Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2011, 22:18   #105
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
East Quarter

To był nerwowy i cholerny dzień. Nie wprowadził nawet samochodu do garażu, pewnie znowu wjechałby w rower syna postawiony na środku. A żona ma to gdzieś i sam będzie musiał mu coś powiedzieć. Setny raz, bo oczywiście, bezstresowe wychowanie do jasnej cholery..

Nie zdążył dokończyc myśli. Z chwilę, gdy zatrzasnął drzwi pojazdu, centralny zamek zagrał i błysnął światłami, pocisk karabinowy przeszył mu potylicę. Raz a skutecznie. Slevin przeładował, przycelował jeszcze raz. Palec automatycznie przestawił bezpiecznik. Nie musiał juz poprawiać, jego cel był martwy, kawałek czaszki wielkości dwóch palców leżał kilka centymetrów od jego właściciela. Slevin odczołgał się do środka furgonetki, dwójka pozostałych pasażerów zręcznie zatrzasnęla dzrzwi. Nikita odpalił silnik i ruszył, dopiero u końca ulicy włączył światła. Gdy wyjeżdzali z dzielnicy przeleciał nad nimi policyjny helikopter, błyskający światłami pozycyjnymi.

Levington

Udało się. Nikita wjechał na dwupasmówkę i niedługo później byli już na drugim brzegu, zgodnie z poleceniem Nowaka, zatrzymali isę przed Restauracją Europejską. Jack zapukał, dość głośno. Po chwili ktoś podszedł do drzwi od środka. Uchyliły się.
-Saratoga- powiedział i Jack i czwórka zamachowców po prostu weszła do środka, Slevin zauwałył, że te, kto im otworzył, kucharz, był uzbrojony w bezkolbową strzelbę powtarzalną.

-Jack, musicie jeszcze zaczkać, Nowaka jeszcze nie ma, ani reszty. Salon na górze jest otwarty, tam zaczekajcie.

Jack ich poprowadził, znał restaurację jak własną kieszeń. Salon na górze był doś przestonnym pomieszczeniem, z dwoma skórzanymi kanapami, małym stolikiem, przeszklonym pełnym barkiem oraz dużym telewizorem. Jack nie zwracjaąc uwagi na resztę, włączył na kanał informacyjny, właśnie nadawali z Chińskiej Dzielnicy, raz ujęcie na reportera tulącego się za radiowozem, raz ogólne ujęcie ze śmigłowca.

Mała Italia

Wymiana ognia nie była tak intensywna jak po drugiej stronie rzeki, ale równie zajadła. To cud, że nikt z ludzi Nowaka nie został ranny. Rannych było tylko dwóch Włochów walczących po stronie Polaków.
Michaił stał z boku, z pistoletem przyciśniętym do piersi, wydawał rozkazy.
-Spróbujcie od podwórza, on tam musi być. Silvio, węź dwóch i spróbujcie wleźc na dach! Szybko! Pronto czy jakoś tak...

To była prawdziwa bitwa. Bolzano bronił się w jedym z budynków. Ngle wybuch, poypały się szyby w najbliższych budynkach Potem odgłos, jakby cegły sypały się na podłogę. Następnie kanonada rozgorzała na nowo. Obie strony nie były zbyt mocno wyekwipowanem strzlenaina na pistolety i inną borń krótką. Ktoś wypalił ze śrutówki.

-Bolzano przebił się do sąsiedniego budynku i ucieka! -krzyknął jeden z ludzi Nowaka do Michaiła. Ten się obejrzał w zapadającej ciemności wiele nie mógł zobaczyć (mimo że nie przeszkadzały w ostrzale, latarnie uliczne zostały "zestrzelone" jako pierwsze).

Levington

-Do sytuacji wrócimy za chwilę, prosze państwa, wiadomośc z ostatniej chwili, kilkanaście minut temu przed swoim domem w East Quarter został zastrzelony komendant policji Great City Mark Johns. OOddajmy głos...

Mała Italia

-Cholera! - Michaił właśnie zmieniał magazynek, gdy z niepozornego garażu wyjechał na pełnym gazie samochód, nie zważając na ludzi, którzy nagłym rzutem na beton ratowali się przed rozjechaniem. Rosjanin od razy rozpoznał kierowcę. Bolzano.

-Zatrzymajcie go! - krzyknął i oddał kilka strzałów za samochodem, gdy musiał się po ponownie za róg budynku, bo z ostrzeliwanego domu znowu zaczęłi strzelać. Gdy ponownie sie wychylił, samochodu już nie było.

Ludize Nowak przepuścili ostatni, niestety spóźniony szturm. Po minucie było po wszystkim, obudziła się też policja. Została jednak równie szybko ostrzelana. Policjanci woleli najpierw ochronić swoje tyłki, a dopiero potem uspokoić sytuację.

Policja odważyła się wjechać na ulicę dopiero wtedy, gdy policjanci mieli pewnosc, że strzelanina już wygasła. Furgonetka w pełnym składzie odjechała, reszta Włochów rozpłynęła się w zaułkach i przejściach pmiędzy budynkami.

Michaił tylko siłą woli był w miarę opanowany. Cały czerowny na twarzy, nie przypominał przyjacielskiego Ruska z klubu Patiomkin. Spieprzyli akcję, nie ma co mówić. Ważne było tylko jedno. Gdzie jest teraz ten cholerny Bolzano?
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 05-11-2011 o 22:20.
JohnyTRS jest offline