Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2011, 20:21   #38
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Pod tym względem paladynka radziła sobie lepiej. Wzywając swego boskiego opiekuna i wyciągając w górę symbol wywoływała rozprysk energii leczącej rannych i raniących nieumarłych. Opierali się jedną dłonią o mokrą ścianę budynku i wędrowali w kierunku celu... umierającego Garisona.

....

Dym dusił dech w piersiach, ale nieumarli nie zaczepiali przez pewien czas, kiedy paladynka używała swych mocy zesłanych jej przez Lathandera. Te szybko się jednak skończyły. Niemniej dotarli do pojękującego z bólu półprzytomnego Garisona.
- Trzymaj się! - Wrzasnęła do niego Corella, kucając przy rannym mężczyźnie - A wy osłaniajcie! - Powiedziała żołdakom, po czym dotknęła dłonią skroni Garisona, lecząc choć trochę jego rany. Ważne w końcu by nie zszedł z tego świata... a na nogi postawi się go później.
- Bierzcie go i wiejemy - Zwróciła się do nich po chwili, sama zaś sięgając po swój miecz - Będę was osłaniała!.
Lurglen i Morn ostrożnie podnieśli biedaka, a Baldrick i Lionel atakując na oślep, zamierzali ich osłaniać.
- Panie Poranka, wspomóż mnie w chwili potrzeby - Wypowiedziała krótką prośbę, a ostrze jej miecza znowu na drobny moment błysnęło jasną poświatą - Ruszamy!
Droga powrotna wymagał ciągłej walki, choć z równie bezradnymi stworzeniami ze względu na panującym mrok wywołany dymem. Kolejny wysiłek, owocował zmęczeniem i błędami. A choć paladynka ubiła wielu nieumarłych, to i sama została przypadkowo ranna.
Dotarli do środka, krzycząc głośno co by strażnicy przy drzwiach ich przypadkiem nie zranili. Połamanego ciężko Garisona, zaniesiono do lazaretu pod opiekę niziołki, a drzwi zawarto.

....

Nadchodził świt po długiej i ciężkiej nocy. Słońce jedynie niemrawo prześwitywało przez chmury, z których znów padała lekka mżawka. Burza przeszła, napaść nieumarłych też. Zombie zniknęły tak szybko jak się pojawiły, zabierając ze sobą poległych, w tym i zwłoki zabitego żołnierza. Obrońcy byli zmęczeni i przemoczeni, niektórzy nawet ranni. Nastroje ogólnie były podłe.

Corella niemal całą noc spędziła na czuwaniu, siedząc blisko jednego z okien. Paladynka była zmęczona walką i wydarzeniami w jakich brała udział, do tego ubranie zaś miała przemoczone, i sporą śliwę pod prawym okiem, gdzie oberwała zupełnie przypadkiem od jednego z Zombie w czasie szalonego ratunku jednego z dowodzących pod przykrywką dymu. Siedziała na podłodze, opierając czoło o miecz trzymany w dłoniach, znajdując się na granicy snu i jawy.

Brakowało jej snu, zmiany ubrania, toalety... brakowało jej wielu rzeczy. Jednak nie biadoliła. Wytrwale pełniła rolę “czujki” śniąc lekkim snem o Prullyn, i tym co razem już przeżyły. Tęskniła za tą szaloną, jasnowłosą dziewoją, czując się przy niej o wiele pewniej niż obecnie....
-Nie powinnaś się przemęczać. Jest nas wielu. Ktoś może cię zastąpić.- głos Tarnusa przywrócił paladynkę do jawy.
Rycerz i dowódca wyprawy stał obok, a choć walczyl i czuwał wraz z innymi, to nie było po nim widać zmęczenia. Stanowcze ruchy i sztywna postawa, świądczaca o byciu weteranem wielu bitew.
- Co z rannymi? - Spytała przecierając oko.
- Żyją. Mateczka Deldi i krasnolud zajęli się ich opatrywaniem.- odparł krótko Tarnus.
- Garrison też tak? - Wolała się upewnić - Ciekawe czy dziewczyny przeżyły noc... oby przeżyły - Dodała cichym głosem.
-Pójdziesz i sprawdzisz. Dostaniesz dwóch ludzi. Najlepiej wybierz sobie jakich chcesz, poza Lionelem i Deldi oczywiście.- odparł Tarnus.
- No to bym wzięła... - Zastanowiła się przez chwilę - Wzięłabym Knuta i Eurida i pójdziemy poszukać reszty i ogólnie zbadać miasto.
-Knut... niestety. Jego obrażenia są zbyt ciężkie. Ale Eurid może iść.- stwierdził Tarnus po chwili namysłu.
- Och... - Zdziwiła się Paladynka. W sumie bowiem jeszcze nie zaglądała do lazaretu, nie miała więc dokładniejszego rozeznania w sytuacji osobowej oddziału - To może Anargos?.
-Może być. Zaraz wydam rozkazy.- stwierdził Tarnus.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline