Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2011, 22:44   #41
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Frank:
Broni żadnej nie znalazłeś poza standardowymi przedmiotami takimi jak noże w kuchni. Twoja katana lepsza, zresztą gazrurka nawet lepsiejsza. Klucze, klucze, gdzież on trzyma klucze? Nie ma kluczy nigdzie gdzie patrzyłeś za to znalazłeś torbę koksu, na oko będzie kilka gram. Leżała za kanapą razem ze zużytą prezerwatywą. Usłyszałeś w końcu spuszczanie wody, Bill zaraz wyjdzie... no i wyszedł z uśmiechniętym ryjem. Chyba się naćpał. - Teraz jestem gotów. Gotów. Ha! (cd niżej)

Rachel:
Chodzi o te strzały? Moja wnuczka miała rano jechać na basen tutaj za parkiem! Możemy iść po nią? - teraz babcia rzeczywiście wyszła z tobą na korytarz. Przy okazji wzięłaś ostry nóż z jej kuchni za jej pozwoleniem oczywiście. Może się przydać skoro jest niebezpiecznie. (cd niżej)

David:
Próbowałeś zatrzymać tych z parteru, ale wyszli nawet przed Przyjemniakiem. Na szczęście żaden truposz nie czekał na otwarcie drzwi. Uff. Ci drudzy się posłuchali. (cd niżej)

Rachel, David, Frank:
No w końcu czwórka z ostatniego piętra zjechała na dół. Frank dostał gnata, a towarzyszący mu Bill też chciał dostać, ale nie starczyło dla niego. Bill chyba nie powinien nawet mieć noża, bo jego uśmiech już jest groteskowy jak jakiś pieprzony kot Cheshire z Alicji w Krainie Czarów, czy jak tam się zwał ten futrzak. Staruszka nie porusza się zbyt szybko co David natychmiast zauważył. I do tego staruszka mówi, że trzeba sprawdzić czy nic nie jest jej wnuczce, która ponoć ma być na basenie. Rodzinka zatrzymana przez Davida na parterze chce już ruszać do punktu ewakuacyjnego.

Przyjemniak (i Connor):
Choć David chciał inaczej to rodzinka przy wyjściu zdołała już wyjść i skontaktować się z miejscowym gliną: Connorem. Usłyszałeś jak im prawi kazanie, które kończy: Świetnie, proszę wrócić do swojego mieszkania i zamknąć drzwi i okna. Spakować najpotrzebniejsze rzeczy w mały bagaż podróżny, ubrać się odpowiednio i oczekiwać wiadomości. Pod żadnym pozorem nikomu nie otwierać, dopóki nie wrócę, czy to jasne? - glina właśnie chciał zastawiać drzwi, gdy wkroczyłeś na scenę, a on niezwracając na ciebie uwagi zakończył: - Jeśli ma pan broń, niech pan ją także spakuje, dobrze radzę. - Policjant jednak jak gdyby nigdy nic próbuje się skontaktować z kimś przez krótkofalówkę. Dziwne, że w pobliżu nie pojawiła się jeszcze ochrona budynku, gdzie te dziady są? Za co ty płacisz?

Connor:
Jakiś mięśniak jeszcze wyszedł z bloku. To Przyjemniak. Nie dał ci zastawić drzwi, ale za to udało ci się przekonać rodzinę, żeby nie ruszała się w miejsca i raczej skierują się znów do budynku - czekają jednak na rozwój sytuacji między tobą, a Przyjemniakiem. Twoja próba kontaktu przez radio udała się. Jednak połączyłeś się tylko z Mośkiem, a nie z centralą. Mośko jest na parkingu przed basenem. Ponoć w bazie będą lądować śmigłowce transportowe - wydaje się, że wszyscy wiedzą oprócz ciebie - te informacje uzyskałeś od rodziny, którą kierowałeś do budynku. Trochę się zakręcili przez to. Przyjemniak raczej nie da się zakręcić.

Mośko:
Dopiero po drugim strzale ze strzelby, które poprawiłeś strzałem w serce przestał się ruszać - taki to był twardy skurwiel. Niestety przez radio nawiązałeś tylko kontakt z sąsiadem Connorem, którego za bardzo nie lubisz (jest też twoim sąsiadem). Centrala nie odpowiada, a ten Irlandczyk jest przy Bloku 1. Dzieci osłonięte zamknęły się na basenie razem z jego obsługą i wychowawczynią. Problem polega na tym czy basen nie stanie się w pewnym momencie śmiertelną pułapką? Gdzie kierujesz teraz swoje kroki? Widziałeś jak rudowłosa Jess przybiegła od strony Bloku 6 i teraz patrzy przez okna co się dzieję w SuppaMarket.

Little Ann:
Policjant Mośko pastwił się nad złym człowiekiem, a ten wstawał i wstawał. Padło wiele strzałów i dopiero zły człowiek przestał się ruszać. Znajdujesz się na basenie. Jest tu narazie bezpiecznie, a jak coś to wychowawczyni i ludzie, którzy są na basenie pomogą ci. (Mistrzyni Socjotechniki - BNi na basenie są kontrolowani przez ciebie choć raczej żaden z nich nie będzie chciał wyjść - do tego musisz mieć niezłą argumentację, bo nawet to możesz zrobić; to oczywiście nie działa na dzieci, a zwłaszcza na Billiego znanego dziecięcego oprawcę). Na ten moment jest spokój.

Henry:
Wyszedłeś z klopa i na korytarzu rzeczywiście nic nie było... no może z wyjątkiem tych plam krwi przy kasach. Dotarłeś do pierwszej kasy i zobaczyłeś prawdopodobnie ostatnie chwile Choppera. (cd niżej)

Jess:
Na skrzyżowaniach było sporo tych powolnych. Kierowali się w stronę szpitala. Żaden z nich cię nie chwycił. Wbity w twój blok jest tir-cysterna. Dobrze, że nie wybuchła. Uff tyle niebezpieczeństw. Miałaś szczęście, że to nie byli ci szybcy - jeden przebiegł prawie przed tobą zanim wbiegł do parku i dalej do szkoły. Niezauważył cię. Potem zobaczyłaś jak policjant Mośko pastwi się nad jakimiś zwłokami strzelając do nich kilkakrotnie z pistoletu i strzelby. Tamten chyba się ruszał nawet po jednym strzale ze strzelby w łeb. Co tu się dzieję? Widziałaś dzieci wśród których była Little Ann, które schroniły się na basenie. No i w końcu zajrzałaś do SuppaMarket przez okna przy głównym wejściu (tym bliżej PKS) i zobaczyłaś prawdopodobnie ostatnie chwile Choppera. (cd niżej)

Chopper (i Henry i Jess przez szybę i Jurii przez kamery):
Niewiele myśląc wziąłeś wózek (a jako, że nie było innego to widłowy) i przez większe drzwi wyjechałeś do głównego sklepu. Niestety to był błąd. W chwili wyjechania na sklep zwróciłeś uwagę na mnóstwo śladów krwi. Ochroniarz nie żartował. Wszyscy nie żyli. Tyle, że ruszali się. Dwóch z nich miało zmasakrowane twarze, a w dłoniach wciąż ściskali pistolety. Trzy kasjerki znajdowały się po przeciwnej stronie wózka widłowego. I była ta dziwna kobieta stojąca na regale. Wyprostowana i dumna. Nie mogąc uciec rozpędziłeś wózek i próbowałeś po prostu przedrzeć się do głównego wyjścia! Uciec stąd! Początkowo udawało ci się. Zmasakrowałeś jeden regał, a potem drugi - tamta dziwna panienka odskoczyła w bok, a ciebie chwycił jakiś z żywych trupów za gardło od tyłu. Ekspedientki poruszały się wolno, ale strażnicy z pistoletami szybko, normalnie - jakby żyli. Widlak stanął, a ty zdołałeś zeskoczyć z niego. Jesteś na wysokości pierwszej kasy gdzie dostrzegłeś jakiegoś typa, żywego typa - to Henry. Obaj jesteście po uszy w gównie, ale ty bardziej niż on. Jedyna twoja szansa to... powiedzmy sobie szczerze, nie masz szans, ale możesz coś jeszcze zrobić. Gdybyś był komandosem i miałbyś pistolet maszynowy to miałbyś całkiem spore szanse przeżycia. Niestety nie jesteś. I nie masz pistoletu maszynowego. Masz grosik, kurczaka, butelkę Coca-Coli, papierek po batoniku, a obok ciebie leżą butelki z wodą. Nawet wódki nie masz! Zaraz chwila, gdzie twoja siekiera, którą chwyciłeś od pokoju ochroniarzy? Leży dwa metry w stronę zombie strażnika. Dziwna dziwka jest za wózkiem, trzy wolne ekspedientki zbliżają się nieubłaganie, ale w sumie też są za wózkiem - niestety pozostaje jeden strażnik, który zaraz cię zaatakuje i drugi, który gdzieś tu się kręci. Masz tylko nadzieję, że właśnie nie okrąża Henriego, bo tylko tamta droga może być drogą waszej ucieczki. A dzień zaczął się od tak dobrego śniadania. Twoja sytuacja wygląda następująco: http://img64.imageshack.us/img64/341...amarketc1d.jpg

Jurii:
Eddi kompletnie rozkleił się. Chopper pobiegł na magazyn, wziął wózek widłowy i wyjechał na sklep. Widzisz w monitoringu co się z nim dzieje (odpis Choppera). Wpatrzyłeś się w ekran, Eddi coś szeptał czego nie dosłyszałeś, a po chwili usłyszałeś huk wystrzału. Odwróciłeś się i zobaczyłeś, że mózg Eddiego znajduje się teraz na ścianie. Najwyraźniej strzelił spod brody sobie w głowę. Znaczenie szeptu dotarło do ciebie po chwili: Ona kontroluje ich. Raczej nie zdążysz pomóc Chopperowi, ale na ekranach zobaczyłeś też Henriego przy pierwszej kasie patrząc od strony WuCetów. Na zewnętrznym monitoringu zobaczyłeś policjanta (Mośka), który rozwalił jednego z żywych trupów na parkingu ratując przy okazji grupę dzieciaków. Większość dzieci potem schroniła się na basenie. Chwyciłeś za pistolet Eddiego i pistolet, który luźno leżał na biurku.

Boyos:
Na południu zobaczyłeś jak grupa, z którą uciekłeś wpadła prosto na żywe trupy na skrzyżowaniu. Oni już nie są ludźmi. Tym czasem inny żywy trup wbiegł do parku i zahaczając pazurami czterech żuli sprawił, że poszli z nim (on nie czekał na nich - po prostu za nim idą). Oni nawet nie padli martwi! Następnie kierował się do wejścia do szkoły (no tego czy wszedł już nie widziałeś, ale nie słyszysz jak Connor oddaje strzały, więc do niego nie pobiegł). Lekcji chyba dziś nie ma... w oknie zobaczyłeś jakieś dwie nastolatki - "o-w-dupę-jednak-są". Wszystkie okna szkoły są zakratowane tworząc z tego śmiertelną pułapkę. No to ładnie. Raczej bezpieczne kierunki to: wrócić do Bloku 1 i 2 (i spróbować stamtąd na południe) albo iść w stronę basenu. Średnio bezpieczna droga to przemieścić się na tyły SuppaMarket gdzie była jakaś strzelanina więc niekoniecznie jest tam bezpiecznie. Możesz też zostać w parku.

Andrzej:
- Grubo. Mam tutaj kolekcję siekier i toporów, więc masz jeden. A kanister paliwa możesz u mnie zostawić, przygotuje mołotowy tylko daj mi trochę czasu. Sprawdź co u innych. Kurwa, apokalipsa, zajebiście. Na to czekałem. - dostałeś topór i wziął od ciebie kanister paliwa (no chyba, że nie dalej), a z szafy przy drzwiach wyciągnął strzelbę i przeładował ją w filmowym stylu - Za je bi ście. - jedyne co cię zastanowiło to to czemu z nim się nie zadawałeś wcześniej.

John:
Siedzą i jak zawsze są niegrzeczni. Nie spodziewają się, że ich zabijesz, ale musiałbyś zrobić to szybko, bo obaj mają pistolety. Jakiś sposób? Może po prostu spróbuj się z nimi dogadać?

Francis:
Widzisz ślady krwi przy otwartych i zablokowanych drzwiach Bloku 5 i słyszysz krzyki dobiegające ze środka. Na pewno chcesz tam wejść?

 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 03-11-2011 o 10:02.
Anonim jest offline