...-chwila przyciężkiego milczenia zapadła, gdy spoglądał za oddalającą się grupą narwańców. Cóż, wyglądali... Hm... Dziwnie. Gdyby nie fakt, że miał zabezpieczoną broń, zapewne zebraliby parę kulek. A tak... Ciche pstryknięcie gdy zwolnił blokadę jest dźwiękiem numero uno. Drugim jest głos dobiegający zza jego pleców. Cóż, pora się pozbierać. Chwila... Czapka. Otrzepuje ja z lekka i podchodzi do wychylajacej się rodziny. Nie wiedzieć czemu, większość ludzi dziwnie reaguje na wieści o gniewie bożym i ogniach piekielnych, tak więc nasuwając daszek na oczy przeszedł w tryb urzędowy, który towarzyszył mu przez tyle znienawidzonych lat ścigania przechodzących na czerwonym świetle dupków. Cóż, niech sobie teraz przebiegają przez ulicę... Ale do roboty. Trzeba stąd wyciągnąć tych ludzi. -Witam pana. Proszę wrócić do budynku, zaraz wszystko wytłumaczę...-wskazał wejście, po czym ruszył tam za nimi. I dobrze zamknął drzwi. -Miasto ogarnęły zamieszki wywołane przez bojówki wspierające tzw. Nekromantę. Wygląda to na planowany na dużą skalę atak terrorystyczny. Aktualnie całe miasto zostało uznane za strefę zagrożenia i jest ewakuowane ze względu na zagrożenie bronią biologiczną nieznanego typu. Jestem odpowiedzialny za ewakuację tego... - zawahał się lekko- i sąsiedniego budynku. Gdzie jest ochrona? - nie daje czasu na zadawanie pytań. Ogółem, jeśli mówisz coś szybko i urzędowo, ludziom niewiele pozostaje czasu na myślenie. I dobrze. - Świetnie, proszę wrócić do swojego mieszkania i zamknąć drzwi i okna. Spakować najpotrzebniejsze rzeczy w mały bagaż podróżny, ubrać się odpowiednio i oczekiwać wiadomości. Pod żadnym pozorem nikomu nie otwierać, dopóki nie wrócę, czy to jasne? - w tym czasie stara się zastawić drzwi, tak na wszelki wypadek. - Jeśli ma pan broń, niech pan ją także spakuje, dobrze radzę. -rusza do kolejnych mieszkań... To potrwa, karwia, zbyt długo. Musi zrekrutować następnego faceta by obleciał piętro i tak załatwić każde kolejne. Sięga po krótkofalówkę w przelocie - Jest tam kto do ciężkiej cholery? Odbiór.- Myśli ma rozszalałe. o czym jeszcze powinien pomyśleć? Co z tymi staruszkami...? Właśnie psiakrew, co z nimi? Skąd do cholery wiedzieli o ewakuacji, o której on nie usłyszał?? Spróbował przypomnieć sobie ich twarze i przypisać je do jakichś nazwisk, a także gdzie się kierowali.
__________________ Cogito ergo argh...!
Ostatnio edytowane przez Someirhle : 02-11-2011 o 22:17.
|