To, że Ralfa odwołano w trybie natychmiastowym z kolejnej misji nie było niczym nowym, w zasadzie było standardowym końcem każdej jego misji. Tym razem zaledwie po tygodniu, ale cóż - zdążył już nawymyślać dowódcy garnizonu od debili, a kwatermistrza przyrównać do “cipy w czerwonym zapierdalającej bez koszyczka po lesie”. Bywa. To, że kwatermistrz miał burdel udowodnił przed wyjazdem, kiedy zapomniał oddać warty kilkaset tysięcy sprzęt. Też - bywa.
Okazało się jednak, że został przydzielony do innego - oczywiście ważnego i oczywiście tajnego i oczywiście bla bla bla zadania. Śmieszny pułkowniczek, który robił Ralfowi wstępny briefing był tak zaaferowany, że zapomniał go opierniczyć za całkowitą niesubordynację i równocześnie zapomniał również pogratulować zaoszczędzenia kilku milionów i uratowania kilkudziesięciu żołnierzy, ale co tam.
Kilka godzin w helikopterze byłoby nie do zniesienia gdyby nie rozmowa z pilotem, który najwidoczniej też miał problemy z “łańcuchem dowodzenia”...
Zmęczony wysłuchał kolejnego briefingu nie starając się zbytnio ukrywać ziewania. Zastanawiając się bardziej jak do zdania “Nie, sir; żadnych pytań, sir” wcisnąć jeszcze jedno “sir”. Ożywił się tylko niezauważalnie przy “przygotować tubylców” - w końcu coś sensownego - misja pierwszego kontaktu; to, że na obcej planecie było tylko wisienką na torcie. Podczas briefingu pominięto wszystkie kwestie związane z bezpieczeństwem i ewentualnymi symulacjami lotu, więc było oczywistym, że byli królikami doświadczalnymi - dla Ralfa jednak bilans zysków i strat i tak wychodził na plus - dostawał szału w wojsku. Teraz mógł dostać szału z tymi debilami... Na początek jednak trzeba będzie się jednak spróbować zaprzyjaźnić, dla świętego spokoju...
Do samego startu Sparky był wzorem żołnierza, zdyscyplinowany, zimny, i w ogóle... Wyglądało na to, że jeszcze nikt się nie zorientował, że nielegalnie nosi przy sobie ściśle tajną wojskową technologię... I tak miało pozostać. Wybrał sprzęt, bez wielkich fanaberii, i w zasadzie czekał na rozwój wypadków, nie wdając się w rozmowy i przysypiając gdzie się dało.
*****
- Jest jeszcze coś, o czym nie wiecie... przed nami wysłano trzy kapsuły, o losie których nie chciano mi powiedzieć. - słowa trepa w stopniu obecnie nieistotnym, zwanego Garter spowodowały, że Ralf przeładował swojego XM8 i całkiem przypadkowo wycelował w Aleksandra. Sięgnął pod fotel i wyciągnął skrzynię. Europa - XIII - XV wiek. Jego umysł zaczął procesować zupełnie nowe zadanie - przypominać sobie wszystkie informacje o tym okresie - zwłaszcza wierzenia i poziom technologiczny. Jaja jak berety...
Poszukiwania w skrzyni doprowadziły do znalezienia czegoś co od biedy mogło uchodzić za pelerynę, trochę za krótką i trochę zbyt wąską, ale - pozwalało na narzucenie jej na siebie i - marne - ukrycie karabinu pod spodem. Jakakolwiek strzelanina była oczywiście niedopuszczalna, ale gdyby zostali uznani za orków, albo inne smoki, to już mogli iść po całości i zabawić się w demony...