całą! - Carmen Monster, byłej synowej. Jednak natychmiast zdał sobie sprawę, że to nie ona. Uspokoił się zupełnie, jakby zaskoczony tym odkryciem i szczęśliwy, że nie zabije bądź co bądź człowieka.

Murzyn był – jak się znowu okazywało – wspaniałym człowiekiem. Mimo, że dopiero co wybudził się ze snu po operacji, już zadbał o żołądki druhów. Dość niespodziewanie też – puszczając w niepamięć niedawny „błąd towarzyski”, w innych warunkach potencjalnie ustawiający go w szufladzie „wrogowie” – odezwał się do niego i jego syna w celu innym niż praktyczny.

Źle zaczęliśmy to spotkanie. Jestem John Green. Miło was poznać. Ostatniej doby moje życie, podobnie pewnie jak wasz, przewróciło się do góry nogami, zatem wybaczcie brak manier, okej?

Michael rozumiał. Doskonale wiedział, co to znaczy przewrócone życie. Charlie…

- Michael Carter. Jeśli nie jesteś rasistą, albo człowiekiem związanym ze spiskiem białych rządzących, nie mam ci czego wybaczać. Ciebie również miło poznać.

- Dean Carter – odezwał się młody – Podzielam zdanie ojca.

Murzyn spytał szefa o dalsze plany, a to - aczkolwiek interesowało Indianina - było obecnie mniej ważne niż pewien palący go od kilku chwil problem.

- Panowie - odezwał się może trochę niegrzecznie wtrącając się do rozmowy i na chwilę odwrócił się do niejakiej Dr. Patton. – (Do pani nie mówię, bo pani nic o tym nie wie) Nie przeszkadzałoby wam, gdybym zdjął z siebie to wybuchowe tałatajstwo i położył gdzieś obok, albo wypierdolił (za przeproszeniem pani doktor) gdzie diabeł mówi dobranoc? Trochę niezręcznie się w tym czuję.

Popatrzył pytająco na pozostałych mrużąc jedno oko i podnosząc brew nad drugim.

Powiedział to właściwie jedynie ze względu na znajomą białego. Nawet gdyby się sprzeciwili, zdjąłby ładunki i albo spuścił w kiblu, albo wyrzucił do kosza. Wiedział jednak, że mogły się jeszcze przydać. Wstał więc mówiąc i nie czekając na odpowiedź zaczął pozbywać się groźnego ciężaru.
 
Grzymisław jest offline