Relacje, adnotacja:
Starsza sąsiadka Rachel i Franka to babcia Lil Ann.
Lil Ann:
Razem ze swoją klasą przyjechałaś na basen. Masz ze sobą swojego ulubionego pluszaka. Gdy autobus podjechał na parking zwróciłaś uwagę na mężczyznę biegnącego w waszą stronę. Wyglądał dziwnie. Większość klasy wysiadła, a tamten był już naprawdę blisko. W pewnym momencie policjant zastrzelił tego dziwnego. Ale on po chwili wstał jakby się nic nie stało. Może zamiast z klasą na basen powinnaś pobiec do babci? Mieszka za parkiem w Bloku 1, ale w samym parku często są starszaki...
Mośko (i Lil Ann):
Oddałeś kilka strzałów z pistoletu w stronę żywego trupa. Dwa trafiły w głowę, ale bydle próbuje wstać. Przynajmniej dałeś dzieciakom wystarczająco dużo czasu, żeby uniknęły natychmiastowej eksterminacji. Z planem lub bez ich wychowawczyni kazała im schować się na basenie.
Andrzej:
Z ciekawych rzeczy to tylko pistolet-zapalniczka. Żywych trupów raczej nim nie przestraszysz, ale może żywych tak. Baniak wody zapakowałeś do plecaka, ale z kanistrem paliwa masz problem. Nie lubi zmieniać miejsca. Jest spory, serio chcesz go targać? Otwiera ci zaspany koleżka:
Co jest? w tle słychać rozmowy z kuchni, to pewnie jego dzieci i żona.
David, Przyjemniak:
Winda zjechała na parter, ale to nie był Frank, a jakiś koleżka z żoną i dziećmi. Idą do punktu ewakuacyjnego. Frank za bardzo nie rusza dupy, bo wciąż go nie ma z wami. Sprawdzacie co się dzieje na górze? Strzały słyszycie w najbliższej okolicy.
Jess:
Słyszysz krzyki i strzały całkiem niedaleko. Na zewnątrz spojrzałaś w prawo i zobaczyłaś jak ochroniarz Bloku 5 strzela do jakiegoś faceta. Facet nawet się nie zatrzymał tylko w biegu przeorał pazurami (paznokciami?) twarz ochroniarza. Ochroniarz przestał strzelać i razem z facetem zaatakował drugiego ochroniarza. Cała trójka następnie wbiegła do Bloku 5 przez otwarte drzwi. Zamykasz za sobą drzwi do Bloku 6? Te istoty chyba nie korzystają z domofonu. Spojrzałaś przez ramię i spostrzegłaś Francisa (kojarzysz tego dupka z sądu) razem z jakąś sąsiadką z góry. Chyba też się ewakuują.
Frank: No dobra, to ja się tylko spakuję. - wziął plecak i chowa do niego PS3, XBoxa, Wii i wszystkie gry, które ma ze sobą -
Czekaj, pójdę jeszcze do klopa. - no i poszedł do klopa. Jego pokój przypomina melinę, ale są jeszcze dwa inne pokoje - wszystkie zresztą mają zamki w drzwiach. Mieszkania w środku mieszkania? Nie przypominasz sobie, żeby ktokolwiek inny tu mieszkał niż on choć często ma gości. Dziwne, prawda?
Rachel:
U babci w mieszkaniu zobaczyłaś zdjęcie jej wnuczki Ann zwanej Little, Lil (bo jest mała, nawet jak na swój wiek). Babcia wzięła laskę i skierowała swoje kroki ku tobie, ale zamiast wyjść z mieszkania to pyta:
Czemu? Henry:
Po chwili nastąpiła strzelanina. Siedząc w klopie wiesz, że omija cię ta krwawa impreza. Przynajmniej żyjesz. Ale teraz to już naprawdę czas spadać. Kto wie kiedy zjadą się gliniarze i może jeszcze pójdziesz siedzieć za morderstwa. A tego nie chcesz prawda? Drzwi najbliżej klopa nadal zamknięte - niszczysz je kubłem na śmieci? A może przebiegniesz przez SuppaMarket? Może tyłami wyjdziesz? Tak czy inaczej pora spadać.
Chopper, Jurii:
Już nie tylko krzyk kobiety, ale i krzyki innych pracowników dobiegły z głównej hali. Obaj znaleźliście się w magazynie pomiędzy paletami różnych towarów. Nagle drzwi oddzielające główną halę od magazynu otworzyły się i dosłownie przeleciał przez nie jeden ze strażników na oślep ostrzeliwujący kogokolwiek kto go gonił.
WSZYSCY NIE ŻYJĄ! - ryknął na was, a następnie wbiegł do pokoju strażników SuppaMarket. Jurii wie, że mają tam broń palną. Chopper mógł się tego domyślić, wciąż ma ze sobą kurczaka, którego ugryzł już parę razy i butelkę Coca-Coli (zapodziały się te przedmioty na karcie ekwipunku niżej).
Connor, Boyos:
Boyos już miał poddać piłę, gdy zza północnego rogu Bloku 1 wybiegła grupa obszarpańców. Obszarpani i brudni wydają się opętani przez szaleństwo. Mają ze sobą topory, tasaki, a jeden z nich ma najprawdziwszą ostrą replikę długiego miecza rycerstwa średniowiecznego. Na szczęście nie zaatakowali was tylko wbiegli do parku. Boyos korzystając z okazji wmieszał się w ich tłum i zniknął z oczu Connorowi.
[cd. niżej]
Connor:
-
Panie policjancie! - usłyszałeś ojca rodziny 4 osobowej, którzy właśnie wyszli z Bloku 1 -
Co się dzieje? Boyos:
Powinieneś uważać na przyszłość. Zatrzymałeś się pomiędzy drzewami za budynkiem szkoły - nie widziałeś, żeby gliniarz biegł za wami.
Francis:
Podejrzany typ John nie miał ochoty z tobą rozmawiać i skierował się natychmiast do klatki schodowej. Poszedł schodami, gdy ty z kobietą zjechaliście windą na dół. Zauważyłeś jak przed drzwiami bloku rudowłosa Jess (ostatnio jej podwędziłeś niezły kontrakt i od tamtej pory chyba cię unika) patrzy na coś na prawo od niej. Sądząc po odgłosach rozgrywa się tam strzelanina. Po chwili strzały ucichły.
John:
Znalazłeś żywność, butelkę wody i linę do wspinaczki w jednym z mieszkań. Reszta albo jest zamknięta albo spłoszyły cię dźwięki podchodzących do drzwi ludzi w środku. Tak przeglądając co jest z mieszkaniami dotarłeś w końcu do pierwszego piętra. Schodzisz dalej na dół i ewakuujesz się? Gdzie później kierujesz swoje kroki?