Wątek: Cena Życia III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2011, 19:22   #47
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Informacje, które wydłubał Nathan z tego elektronicznego gówna, były tak samo dobre, jak złe. Bez nich sprawa była prosta, mieli jechać na południe i Thomson nawet nie zwolniłby w Twisp. Wnikanie w to, gdzie są ludzie z czarnego Land Rovera i czy wciąż są ludźmi mogło doprowadzić tylko do wścieklizny i nieszczególnie zależało mu na zajęciu się tym tematem. Pokręcił więc głową, gdy zatrzymali się przy rozbitym wozie, odpowiadając Marie.
- Lepiej się nad tym nie zastanawiać. Przychodzi mi kilka pomysłów do głowy, ale każdy gorszy od następnego. Jeśli ktoś ich sabotuje od wewnątrz to przynajmniej trochę mogą nam odpuścić.
Wysiadł, z bronią w ręku, zaglądając do środka. Nie było tam nic interesującego, więc szybko wrócił do Humvee. Powstrzymał się przed strzelaniem.
- Lepiej nie robić hałasu. Na razie musimy zjechać z drogi.
Studiował przez chwilę mapę, a potem postukał w miejsce na południe od nich.
- Mają tu klinikę weterynaryjną, najwyraźniej całkiem sporą. Może mają tam trochę sprzętu, przynajmniej mikroskop.

Ruszył, powoli kierując się do miejsca znalezionego na mapie. Jednocześnie rozglądał się wokół, szukając odpowiednio dużych garaży lub innych miejsc, w których można było schować samochody. Przy okazji przedstawiał im swój plan.
- Na ich miejscu zakładałbym, że będziemy uciekać jak najszybciej i jak najdalej, nie zaś chować się tuż przy ich bazie. Tak czy inaczej, tutaj możemy mieć nawet większe szanse, jeśli uda się odpowiednio ukryć. Mamy pewnie niewiele czasu, nawet jeśli ci w rozbitym wozie to byli piloci, Umbrella już wie wystarczająco dużo.
Zatrzymał się przed kliniką, rozglądając wokół. Naprzeciwko było lotnisko, co nieco komplikowało sytuację. Niektórzy twierdzili, że pod latarnią najciemniej, więc warto było sprawdzić.
- Tu najpewniej leczą głównie duże zwierzęta, zwłaszcza konie, ale powinni mieć coś więcej niż końską maść. To co proponuję, to pozostanie tu przez jakiś czas. Po zasłonięciu okien nikt nie zwróci uwagi, tego pickupa też można tu zostawić i wyładować pojemniki. Nawet rejestracje ma tutejsze. Ja i ktoś chętny ukryjemy wojskowego jeepa, samochód Umbrelli się przyda. Jilek, chcesz zerknąć na tę ich kryjówkę? Cywilne wozy już nie jeżdżą, a na swój może nie zwrócą większej uwagi. W tym czasie Marie może zerknąć na to, co ukradliśmy. Chodzących trupów tu niewiele, ale musicie być czujni. Warto też popatrzeć po boksach, tutejsze zwierzęta mogą być chore.

Otworzył bramę i wjechał tam Humvee. Zawsze to lepiej, niż stać na środku drogi. Nikt inny nie rzucał też innych propozycji, więc uznał, że tymczasowo się zgadzają. Pomógł wyładować ładunek. Okolica, w tym i lotnisko, wydawała się spokojna i wyludniona, ale spieszył się jak mógł. Nie wiedzieli ile mieli czasu, dlatego szybko wrócił do wojskowego samochodu.
- Jedzie ktoś ze mną? Widziałem tu blisko odpowiednio duży garaż. Muszę też znaleźć sobie nowe ciuchy, te za bardzo rzucają się w oczy. Ktoś też musi zająć się Land Roverem, też go trzeba ukryć, ale chyba wystarczy zarzucić na niego jakąś płachtę i ustawić z boku. Marie, sprawdź szybko, czy jest tu jakiś sprzęt. Jak nie to poszukamy czegoś w Twisp.
Bezsłownie wybrany został przywódcą, co nie znaczyło, że faktycznie chciał to robić. Nie nadawał się. Nie miał pojęcia co im kazać robić. Już i tak pakował ich w kolejne kłopoty, ale do cholery, sami zostali. Także bez słowa. Czasem miał wrażenie, że ludzie nie mają własnej woli. On tym razem okazji marnować ochoty nie miał, chociaż wolał poczekać chwilę, zanim uda się do kolejnej ukrytej bazy Umbrelli. Wtedy, kiedy nie będą się spodziewać. A i tak nie miał zamiaru atakować, gdy będą na posterunku. Nie był samobójcą.
 
Widz jest offline