Spoglądała to na Choopera, to na Andrzeja, kiedy rozmawiali o markecie. W sumie obydwoje mieli racje, ale zawsze było jakieś "ale". Powinni znaleźć sobie jakieś miejsce, gdzie mogłyby wylądować śmigłowce i zabrać ich. Ale z drugiej strony w markecie były już zombie i ledwo wyszli stamtąd żywi. A po trzecie chciała się dowiedzieć, czy jej chłopcy żyją, bo nie miała zamiaru ruszać się stąd bez nich. - Market zajęły już zombie. Musimy znaleźć sobie inną piaskownicę. - wtrąciła się nagle do rozmowy, żeby nie wymyślili próby przebicia się do szpitala. Jess wolała znać jakieś konkrety, niż biegać między zombiakami na hasło "chodźcie zobaczymy, czy tam wejdziemy!". - Może jakieś konkrety? Nie może być nagle dwóch samców alfa, bo zginiemy zaraz za rogiem! A jemu się marzy spacer kanałami. - spojrzała na Andrzeja dość poirytowana, ponieważ rzucał zwykłymi pomysłami, które miały się nijak do rzeczywistości . Co może być bardziej irytujące podczas apokalipsy niż zombie? Brak jakiegoś planu. Liczyła, że policjant na coś wpadnie, albo mężczyzna, który szedł za nimi. Jak on w ogóle miał na imię?
- Chcesz uciekać kanałami i "czymś"? Masz plany tego? - spojrzała na Andrzeja, licząc, że zaraz wyciągnie ze spodni plany całego miasta i szczęśliwie uciekną nie będąc zjedzonym. - Komisariat też ma spore zaplecze broni, a powoli się wycofywał pod naporem zombie.
Ostatnio edytowane przez Neride : 07-11-2011 o 18:29.
|