Monique – Zajrzała dyskretnie do środka, wyostrzony wzrok przenikał ciemność gabinetu, panował kompletny bezruch. Nawet czujnik ruchu, umieszczony w rogu pod sufitem patrzył na nią martwym okiem. Pokój był zostawiony we względnym ładzie, co świadczyło o tym, że porucznik mimo nawału pracy, nie był pogrążony w chaosie własnej nieudolności. Biurko, skórzany fotel, sofa, biblioteczka przypominały trochę muzeum zmarłego pisarza, a nie miejsce pracy gliny. - Nic dziwnego że ma czas na chodzenie do teatru – pomyślała. Uchyliła lekko okno i wślizgnęła się bezszelestnie do pokoju zamykając je za sobą. - A jednak był jakiś znak życia – zreflektowała się po chwili. Fotel stał lekko odsunięty. – No proszę, a już myślałam, że to jakiś obłąkany pedant. |