Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2011, 18:20   #24
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Post własny

W czasie gdy Augustus mył ręce, wampirzyca ścisnęła dłoń lewej, niewyrwanej ręki Schenkera, która już dawno zdążyła przyjąć temperaturę zbliżoną temperaturze ciała Adeli. Może Vaclav miał rację w swojej niewiedzy i rzeczywiście chodziło tu o "przekazanie wiadomości" komuś powiązanemu z Schenkerem… na przykład Czarnemu, jak założył Augustus.

Wyjęła z torebki papier i długopis, usiadła na, w założeniu, sterylnie czystej podłodze i zaczęła rozpisywać swoje przemyślenia. Długopis się zacinał, Toreadorka cicho przeklęła i kontynuowała rzeźbienie liter na kartce, zaznaczając przy bardziej prawdopodobnych rozwiązaniach strzałkę w górę, a przy tych mniej, w dół.
Nie wyglądało na to, by denat miał im wyjawić jeszcze jakąś tajemnicę, a noc nie miała trwać wiecznie. Wstała, po czym ściągnęła kitel. Zapiski złośliwie wymsknęły jej się z rąk i dopiero butem Adeli udało się je przytrzymać. Spojrzała z niezadowoleniem na ślad brudu na pogniecionej kartce, po czym podniosła ją z podłogi.




Toreadorka pożegnała się z Augustusem i wyszła z prosektorium. Jeszcze raz obejrzała się za siebie czując na plecach czyjeś spojrzenie, mimo że w pokoju nie zobaczyła nikogo oprócz Augustusa i ruszyła przed siebie w głąb korytarza.

Podwinęła rękaw, spojrzała na zegarek, po czym przyspieszyła tempa. Dochodziło w pół do piątej, czyli jak obliczyła, do świtu zostało nieco mniej niż godzina. Biorąc pod uwagę ile czasu zajmie jej dostanie się do Plazy, a później z Plazy do schronienia uznała, że na rozmowę z Czarnym zostanie co najwyżej kilka minut z zachowaniem bezpiecznej rezerwy czasu przed wschodem słońca. Nie zamierzała w ostatniej chwili z desperacją skakać do kanałów.

Andrej lekko przysypiał w samochodzie. Właściwie nie było mu się co dziwić, był potrzebny zarówno dniem, jak i nocą. To rozregulowało jego zegar biologiczny i w praktyce zasypiał w różnych miejscach, kiedy miał na to czas. Przekręciła kluczyk w stacyjce, po czym wyjechała z parkingu szpitalnego.

Zatrzymała się przed gmachem Plazy zastanawiając się, czy ma wejść do środka z ghoulem. Teorytycznie nie przewidywała żadnych zatargów, a jego obecność mogłaby zostać zinterpretowana jako dowód nieufności. Godzina zdawała się być również nieodpowiednia, by Andrej mógł przed nią wejść do środka by "bawić się" jednocześnie od czasu do czasu zerkając w jej stronę.
Szybkim ruchem przysunęła lusterko samochodowe, by poprawić makijaż po czym wypróbowała kilka uśmiechów zastanawiając się, który wygląda najmniej pretensjonalnie i sztucznie. W przypływie chwilowej złości palnęła lusterko na bok.
Zbudziła Andreja, po czym wyszeptała mu, by odczekał dziesięć minut, a później gdyby nie wracała, poszedł jej poszukać. Weszła do Plazy rozglądając się dookoła.




Sala VIP nie była już tak pełna jak zwykle, choć ludzi o tej porze było jeszcze całkiem sporo. Loża Czarnego świeciła pustkami i jeden rzut oka wystarczył Adeli do stwierdzenia, ze idealnie ułożone poduszki nie były dzisiejszej nocy nawet dotknięte. Za konsolą DJa stał Lester i w przerwie pomiędzy kawałkami nawinął coś o księżniczkach, które - jeżeli chcą zdążyć do swoich pałaców przed świtem - powinny zacząć się zbierać...

"Księżniczki powinny też mieć zagwarantowany ratunek w nagłych przypadkach przez książąt na białych koniach. W rzeczywistości żaden nigdy nie przyjeżdża…".
Ale była wdzięczna zegarynce za przypomnienie godziny.

Przystanęła na chwilę przyglądając się grupie ludzi podrygujących w takt syntetycznej muzyki. Powietrze wypełniała specyficzna mieszanka zapachu alkoholu, potu i perfum, głównie delikatniejszych, opierających się w istocie na fiołku i kompozycji róży damasceńskiej utrwalonej przez dodatek pastelowego piżma. Normalne i charakterystyczne dla klubów o podobnym prestiżu, na dodatek idealnie współgrające z światłem barwiącym odcieniami fioletu, granatu i zieleni. Adela melancholijnie uśmiechnęła się do siebie, po czym ruszyła w głąb sali do panelu DJa, unikając kontaktu własnej, lodowatej skóry z rozgrzaną, w wyobraźni Adeli wręcz sycącą, ludzką. Lekko, lecz zdecydowanie odepchnęła krótko obstrzyżoną szatynkę, która uśmiechając się pijacko zaczęła napierać na nią piersiami, po czym przytrzymując się barierki wkroczyła na podest, na którym znajdował się Lester.

Ghoul miał na głowie ciężkie, czarne Sennheisery. Nie było sensu rozmawiać z nim w tym momencie. Delikatnie, lecz stanowczo złapała mężczyznę za ramię w celu zwrócenia na siebie jego uwagi. DJ musiał nie zauważyć jej wcześniej, gdyż odwrócił się z promiennym, ciepłym uśmiechem z serii “co mogę zrobić, abyś bawiła się jeszcze lepiej?”; widząc Adelę, jego uśmiech przygasł i wskazał wzrokiem przejście z tyłu. Dotknął kilku przełączników na konsolecie i wypiął słuchawki.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=25LBTSUEU0A[/media]


Po chwili znaleźli się w niewielkim pokoju wypoczynkowym - tutaj muzykę było dalej słychać, ale nie przeszkadzała ona w rozmowie.
"Tak to się właśnie kończy, jak nie umawiasz się wcześniej na spotkanie, tylko spontanicznie lecisz w przypływie przypadkowych pomysłów. Gdy chcesz kogoś znaleźć w Pilznie, po prostu nigdy nie szukaj go tam, gdzie powinien być."

- Chcę rozmawiać z Czarnym - rzuciła zwięźle. Zegar tykał.
- Nie ma, nie wiem gdzie jest i nie wiem kiedy wróci. - zabrzmiało to jak wyuczona, powtórzona właśnie po raz setny formułka. - Wszyscy nagle chcą z nim gadać.
- Wszyscy? - zmarszczyła brwi.
- Jesteś piąta istotą, która pyta o Szeryfa dzisiejszej nocy.
- Zazwyczaj gdy kogoś nie ma, jest wtedy najbardziej potrzebny. Kim była pozostała czwórka… istot?
- Mogę powiedzieć tylko o jednym na pewno, jakiś przyjezdny wampir; z resztą rozmawiałem telefonicznie, więc po głosie mogę się mylić.
- Tak… I dlaczego jakiś przyjezdny wampir miałby się pytać o szeryfa?
- Nie udało mu się skontaktować z Księciem, a namiary na Czarnego dostał od kogoś z Spokrewnionych, tak powiedział.
Adela pokiwała głową.
- W końcu wszyscy tutaj wiedzą, gdzie go szukać. Czyli Czarny nie nosi przy sobie komórki? Wszyscy, którzy dzwonią na jego numer, dodzwaniają się do ciebie? - Lester skinął głową w odpowiedzi.
- Co jest dość dziwne. - dodał po chwili
- Nie da się ukryć - wampirzyca wyjęła ołówek, po czym otworzyła notatnik i utkwiła wzrok w ghoulu. - Mógłbyś mi opisać, jak wyglądał ten wampir? Przedstawił się może?
- Przedstawił się jako Caspar Slavkovic - odparł po czym dokładnie opisał mężczyznę. Adela skrzętnie zapisywała słowa Lestera co chwilę mu potakując.
- Nie znam go i nigdy nie widziałam - zmarszczyła brwi tak, jakby znała wszystkie wampiry przewijające się przez Pilzno. - Mam takie zdjęcie na telefonie, mogę ci je jakoś wysłać, żebyś przekazał je później Czarnemu? - nagle wypaliła. - Jestem ciekawa, czy zidentyfikuje, kto jest na zdjęciu.
- Jasne.
- No, to już wysyłam… - skrzywiła się, próbując rozeznać się w setkach poleceń menu komórki. - Kiedy ostatni raz go widziałeś? Naprawdę nic nie powiedział i po prostu zniknął?
- Dwie noce temu zniknął. Miał się czymś zająć w mieście na polecenie Księcia. Tak mi się wydaje.
Lester wyjął swój telefon i spojrzał na wyświetlacz. Wampirzyca zerknęła na sufit zastanawiając się o co go jeszcze zapytać.
- Widziałem go tutaj, trzy noce temu - dodał. Adela się rozpromieniła. - Usiłował poderwać Amandę, ale go spławiła, choć dość natrętny był.
Entuzjazm wyparował. Oczekiwała większych sensacji. Jednak mimo wszystko mogło to się okazać dość pomocne...
- Zauważyłem, że ma kluczyki do porsche, wypadły mu przy mnie na podłogę... Może któraś z kelnerek wie więcej, mogę zapytać ewentualnie, jeżeli to ważne.
- To bardzo ważne. Zapytaj się też, czy może wiedzą jak się nazywał… - uśmiechnęła się tłumiąc odruch uściskania mężczyzny. - Dziękuję. Gdy tylko się czegoś dowiesz, daj mi znać.
- Nie ma za co.
Toreadorka skinęła głową.

Adela odwróciła się na pięcie i skierowała się ku drzwi wyjściowych wpadając w przejściu na wchodzącego Andreja. Musiało już minąć dziesięć minut.
- Chodźmy, czas wracać do domu. Niedługo zacznie się przejaśniać… - wziął ją pod ramię, po czym opuścili Plazę. Był taki kochany.

Adela strąciła jego rękę w milczeniu.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 24-11-2011 o 22:11.
Ombrose jest offline