Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2011, 16:38   #114
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Funkcjonariusz zdecydował się odejść. Wielki Pan McCain mający jedynie na uwadze własne, zagrożone dobro. Nie przejmował się przepisami prawa. Nie przejmował się przysięgą złożoną przed laty. Cassio znał jednego policjanta - szkoda, że Jacoba nie było tutaj z nimi. Pamięta jakby wczoraj był na jego przysiędze...

***

- Ja, obywatel Stanów Zjednoczonych Ameryki, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie narodowi, chronić ustanowiony konstytucją porządek prawny, strzec bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia. Wykonując powierzone mi zadania, ślubuję pilnie przestrzegać prawa, dochować wierności konstytucyjnym organom Stanów Zjednoczonych, przestrzegać dyscypliny służbowej oraz wykonywać rozkazy i polecenia przełożonych. Ślubuję strzec tajemnicy państwowej i służbowej, a także honoru, godności i dobrego imienia służby oraz przestrzegać zasad etyki zawodowej... - młody mulat prosto po szkole oficerskiej z dumą wymówił znaną regułkę.

Każdy by mógł powiedzieć, że robi to, bo musi. Bo bez tego nie ubierze się w ten zakichany czarny mundur i nie nazwie policjantem. Jedynie najbliżsi przyjaciele - Cassio, Mike, Trevor - wiedzieli, że Jacob będzie idealnym policjantem. W jego ustach te słowa brzmiały tak prawdziwie. Tak wiarygodnie. Pobudzały niemal do łez. Nikt wtedy nie miał pewności czy młody funkcjonariusz - świeżo upieczony mundurowy - faktycznie byłby w stanie oddać życie w obronie obywateli USA. W obronie ich, honoru kraju i samej ojczyzny...

Dwa tygodnie później Jacob patrolował centrum miasta. Rejon najbogatszy w banki, kantory, kluby, sklepy, centra handlowe. Przed jednym z banków wybuchła strzelanina a pod ogień funkcjonariuszy ochrony i rabusi uciekała młoda dziewczyna. Jacob Sanders bez chwili zastanowienia ruszył na pomoc. Odepchnął dziewczynę poza zasięg kul samemu zostając zastrzelonym. Jacob Sanders - bohater...

***

Cassio zatrzymał się na chwilę. Wyciągnął komórkę. Nikt nie widział jego miny. Wyrazu twarzy, który pojawił się przy wspomnieniach martwego przyjaciela. Włączając notatnik mężczyzna spojrzał za odchodzącym policjantem. Zapisał: Jack McCain, spisał numer odznaki… i włączając wpierw flash zrobił odchodzącemu zdjęcie. Chciał mieć pewność, że ta osoba już nigdy nie będzie mogła założyć munduru i chronić obywateli. Że nie założy uniformu budzącego ufność i nadzieję na lepsze jutro. Nigdy. Bo funkcjonariusz jest po to aby służyć i chronić innych - nie samego siebie.

- Spokojnie. Tunel może czasem opadać. W Salvadorze spotkałem się już z tunelami idącymi pod rzeką czy jeziorem. To jest możliwe. - skłamał próbując uspokoić kobietę Brazylijczyk.

Zrobić parę kroków do przodu a odezwał się chłopiec. Zrobiło to na Cassio wrażenie, ale nie tak duże jak powinno. Słyszał już co ten chłopiec może zrobić. Może psychika dziecka nie jest w stanie wytrzymać tego co się tutaj dzieje? Może nie może się pogodzić ze stratą rodziny lub osamotnieniem? Trzeba się nim zaopiekować...

- Dokładnie malutki. - odpowiedział Montero głaszcząc skrępowaną istotę po chłodnej główce. - Ty sobie spokojnie poleż. Może spróbuj nie myśleć o tym co się tutaj dzieje a ja i mój kolega zajmiemy się potworem. Może jak go pokonamy to wszystko w końcu się skończy... - instruktor sztuk walki mówił spokojnie i z nadzieję na sukces.
 
Lechu jest offline