Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2011, 15:58   #130
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Oboje zanurzyli się w mroczne czeluście tej kopalni. Mijali pracujących obojętne robotników i zagłębiając się dalej w labirynt korytarzy.
Z każdym krokiem Kirisu mocniej zaciskał dłonie na rękojeściach swej broni nasłuchując wszelkich odgłosów. Jego zachowanie było zrozumiałe. Leiko też czuła się w tym miejscu mało komfortowo.
To miejsce było dziwne i wydawało się... znajome?
Tak jakby tu kiedyś była, choć oczywiście taka możliwość nie istniała. Nigdy z własnej woli nie zeszłaby w tak niepokojące zmysły i ducha miejsce. A i żadna misja jak dotąd nie wymagała łażenia po wilgotnych ciemnych jaskiniach, takich jak ta...
Bo też było tu nieprzyjemnie, zimno, ciemno i wilgotno. Co jednak nie przeszkadzało robotnikom, albo też zobojętnienie ich obejmowało także fatalne warunki pracy.
Bo były wyjątkowo okropne.Dojmujący chłód i wilgoć były tylko jedną niedogodnością. Drugą był smród rozkładającego się kompostu, wyjątkowo mocny i okropny odór.
Powodem tego zapachu, był szlam. Ciemny w barwie, podobny nieco do smoły w konsystencji i barwie szlam, który robotnicy wydobywali z zalanych nim korytarzy i przenosili do ciągów wodnych przepływających przez labirynt jaskiń.Owe rzeki wypłukiwały go z kopalni. I to właśnie ten szlam zatruwał owe podziemne rzeki, które potem łączyły się z Kisu.

Maruiken zobaczyła wystarczająco dużo i dalsze penetrowanie tego miejsca, mogło okazać się niebezpieczne, ale... ciekawość ciągnęła ją dalej. Ciekawość i może coś jeszcze. Jakiś przemożny impuls powodujący, że zagłębiała się dalej ciągnąc za sobą zaniepokojonego Kirisu.
Oczyszczane z śmierdzącego szlamu korytarze, były bardziej regularne... zapewne wykute. Na niektórych z nich widoczne były wykute w kamieniu płaskorzeźby, przedstawiające okrutnego władcę w archaicznej niemalże zbroi i oręży przy obi. Zapiski pod owymi rzeźbami nie były czytelne. Więc nic jej nie mówiła postać owego władcy. I nie odkrywała tu nic nowego, przemierzając kolejne korytarze. Nie było tu żadnego śladu złota.
Nagle Leiko zatrzymała się w pół kroku, bowiem jej wzrok skupił się na jednym z korytarzy. Opustoszały i cichy, na uboczu.. korytarz zapomniany przez robotników. Niby nic niezwykłego, mijali już parę takich, ale ten korytarz kusił ją. Wiedziała, że musi tam zajrzeć, czuła to całym swym jestestwem.

Ów korytarz z początku nie wydawał się zbyt ciekawy. Wilgotne ściany pokryte świecącymi w ciemnościach porostami i wilgoć, tak jak w poprzednich korytarzach które mijali.
Brakowało tu tylko szlamu i robotników. Leiko mogła to uznać za powód, dla którego zdecydowała się pójść tym korytarzem. Ale w duchu wiedziała, że to nie był jedyny powód. Coś ją przyciągało do tego miejsca.
A może to było tylko przeczucie? Instynkt szlifowany latami doświadczeń?
Brzmiało to bardzo przekonująco w głowie łowczyni. Uspokajało umysł. Albo oszukiwało własne myśli.
Oboje doszli do drzwi, dużych drewnianych wrót otwartych na oścież.


Pierwszych wrót jakie się natknęli w tym miejscu. Drzwi były stare, ale w doskonale zachowanym stanie, mimo wszechobecnej wilgoci. Zostały otwarte niedawno. Zostały otwarte siłą.
Łańcuchy którymi zamknięto te drzwi zostały zerwane.


Talizmany ochronne przyczepione do tych drzwi w olbrzymich ilościach, zostały zignorowane. Tajemniczy grajek sprofanował to miejsce. Czy za tymi drzwiami krył się grobowiec zapomnianego feudalnego lorda, a może złego czarownika? A może więziono tam straszliwe oni?
Był tylko jeden sposób by się przekonać.
Oboje ostrożnie ruszyli dalej. Ciekawość Leiko pobudzona tym odkryciem domagała się zaspokojenia. A łowczyni zawsze zaspokajała swe kaprysy, nieważne czy to była tajemnica, czy słodycz dobrego posiłku, czy też ciepło męskiego ciała tulącego się do niej w nocy.
Wędrując wąskim korytarzem, natykali się na zwłoki... robotników, ninja, a nawet kilku bushi. Zwłoki gnijące i zwłoki dość świeże. Zwłoki ludzi zabitych i rozszarpanych nieznanym obojgu orężem.
Zwłoki porzucone, niczym ostrzeżenie. Dlatego też i Leiko i Płomień mieli się na baczności.

Na końcu tunelu nie było nic złowieszczego. Ot zwykła jaskinia. Ot stara kapliczka oświetlona przez kolumny z lampionami. Kapliczka nie była jednak poświęcona żadnemu Kami.


A jasne światło lampionów, nie pochodziło od ognia w nich płonącego. Były to raczej żarzące się kule światła przypominające swym blaskiem świetliki, tylko wielokroć silniejsze.
Przy kapliczce leżał kunsztownie wykonany oręż. Pięknie zdobione i pozbawione tsuby wakizashi.


Na końcu oręża miało ono mały dzwoneczek. Prawdziwie arcydziełko sztuki płatnerskiej.
Kusiło by dotknąć, kusiło by poczuć pod palcami zdobienia, kusiło by wziąć, kusiło by zatrzymać dla siebie.
Gdy Kirisu i Leiko zbliżyli się do kapliczki ze ścian wyłoniły się dziwne stwory.



Półprzeźroczyste oni w starożytnych szkarłatnych zbrojach, pozbawionych głów, a mających zamiast nich... maski przecięte krzyżami. W każdej dłoni, stwory trzymały oręż z grubsza przycinający sai, a nieprzyjemnie kojarzący się ze stalowymi pazurami rozszarpującymi ludzkie mięso. Niewątpliwie te duchy były zabójcami ludzi i nieumarłych, na których zwłoki Leiko i Płomień natknęli się na korytarzu.
Było ich sześciu i odcinali drogę ucieczki z tej komnaty. I wyglądali na groźnych przeciwników. Kirisu stanął pomiędzy nimi a Leiko, próbując ją chronić przed ich atakiem. Ale ten nie nastąpił.
Jeden z duchów bowiem rzekł.- Tylko krew z krwi może wziąć oręż przeznaczony dla niej. Każdy kto nie sprosta próbie miecza, zostanie zabity. Podejmiecie się próby, czy oddalicie się tego przeklętego miejsca?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem