Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2011, 22:39   #22
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny Graczy

- Widzicie Skarby - Lucjusz wyszeptał w przestrzeń, jakby zdradzając wielką tajemnicę - Nie wszyscy są skorzy do pomocy. Przynajmniej nie od razu. Niemniej jednak, czego nie chciał powiedzieć umysł, powie ciało - z błyskiem w oku sięgnął do leżących na stole instrumentów.
Lodowatą ciszę, która rozległa się po słowach wampira przeszył dźwięk obcasów stukających miarowo o twardą wykładzinę prosektorium. Adela wyminęła Dunsirna i przyjrzała się narzędziom ułożonym w szeregu na stoliku. Jedno z nich dopiero co znikło w uchwycie Ventrue.
- Jakie zgranie w czasie… - rzuciła lodowatym tonem. - Miło z twojej strony, że na nas zaczekałeś - wyjęła z kieszeni płaszcza gumkę, którą spięła włosy, po czym przebrała się w biały kitel laboratoryjny i założyła lateksowe rękawiczki. Podchodząc do stołu operacyjnego zauważyła mikrofon zwisający smętnie nad zwłokami. Zmarszczyła brwi i wskazała go palcem. - Po co w kostnicy mikrofon? - nagle w przypływie impulsu rozejrzała się po suficie i z powrotem utkwiła spojrzenie w Lucjuszu. - Mam nadzieję, że zająłeś się kamerami…?

Lucjusz wytrzeszczał oczy na Adelę w niemym zdumieniu. Dopiero po chwili głupia mina zniknęła zastąpiona wyrazem narastającej irytacji:
- Po co mikrofon? Tym pytaniem okazała pani poziom swojej ignorancji i to, że pani obecność w tym miejscu jest wysoce niestosowna. Prowadzący patomorfolog na bieżąco nagrywa swoje spostrzeżenia, po to, żeby nie umknął mu żaden szczegół. Nagranie włączone jest w raport składany po sekcji.
- Na szczęście nie ty decydujesz o tym, czy moja obecność jest stosowna, czy nie. - warknęła.
- Nie wiedziałem, że przeszliśmy na Ty - odparł uprzejmym, acz wyraźnie zirytowanym tonem - Po drugie, laicy mieli bawić się zwłokami w kaplicy, po tym gdy profesjonaliści zrobią już co do nich należy. Sugeruję, aby udała się pani we właściwe miejsce i nie marnowała czasu mojego i pozostałych.

Adela wytrzeszczyła oczy w udawanym zdziwieniu.
- Nikt mnie nie poinformował o jakichś “zabawach ze zwłokami w kaplicy”. I oczywiście zostaję w prosektorium. Nigdzie się nie wybieram.
- Cóż, gdyby została pani na zebraniu do końca nie znaleźlibyśmy się w tej żenującej sytuacji - odparł wciąż uprzejmym tonem, który pozostawał w dość wyraźnym kontraście z szorstkimi słowami.
- Żenującej? Jaka przesada... Nie ma tu nic żenującego. Poza tym nie wydaje mi się, by decyzje nieprzedyskutowane w pełnym składzie były w pełni obowiązujące. Proponuję zająć się naszym zadaniem, zamiast prowadzić bezsensowne dyskusje i kłócić się bez sensu. Nie mamy całej nocy, żeby zabawiać się swoim towarzystwem.
- Cóż, pozwolę sobie zwrócić się do pani językiem, który zdaje się będzie dla pani bardziej zrozumiały. Moja piaskownica, moje wiaderka, moje zasady. Ostatni raz powtarzam, proszę opuścić to pomieszczenie i pozwolić mi w spokoju pracować - Ton uległ wyraźnej zmianie. Groźba była doskonale wyczuwalna.
- Po co to chamstwo...? - ostentacyjnie przewróciła oczami. - Czy ta uwaga odnosi się również do pana Augustusa?

Augustus stał spokojnie w drzwiach, obserwując kłótnie wampirzych szczeniaków. Był z natury indywidualistą, więc rozumiał niejako Lucjusza. Zaś chamstwa wobec kobiety już nie:
- Panie Dunsirn. Trochę kultury i spokoju. Proszę. - rzucił chłodno do Spokrewnionego. - Jesteśmy tutaj, z panną Havel w ramach konsultacji. Co trzy głowy w końcu, to nie jedna, a nawet najtęższa może się pomylić. - ciągnął spokojnym tonem Shacklebot, nie spuszczając wzroku z Lucjusza. - Poza tym, chce obejrzeć ciało pod kątem okultystycznym i zbadać krew, zanim go pan rozetnie. Później mogłoby dać owo badanie mniej miarodajne efekty. Ktoś z pana inteligencją chyba to rozumie.. prawda Panie Dunsirn?
- Nie zamierzam stać i wysłuchiwać bezczelnych impertynencji i zaowalonego zarzucania mi niekompetencji - Wyraźnie widać było, że Lucjusz balansuje na granicy Szału - Pańska drogocenna krew może zostać pobrana nawet teraz. Nie wyobrażam sobie jak najzwyklejsza w świecie sekcja mogłaby wpłynąć na magiczną aurę ciała bardziej niż to, co ten nieszczęśnik zdołał już wycierpieć - Lucjusz wskazał skalpelem dość zmasakrowane ciało - Widzę, że zaparli się państwo a przewrażliwiona panna Adela, biorąca za chamstwo fakt, że ktoś może ośmielać się nie wykorzystać każdej okazji do łaszenia się do jej stóp, nie może przełknąć faktu, że może być gdzieś zbędna i niepotrzebna - Lucjusz odszedł od ciała i pakując swoje narzędzia do torby już spokojniejszym tonem dorzucił - Mam nadzieję, że pańskie kompetencje medyczne wystarczą, aby podołać temu zadaniu. Odpowiednie narzędzia znajdzie pan tam - rzekł wskazując masywną, stalową szafę zajmującą 2/3 powierzchni jednej ze ścian.

- Panie Dunsirn... proszę się uspokoić. - powiedział spokojnym tonem Augustus. - Nikt nie ma zamiaru wpychać się panu między narzędzia. Po prostu uważam, że sprawa jest na tyle poważna, iż dodatkowa para oczu czy dwie nie zaszkodzą. Pan uwierzy mi na słowo. Gdyby nie wyraźny rozkaz Księcia, nigdy nie wszedłbym do tego pomieszczenia, gdyż sam nie lubię gdy mi się przeszkadza.
- Jestem spokojny. W każdym razie już teraz jestem spokojny - odparł Lucjusz martwym, wypranym z emocji głosem. - Cieszy mnie, że rozumie pan moje stanowisko. Niemniej jednak nie jestem w stanie pracować ze świadomością, że ktoś stoi obok i patrzy mi na ręce. - Zamyślił się na moment przestając pakować torbę, po czym zwrócił się twarzą do Augustusa patrząc mu prosto w oczy - Niech pan sobie przypomni czasy, gdy był pan jeszcze śmiertelnym człowiekiem. Niech pan sobie przypomni sytuacje, w których kochał się pan z kobietą - zawahał się na ułamek sekundy - lub mężczyzną, to akurat nie ma w tej chwili znaczenia. Niech pan sobie przypomni jak się wówczas czuł, jaka relacja istniała między panem, a pana wybranką bądź wybrankiem. - Ton Lucjusza zaczął nabierać barw, przykuwając uwagę słuchaczy niemal równie mocno jak treść, jaką niosły słowa - To poczucie intymności i bezpieczeństwa, kiedy obydwie strony dzielą się sobą i oddają się sobie bez reszty. Taka forma nie dopuszcza kłamstwa, nie dopuszcza nieszczerości. To tajemnica, którą obydwie strony pragną przed sobą odkryć. - Skupienie osiągnęło zenit. W tym krótkim, ulotnym momencie istniała tylko ta sala i znajdujące się w niej cztery martwe ciała - Wszystko inne - jest tylko rytuałem. Obecność osób trzecich tą formę zaburza, niszczy. Piękny akt, sztukę w zasadzie, zamienia w zwykłe, wulgarne rżnięcie. - Twarz Lucjusza przybrała zacięty wyraz, a niezwykły moment bezpowrotnie prysł - A ja po prostu nie zamierzam w czymś takim uczestniczyć. - Lucjusz uniósł torbę i odwróciwszy się na pięcie skierował się ku drzwiom. Przystanął w nich i rzucił na odchodne - Oczywiście, dalej oferuję swoją pomoc w innych przedsięwzięciach związanych z tą sprawą. Ponadto jestem zmuszony powiedzieć mojemu śmiertelnemu przełożonemu, że z powodów zdrowotnych nie mogę przeprowadzić sekcji. Zapewne za kilka minut się tu pojawi - zawahał się na moment - gdy nadejdzie odpowiedni czas, sam zamierzam odpowiednio go zabić. Byłbym więc wdzięczny, gdyby go państwo zbytnio nie uszkodzili - Lucjusz skłonił lekko głowę na pożegnanie, dając obecnej dwójce ostatnią szansę aby coś powiedzieć.
 
Aschaar jest offline