Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2011, 13:51   #19
Paradoks
 
Reputacja: 1 Paradoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodze
- Maurden wie wiele więcej od nas. Ich skauci są bardzo dobrze wyszkoleni w przeszukiwaniu pola bitwy. Codziennie stają oko w oko z Gynethem. Ale nie mają też czasu zajmować się każdym z osobna, a dla nas Hagor jest bardzo ważny. Dlatego musicie iść wy. Znacie reguły. To rozkaz który przyjęliście łamiąc pieczęć. I jeśli nie macie większej ilości pytań, pora byście zapoznali się z resztą drużyny poszukiwawczej - generał choć nie zdradzał tego otwarcie, to przeczuwał, że traci pozycję w tej rozmowie. Wolał więc ją uciąć w sposób krótki, wykorzystując pozycję i sytuację w której się znaleźli.
Thazzoq schylił głowę
-Proszę o wybaczenie. Ani przez moment nie zapomniałem o Prawie Złamanej Pieczęci, ani nie kwestionowałem rozkazów. To była zwykła ciekawość, charakterystyczna dla istot żywych...
- I racjonalnych - dodał Kasir. - Nadal nie rozumiem, co ważniejszego do roboty mają ci z Maurden, skoro przed chwilą mówił pan, generale, że to Hagor Basha jest najważniejszy (a przynajmniej na tyle ważny, żeby ryzykować życie siedmiu żołnierzy).
-Odpowiedź jest chyba bardzo... ludzka... towarzyszu. Niezależnie od umiejętności jednostki, nie ryzykuje się życia siedmiorga, by go uratować, jeśli nie posiada wiedzy o znaczeniu taktycznym. To sprawa osobista, a więc mobilizowanie całego Maurden byłoby niestosowne, a, wbrew temu co mówiłem wcześniej, chyba właśnie zostaliśmy oficjalnie najemnikami, skoro nawet oferują nam nagrodę. W tym nie ma już nic niestosownego, aby najemnicy poszukiwali brata wodza. Oczywiście to tylko teoria...- zakończył patrząc na Armonda oczekując potwierdzenia, bądź zaprzeczenia. Armond lekko się uśmiechnął, ale ani potwierdził, ni zaprzeczył.
- A więc nie działamy pod egidą Ruchu Oporu, tylko spełniamy osobiste życzenie wodza - zauważył Kasir. - Nie zależy nam na pokonaniu Gynethu, tylko zadośćuczynienie sentymentom Olafa Bashy, bez znaczenia taktycznego; narażamy się dla Hagora - jednego z wielu zaginionych żołnierzy - tylko ze względu na nazwisko, które nosi, czyż nie? Żeby sumienie Olafa Bashy było spokojne. Równie dobrze mógłby nająć kilka ladacznic, żeby ubrały się na czarno i zaniosły wieniec pogrzebowy pod Kailien.
-To świadczy tylko o tym, że nasz wódz wciąż jest człowiekiem... ale na razie to akademicka dyskusja, przynajmniej póki moja teoria nie zostanie potwierdzona.- stwierdził wciąż czekając na komentarz generała
- Nie potrzebujemy wodza, który jest człowiekiem, tylko wodza, który jest bezemocjonalnym umysłem, racjonalnie planującym i bez wahania posyłającym ludzi na straty, kiedy trzeba - dodał Kasir, niezrażony akademickością wymiany zdań z jaszczurem. - Tylko i wyłącznie, kiedy trzeba.
- Ratujemy majora Hagora Bashę, bo jest naszym bratem. Jest też majorem, i osobą bardzo szanowaną. Nie czas na takie dyskusje, to wasz rozkaz. Znacie zasady. I nie będę tolerował takiej niesubordynacji - Armond zachował stoicki spokój dokładnie wysłuchując całej dyskusji,i z jakiś przyczyn nie wydalił Kasira z misji. Dla Ulliana który trochę znał generała było to trochę dziwne - Skoro nie ma więcej pytań, udajcie się na plac główny i czekajcie na grupę “Miecz”. Będzie jej przewodził kapitan Madei, i będzie w ścisłej współpracy operacyjnej z kapitanem Tell’evirrem. Odprawę uznaję za zakończoną, odmaszerować.
Kasir pogardliwe zaśmiał się pod nosem, nie muskając nawet Armonada wzrokiem, i nieśpiesznie powlókł się na plac główny.
 
Paradoks jest offline