Wątek: Byle Do Przodu!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2011, 13:55   #49
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
- Uniknij tego – rzucił Ton do gargulca rozplaćkanego na ścianie. Po czym ruszył odebrać nagrodę. Jego drogę przeszedł kot.

Następnie miały miejsce gratulacje, oklaski, spontaniczne powitanie kwiatami… zwyczajowa błazenada prowadzących, wręczenie nagrody i kolejnych wskazówek.

W drzwiach katedry arcymag 80 lvl siorbał zupę z miski, wyraźnie na coś zły.
- Dziadku, a nie wygodniej łyżką?
- Nie ma żadnej łyżki.
Dziwny facet. Ton pośpieszył ku kolejnemu zadaniu. Jego drogę przeszedł kot.

Oraz niziołek.
- Cześć, mały. Dobrej zabawy z gargulcami. Rozgrzałem je trochę dla ciebie.

Zaś kolejne zadanie wymagało od młodego awanturnika wykazania się talentem literackim. Tony wrócił do restauracji, zamówił coś na wenę i zasiadł do pióra. Pisał, pisał, krzywił się, marszczył, gryzł pióro, kolejne strofy spływały na papier. Najbardziej cieszyła się z tego Stokrotka, która myślała, że chłopak pisze dla niej serenadę. Myliła się. Dla tej pary romantyczne momenty śpiewania serenad pod balkonem miały na zawsze pozostać nieosiągalne. Bo gdzie, do cholery, znajdą balkon mogący utrzymać nosorożca? Ale wracając do zadania…

- Skończyłem! Wyruszamy! – krzyknął Ton i pognał sprawdzić zaklęcie w działaniu. Za nim wesoło truchtała jego kilkutonowa sympatia, zadowolona z perspektywy podróży. Wśród katedralnych gargulców zapanował blady strach…

- Ekhm – deklamował Tallyho…

Gargulec! Ty skamieniały urwisie!
Będziesz mi służyć. Teraz. Od dzisiaj!
Czeka mnie zaraz daleka wyprawa
(a nie mam na bilet od Neckermanna).

To będzie coś jakby podróż miodowa.
(Stokrotka też leci! I ani słowa!)
Więc wciśnij gaz i zwolnij hamulec
I niech odleci turystyczny gargulec.

Tego już było za wiele. Wśród gargulców rozpętała się panika. Potwory w straszliwym harmidrze usiłowały uciec przed tym ciężkim (o tak, dobre słowo) obowiązkiem. Niektóre latały w popłochu, inne wspinały się na szczyt wieży, chowały po piwnicach, skamieniały z przerażenia, albo pisały podania o zaległy urlop lub przeniesienie do galerii sztuki.

- Gdzie my teraz znajdziemy transport? Stokrotko, chodź, w tym biurze podróży same barany pracu… O, tam!

W kącie, schowany siedział mały, rozdygotany gargulec.



- Ty tam! Ty nas zawieziesz na nowy kontynent!
- Ale – malec protestował – ja nie mogę! Ja nie mogę dźwigać. Ja mam zwolnienie od konserwatora zabytków!
- Bez dyskusji. Jest zaklęcie? Jest. Jest gargulec? Jest. – Ton wgramolił się już na głowę malca – Łoo… ale nie trzęś tak… No i widzisz – dało się. Chodź, Stokrotko, ten pan nas na wczasy zabie…
- ŁAAAAAAAAAAA – rozdarł się mały potworek – JA SIĘ POSKARŻĘ TACIE!!!

Daleko na morzu, uśpiony od wieków legł Przedwieczny, Pradawny, Wszechpotężny – Ojciec Wszystkich Gargulców. Najstarszy maszkaron świata, ukuty z kamienia sprzed narodzin Ziemi przez ręce dziś zapomniane. Legł tak, zasnąwszy kamiennym snem. Tysięczne statki opływały jego skamieniałą postać, ptaki gniazdowały na jego głowie, a śmigłe ryby ścigały się wśród nóg. I wtem… do jego uszu dotarło odległe wołanie. Okrzyk przerażenia tak wielkiego, że nawet skamieniałe serce pradawnego potwora zadrżało. Przez kamienne ciało przeszedł dreszcz, wzbudzając fale na powierzchni morza. Gargulec wybudził się, rozpostarł skrzydła i pomknął… zbadać, kto niepokoi jego młode.



Cień nadlatującego potwora padł na Tona.
- KTO WZBUDZIŁ GNIEW OJCA WSZYSTKICH GAR…
- Panie, pan tu jest kierownikiem?! Panie, ja bilety dla dwójki mam, a ten mały mówi, że nie zabierze. Pan, nie wiesz, kto ja jestem! Ja się poskarżę u MG!
Wielka bestia zamachnęła się łapą, gotowa zmiażdżyć poszukiwacza przygód.
- Panie, widzisz pan zaklęcie. Tu stoi jak byk „Stokrotka też leci! I ani słowa!” Mam umowę, ja tego tak nie zostawię!
I w tym momencie Ojciec Wszystkich Gargulców zobaczył kartkę z zaklęciem i znalazł się pod jego wpływem. Chciał, czy nie chciał – lecieć musiał.

Wkrótce Ton i Stokrotka wygodnie usadowieni na największym gargulcu świata odlatywali do ciepłych krajów.

- Do zobaczenia, cwaniaki! – krzyczał Tony okrążając wieżę katedry, gdzie wspinali się konkurenci – Połamania nóg!
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline