Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2011, 16:35   #180
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Elf wodził oczami po otrzymanym liście.

".... nie pozostaje mi nic innego jak samej przejąć władzę...."

Uśmiech elfa był niesamowicie ironiczny. Szybko nasza Korsarska pani zmieniła zdanie. Wręcz błyskawicznie pożądała władzy. A miał o niej tak dobre zdanie... Patryjotka myślał wtedy. Ale jedno było pewne, korzenia Umbardzkie mieć musi. Tu każdy widział się na tronie.... Elf wzruszył ramionami sam do siebie- trudno niech i tak będzie. Odda dziewczynie tron w zamian oczywiście za liczne gwarancje. Bo prawda teraz była taka że owszem chciał usunąć Morwenę. Zwyczajnie nie lubił ladacznicy. Szło się pewnie z nią dogadać kto wie nawet czy nie będzie do tego zmuszony. Jednak nie byłby sobą gdyby puścił jej zniewagi płazem. Ale Rawena mogła osiągnąć co chciała tylko z pomocą Andarasa i jego rodzin w mieście oraz ich ludzi. Oboje mogli pokonać Morwenę dość łatwo. Samotnie mogli przystąpić do boju który zamienił by się w małą wojnę domową. W przypadku połączenia i zwycięstwa pójdzie gładko. Będą musieli co prawda potem ganiać z bandą skrytobójców po mieście... Ale na to miejmy nadzieje antidotum znajdzie Rael.
Raz że Haradczycy mieli własnych zabójców, dwa że liczył na pomoc głównej gildii Śródziemia. W takich miejscach nie było miejsca na odpuszczenie renegatom. Jeśli góra nie zareagowałaby zdecydowanie na to co się tu dzieje. Przestałaby fizycznie istnieć bowiem każdy mógłby pójść w ślady wyrzutka. Andaras miał nadzieje trafnie odczytywał to że zrobią wszystko by wyeliminować zbuntowaną komórkę. A mając wsparcie od elfa i Ranweny....

Dalszą analizę przerwało wejście Raela. Po jego minie widać było że czuje się nieswojo. Elf obawiał się kolejnych złych wieści.

- Nie miałem z tym nic wspólnego panie- rzekł stary skrytobójca przeskakując z nogi na nogę jakby grunt palił mu się pod nogami. Chwilę potem wyszedł nie spodziewając się reakcji księcia i chcąc na wszelki wypadek choć na chwilę zniknąć z oczu.

Do pomieszczenia weszła Xante. Mimo przebrania okrytej twarzy i podróżnego ubioru elf nie mógł się mylić.

-Xante - elf dopadł do narzeczonej. Pocałował potem przytulił jednocześnie okręcając nią w okół siebie w powietrzu. Odstawiając zapytał:
- Co ty tu robisz?

- Jak to co? - zarzuciła mu ramiona na szyję z niewinną miną. - Wiedziałam, że jestes w Umbarze, to nie mogłam się powstrzymać. - a po chwili dodała poważniej. - Nie wiedziałam, że w mieście jest tak niebezpiecznie... Z początku myślałam, że zaraza. Kwarantanna. Ale nie. Miasto zamknęli z innego powodu. Znajoma pomogła dostać się do srodka. Opowiedziała co się dzieje. Przekazała mi list od Mayi, ale bałam się go nieść przy sobie i zniszczyłam.

-Oj Xante, Xante uparta jak zawsze.- elf pokręcił głową. Oczy i serce cieszą się na twój widok. Ale głowa mówi że to zbyt duże ryzyko. I nim ją stracę dla ciebie musisz wrócić. Skała stoi pod miastem kilka dni i się zobaczymy. Żadnych sprzeciwów, żadnego grania na czas, widział jak usta narzeczonej się otwierają. Rozgrywam tu pewną grę. Jestem obecnie w fazie kontrataku. Istnieje szansa że pojedziemy tam razem jeszcze dziś. Mam do odbycia tylko jedno drobne spotkanie.- dał jej wyraźnie marchewkę. Choć wcale tego nie wykluczał.
-W obozie jestem cały twój, obecnie muszę dokończyć sprawę ważna dla naszego narodu.-powiedział już nie tak pewny siebie. Nie widział narzeczonej latami. Ale jeśli teraz odpuści to szlak trafi jego zaangażowanie. Z drugiej strony sam jej widok sprawił że rozważał wyjazd do obozu wcześniej. Rozmowa z Dorianem a później niech się Umbardczycy sami sobą zajmują. -Powiedz tylko co piszę Mayi przydałyby się jakieś wieści z tamtych stron.

- Boi się. Boi się o mnie. I przyjaciół, bo jeszcze takich ma wśród swoich... Błagała aby klany nie przekraczały granic Harondoru. Poza tym jest szczęśliwa... Już myślałam, że ją straciłam na dobre. Dera znając rodzinę przyjaciół Lorda Harondoru, poznała i Mayę. Chyba są blisko. Dera wracała do Umbaru kiedy ją spotkałam z ojcem. Ojcu powiedziałam, bo to jakby przestroga... Potem z Derą ruszyłam tutaj. Ojciec mówił, że jesteś w Umbarze, ale kręcił nosem, żeby mnie puścić...

- Poczekaj tu na mnie potem pojedziemy do obozu. Teraz wzywają mnie obowiązki gwiazdo mego życia- elf zakończył rozmowę Haradzką sentencją.

Dziewczyna westchnęła wodząc za wychodzącym kochanym swoim tęsknym spojrzeniem spod długich, czarnych powiek. Potem wzięła dzwoneczek ze stołu by zawołać służbę.

Elf wyszedł pośpiesznie z pokoju. Do póki nie brakowało mu jeszcze determinacji. Rael czekał przy drzwiach tym razem już z ironicznym uśmiechem.

- Tak, tak wiesz jaka jest.- elf przeszedł do biblioteki bocznego pomieszczenia tóż obok swojej pracowni. Co ze skrytobójcami z głównej gildii?
- Rozglądam się ale sam wiesz sprawa delikatna potrzebny jest czas.
- Tego akurat nie mamy zbyt wiele. Pozostaje liczyć że i oni potrafią zwęszyć okazje do pozbycia się problemu. Co z Gondorskim wywiadem.?
-Wieści przekazane tak nieoficjalnie jak się tylko dało. Jakby co możemy się zaprzeć że propozycji nie było. Lub doprowadzić do wymian w przyszłości.- stary skrytobójca mówił zawsze krótko i zwięźle.
-Dobrze zostaniesz w mieście zadbasz o nasze sprawy. Ta cała Ranwena chce zastąpić Morwene. Wolałbym Doriana ale każdy jest lepszy niż ta ladacznica na sznurku skrytobójców. Gdyby potrzebowała rozmowy zemną niech zajrzy do obozu. Tam łatwiej aranżować tajne spotkania niż na środku Umbaru. Jeśli nie będzie chciała przyjść niech śle listy albo rozmawia z tobą. Udzielimy jej wsparcia przekaż jej jednak gdyby była okazja że Dorin w takim razie zostanie Admirałem nowego Umbaru. Kogoś kogo jestesmy pewni musimy mieć wysoko. Wynegocjuj to... Ranwena za łatwo zmienia zdanie i za krótko ją znam by postawić całkowicie na nią. Przyjazd Xante rozstrzyga sprawę nie zostaniemy tu. Mam już dobry pretekst, opóźnienia naszej armii i wypadek floty, podziałają niepokojąco na Skałę. Wyjazd w celu uspokojenia brata zabranie wygnanego członka rady do obozu. Mam nadzieje że w tym czasie Korsarska dama da nam jakieś konkrety jej planu. Czy powie cokolwiek poza biorę tron dla siebie. Ludzie naszego wygnańca pewnie się zabarykadowali. Weźmiesz jednego z jego ludzi. I oficjalnie postanowicie przekonać ich by opuścili Umbar i udali się do obozu. Nieoficjalnie dacie rozkaz by dowódca zbrojnych odmówił. Argumentując to możliwym podstępem i prosi o przybycie jego pana osobiście wtedy z chęcią wymaszeruje z miasta. Przeciągajcie to ile się da. Tak by ludzie mogli was wspomóc podczas przewrotu. Gdyby było ci dane poznać plany naszej sojuszniczki zasugeruj że przydałoby się to zrobić chirurgicznie i szybko. W żadnym razie nie pchajcie się w długie walki uliczne. Szybkie uderzenie na rządzących. Nie potrzeba nam teraz wojny domowej w Umbarze. Już wolę Morwenę. Wszystko jasne?- zakończył tyradę Andaras.

Skrytobójca najwyraźniej przyzwyczajony do przemówień tego typu jedynie skinął głową. W końcu to jego robota już od dawna. Poczekał na znak od księcia i oddalił się. Czekało go sporo pracy.

Kilka godzin potem...
Kolumna jeźdźców dojeżdżała do obozu. Stał on około 40 mil od miasta. Wjazdy do obozu odbył się z wszelakimi honorami i tradycją. Elf jednak nie mógł się skupić na tym co się działo na zewnątrz. Cały czas myślał. Jego założenia stworzenia zjednoczonego państwa Haradzkiego ziściło się. Marzenie jego i ojca stało się faktem. Był to co prawda na razie Harad północny. Ale liczył że uda im się przekonać i południowców co do idei wspólnego państwa. Widział oczywistą lukę w swoim rozumowaniu. Jak długo nie zajmię się Herumorem i czarnoksiężnikami którzy mogą go zastąpić... Tak długo wpływ króla orków będzie całkowicie eliminował możliwość zjednoczenia. Liczył też na ich sojuszników Khadczyków. Ludy południa po ewentualnym wyeliminowaniu Herumora będą z pewnością chciały być pewne swej pozycji. I połączą siły. To stworzy silny blok od Umbaru aż po dżunglę południowców. Wielka siła na której poczynaniami będzie miał wpływ. Osobną zagadkę stanowili kultyści. Zakorzenieni byli w każdej nacji południa. Po eliminacji Herumora będą potrzebowali kogoś w okół kogo kult mógłby się zjednoczyć. Kogoś obdarzonego mocą. Takiego właśnie jak Andaras. Elf tylko nie potrafił sobie wyobrazić jak on ze swoimi zasadami miałby się za to wziąć. Na szczęście na razie czeka go czasochłonne przygotowywanie gruntu do przewrotu... Zastanawiał się też nad słowami córki Nizara. To było niemal jak ostrzeżenie. A ona od małego wychowywała się w jeździeckim siodle. Od małego biegała pod nogami ojca i Skały. Znała się na taktyce... Kto wie może elfia paranoja zaczęła robić się przesadna ale zadba by zwiadowcy poprzedzający armię byli gorliwsi niż zwykle. Wiedział co prawda że ojciec i brat nie są durniami. Całość armii Godnoru była wielokrotnie większa niż nasza.... I nigdy nie wiadomo jak się przegrupowali i jakie straty ponieśli. Ostrożność to będzie w tej kampanii ich drugie imię. Na szczęście marsz na północ został opóźniony.- elfie myśli zasnuwała mgła domysłów, pomysłów i scenariuszy.... Spojrzał jednak na ukochaną i stało się to nie istotne.. Teraz w tej chwili nareszcie są razem. Czekają go w końcu też przyjemności wieczór w ramionach ukochanej oraz zbliżający się ślub. Spełnienie marzenia w tak niepewnych czasach.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 04-11-2011 o 16:46.
Icarius jest offline