Lady Yllaatris uśmiechnęła się w duchu. ~Cóż za pruderia. ~
W zasadzie to nie obchodziło jej czy dostojni panowie się przyznają do znajomości z nią czy nie. Ją obchodziły pieniądze jakie zostawiali w jej kiesie odwiedzając jej przybytek. Ona mogła równie dobrze, a nawet lepiej, udawać że ich nie zna. Skoro chcą ciągnąć taką szopkę przed swoimi ślubnymi to ich sprawa. A rękę dałaby sobie uciąć, że maszkarony, które im towarzyszyły i które co noc spoczywały w ich łożach i tak wiedzą o niewierności małżonków.
Ot tak stara gra małżeństw. Mąż zdradza i stara się to ukryć. Żona udaje, ze nie widzi zdrad męża. A gdy już jakaś wyjdzie na jaw jest oburzona zachowaniem wiarołomnego i współczuje, nawet szczerze, zdradzonej.
Służące słuchała jednym uchem, znała i tę sztuczkę. Szkoda tylko, że diGrizz poskąpiła grosza i nie wynajęła specjalistów. Nie mniej jednak uśmiechała się i czyniła wszystko by wyglądać na ukontentowaną zachowaniem służącego.
W myślach tworzyła też listę szczegółów jakie musi omówić z Igane, a o jakich zapomniała mu powiedzieć podczas przyśpieszonego kursu dobrego wychowania. I zaczynała żałować, że to jego poprosiła o bycie swoim towarzyszem.
Pierwszą pozycję na jej liście zajmowało podawanie ręki damie przy wysiadaniu z powozu. Musiał to uczynić służący, który ich witał. Yllaatris w myślach machnęła na to ręką.
- Udamy się do swoich komnat. - Zaczęła spokojnie. - Długo to była podróż i musimy się odświeżyć.
- Darsys, kochanie. - Zwróciła się do swojej służki. - Dopilnuj naszych rzeczy. - Dziewczyna dygnęła i poszła wypełniać rozkaz swej pani. Kapłanka była pewna, że nie ma lepszego zabezpieczenia ich bagażu. Musieliby dziewczynę uśpić, zakneblować bądź zabić by móc spokojnie dobrać się o ich prywatnych rzeczy.
Lady Yllaatris i całe to wesołe towarzystwo głównym wejściem, a Darsys, karety i ich rzeczy wejściem dla służby. Wszyscy udali się do pokoi przygotowanych dla nich.
Kapłanka chwyciła pod ramię Igana, na szczęście chłopka był w pobliżu. Przysunęła się do niego bardzo blisko.
- Przedstawienie czas zacząć. - Szepnęła mu do ucha uśmiechając się przy tym tak jakby prawiła mu o rzeczach, które będą razem robić i to nie koniecznie w sypialni. To wszystko na potrzeby ewentualnych postronnych obserwatorów. - Uśmiechaj się dużo. Mógłbyś mnie objąć przy okazji. - Mówiąc to kapłanka umieściła swoją dłoń na pośladku mężczyzny. Jak się bawić, to na całego.
I tak dwa gruchoczące gołąbki i całą reszta ruszyli do komnat dla nich przeznaczonych.
Oczywiście ci z tyłu mieli pełen ubaw i zaczęli komentować. Yllaatris tylko raz się przez ramię obejrzała. Tylko raz obrzuciła ich wymownym spojrzenie. Temat się urwał a dziewczyny zajęły się podziwianiem pałacu. A było co podziwiać. To kapłanka musiała przyznać,. DiGrizz tanio się nie sprzedała.
Bo czymże różni się szlachecka córa od dziwki?? Tylko ceną.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |