W Reims Osztan od razu udał się na plac po kolejną wskazówkę odnośnie kolejnego zadania. Zaczął czytać od zniechęcenia.
W górę i tak pójdę za dobroć dla otaczającego świata. Skoro w życiu trzeba spróbować wszystkiego to najwyższy czas poznać piekło. Albo chociaż coś z piekła rodem.
Osztan poszedł do katedry. Zauważył osiłka, wdrapującego się na katedrę, prawdopodobnie ścigającego się z chomikiem. Ciekawa rywalizacja. Przystanął na chwilę, oglądając zmagania tych dwóch. W duszy kibicował im aby spadli na bruk tak mniej więcej z wysokości szóstego, siódmego piętra. Może chociaż z rywalami w gipsie miałby jakieś szansę na rywalizację.
Swoją drogą chomik z nogą albo ręką w gipsie? Chodzący o lasce? Ta myśl nieco poprawiła niziołkowi humor.
W drodze do podziemi, minął się z Tonem, który wyglądał na niezwykle dumnego z siebie.
Ten to ma szczęście! Jest już daleko przede mną! Osztan wszedł do podziemi. Zaczął szukać jakiegoś małego gargulca, chociaż i tak pewnie wszystkie są takie same. Wszedł do jednej z komnat. Licząc na swój mały wzrost, zwinność i szybkość, sprowokował gargulca do ataku. Podskakiwał wkoło, śpiewając. Nie potrafił śpiewać. Ani trochę.
Piosenka Osztana