Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2011, 00:13   #179
Wroblowaty
 
Wroblowaty's Avatar
 
Reputacja: 1 Wroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znany
Raz jeszcze wygładził ubranie, zanim przestąpił za róg korytarza. Tam, tak jak się spodziewał spostrzegł dwóch ubranych w czarne szaty strażników. Albo mu się wydawało, albo brakowało ostatnimi czasy Hakima.

Na skinienie głowy jednego z gwardzistów, przekroczył próg i zamknął za sobą drzwi. Jego chlebodawca siedział w bogato urządzonym pomieszczeniu, Salah skonstatował, że sam tkany złotymi nićmi dywan był więcej wart, niż był sobie w stanie wyobrazić, nie mówiąc o tym, że nigdy nie miał nawet mizernego promila takiej kwoty w swoim zasięgu. Ostatnie lata nie były łatwe, ale jakoś dawał sobie radę. Wyniosły, czarnowłosy pół elf zapytał odkładając filigranową filiżankę z porcelany, wypełnioną aromatyczną herbatą.

-Witaj Salahu. Czy wiesz po co cię wezwałem? – jego głos był miękki i melodyjny, jednak wyczuwało się w nim władzę. Pytanie oczywiście było retoryczne, tak więc Salah tylko pochylił głowę w wyrazie uniżenia i odpowiedział.

-Nie, nie wiem Panie. – bo niby skąd miał by wiedzieć? Salah należał do tej kategorii ludzi, którym mówi się dokładnie tyle ile potrzeba, a czasami nawet mniej.

-Jesteś jednym z nielicznych ludzi którym ufam. A od naszego pierwszego spotkania pod okiem Raela rozwinąłeś skrzydła. Chwali on twoje postępy. – Pan Andaras tym komplementem kompletnie zbił Salaha z tropu. Rael był tym, który wypatrzył go u tej grubej świni, Muttady-Al.-Sadrr. To za jego namową klan Andarasa wykupił go z niewoli i to on odkrył i oszlifował drzemiący w Salahu talent do szermierki, o którego posiadanie, żylasty mężczyzna nawet się nie podejrzewał. To prawda, ostatnimi czasy rzeczywiście poczynił pewne wyraźne postępy.

-Dziękuję Panie. – odpowiedział szybko raz jeszcze pochylając głowę w ukłonie. Książe jak gdyby ignorując całkowicie odpowiedź Salaha, przeszedł do meritum sprawy.

-Kombinacja tych dwóch rzeczy, zaufania i umiejętności czyni cię idealnym kandydatem do podjęcia misji wielkiej wagi. Wypłyniesz bez zwłoki dostaniesz trzy okręty. Misja składa się z dwóch celów. – Tutaj przerwał aby pociągnąć niewielki łyk mocnej herbaty. Filiżanka stuknęła dźwięcznie o porcelanowy podstawek. Salahowi nie zaproponowano ani aromatycznego napoju, ani miejsca do spoczęcia, tak więc stał posłusznie, nie narzekając, znał swoje miejsce, nie dla psa kiełbasa. Za samą zastawę, mógłby żyć przez dobrych kilka miesięcy w swojej dawnej dzielnicy… Z zamyślenia wyrwał go głos jego chlebodawcy, który ponowił swoją mowę.

-Pierwszy dopaść Gondorski statek. Jego specyfikacja zostanie ci dostarczona jak również kapitanom okrętów. Załogę statku zabić lub pojmać jeśli będzie taka możliwość. W szczególności zwróć uwagę na elfa, na pokładzie będzie tylko jeden, tak więc nie będziesz miał problemów z rozpoznaniem go. On nie może ujść bowiem jego misja koliduje z twoim drugim celem. –Andaras cały czas lustrował Salaha swym bystrym i badawczym spojrzeniem.

-Drugi cel to odnaleźć palantir. Ponoć wyłowiono go w zatoce Forchell. Może zrobili to rybacy a może ktoś kto go szukał, zatem wie czym jest. To magiczny przedmiot o wielkiej mocy. I dla naszego narodu może być kluczowy w nadchodzących czasach. Problem polega na tym że zatoka to jednak nie karczma jest to pewien obszar. Stąd trzy statki by było ci łatwiej. Zarówno w polowaniu jak i późniejszym szukaniu – wyczuwając dłuższą pauzę, Salah zdecydował się zadać jedno z pytań, które mu się przed chwilą nasunęły.

-Panie... Czym jest ten palantir? Jak wygląda?

. Palantir to magiczna kula, gdy go dotkniesz możesz mając odpowiednio silną wole spojrzeć do odległych miejsc śródziemia. Mogą też ukazywać się wizje. Prawdziwe bądź nie... Nie baw się nim tylko dostarcz do mnie. – dodał spokojnym, acz autorytarnym tonem, nie dopuszczającym jakiejkolwiek polemiki w tej kwestii.

-Do rąk własnych w skrajnym przypadku Raelowi gdybyś widział że nie ma cienia szansy na dotarcie do mnie. A rozdzieliłbym się z nim jakiś względów. Coś więcej o położeniu może wiedzieć elf. Ale nic nie powie. Podczas przesłuchań też raczej nie pęknie taka specyfika rasy. Serum prawdy mógłby pić niczym gorzałkę. Jednak to że wiesz że on wie może ułatwić sprawę.

-Wybacz śmiałość Panie, ale słyszałem, że jest tu Gondorski Strażnik... Czy to nie stwarza niebezpieczeństwa dla zadania, które mi powierzyłeś? – Pomimo, iż nisko w informacyjnym łańcuchu pokarmowym, Salah zdołał w ostatnich dniach wyłowić kilka plotek.

- Co do strażnik to Endymion. Jest on hmm- tu elf chwile dobierał słowo. Naszym przymusowym sojusznikiem. Chce on pokonać Herumora i orcze pomioty... I jest w stanie za to oddać duszę i życie.

-Czy w kluczowym momencie nie obróci się przeciwko Twoim planom na rzecz swojej ojczyzny i króla?

-Powiedzmy że zawarłem z nim pewien układ. Pomoże ci zdobyć kulę. Wierzę mu nie raz pomagał mi nawet gdy jego własny król mógł być przeciw. – pomimo tego, że Salah zagalopował się w swoich pytaniach, to nie była jego rzecz rozmyślać o takich rzeczach, Andaras spokojnym głosem udzielił jednoznacznej odpowiedzi.

-Rozumiem Panie – Salah nie zamierzał przeciągać struny.

-Kula może okazać się przydatna nam. Jak również jest niezbędna w moim układzie z nim. A Gondorowi może jak na ironię tylko zaszkodzić. To skomplikowane... Tak czy owak miej strażnika na oku. Zdrada nawet w imię ocalenia swojego świata to jednak wielki ciężar. A on jest jeszcze młody nie wiem czy podoła. Jednak to królewski strażnik. Nikt poza elfem i tobą nie wie o jego zdradzie. Taki sojusznik może się okazać bezcenny.

- Będę na niego uważał Panie. Kiedy wyruszamy?

-Dałem mu pierścień z nim gdyby was rozdzielono może ubiegać się do stanięcie przed moim obliczem. Jednak w żadnym wypadku nie jest dowód mojego bezgranicznego zaufania. Jestem jednak pod wrażeniem jego odwagi. Endymiona nie wolno nie doceniać. Co do wyprawy rozkazy wydane ruszacie ze 2 godziny.

- Jak nazywa się statek na który mam się zaokrętować Panie? – w pomieszczeniu zabrzmiało ostatnie pytanie Salaha. Więcej nie potrzebował.

-Pamiętaj priorytetem jest kula. Elf ma drugorzędne znaczenia. Pochwycenie go może być trudne elfy to jednak elfy... Zabij jeśli musisz. Wolałbym uniknąć sytuacji gdzie to on zabił ciebie bo chciałeś go wziąć na siłę żywcem. Będzie pewna okazja bez ryzyka, pojmij nie zabij. Statek to Perła oceanu i mam nadzieję że na jej pokładzie przywieziesz mi kulistą perełkę. – Andaras odstawił filiżankę na dobre i skinął lekko dłonią, dając do zrozumienia, że to koniec spotkania.

-Postaram się Panie. – Salah skłonił się w pasie i opuścił bogate pokoje udając się prosto do portu.



Od tamtego dnia minął niespełna tydzień, a on zamiast ścigać Gondorski okręt, tkwił na środku oceanu w zdruzgotanej szalupie ratunkowej. Dryfując pośród szczątków „Perły Oceanu” bez jedzenia, bez picia, za to w towarzystwie Królewskiego Strażnika… Lepiej po prostu być nie mogło…
 
__________________
"Lotnik skrzydlaty władca świata bez granic..."
Wroblowaty jest offline