Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2011, 12:37   #540
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Sabrie przestała nacierać, a zaczęła się cofać zostawiając zabójcy inicjatywę. Ryzykowny manewr, jednak dzięki temu mogła ich wyprowadzić na otwartą przestrzeń gdzie miałaby przewagę.

Elf przegryzł wargę widząc co wyczynia erynia i w jakim stanie jest Dru oraz Kastus. Dobrze, że przynajmniej tarcza się mu przydała... Być może elf powinien skoncentrować się najpierw na erynii zamiast na niedźwiedziu, ale teraz było to bez znaczenia. Wyciągnął rękę, którą owijały wstęgi ciemności, w stronę erynii. Niczym węże, wstęgi wpierw spięły się, a następnie wystartowały w stronę demonicy chcąc przeszyć jej esencję chłodem mroku. Magia uderzyła w erynię, diablica krzyknęła z bólu czując jak ciemne macki oplatają pozbawiając energii. Przez chwilę się miotała wściekle, a potem spojrzała z nienawiścią na Teu.Elf mógł być pewien, że właśnie zrobił sobie wyjątkowo pamiętliwego wroga.
O ile czarcica wyjdzie cało z tej walki, bo właśnie śmiercionośny bełt posłała jej w brzuch Missy. Szybko przeładowawszy swą kuszę, gotowa była do kolejnego ostrzału. Vraidem zabiwszy jednego z barbazu rzucił się do ataku na następnego.Jednakże czart zdołał uskoczyć, a szczęki psa zacisnęły się w powietrzu.

Zraniona w brzuch Sylphia krzyknęła z bólu, łapiąc się za tryskającą krwią ranę. Oberwała już parę razy i było z nią coraz gorzej, z kolei zaklęcia Magini nie siały aż takiego spustoszenia w szeregach wrogów jakie by sobie życzyła. Do tego wszystkiego Kaktus leżał na trawie jak długi, a Dru ledwo zipała. Sytuacja powoli zaczynała wyglądać coraz bardziej nieciekawie... van der Mikaal podjęła więc jedyną w tej chwili logiczną decyzję, choć całkiem nie stojącą w zgodzie z jej naturą. Zamiast wykończyć naprzykrzającego się jej czarta... ruszyła pędem do Gnomki.
- Trzymaj się Dru! - Krzyknęła, wyciągając fiolkę z leczniczą miksturą, a gdy była już obok "małej" wlała jej eliksir do gardła.
Uzdrowienie za pomocą magii pomogło i uratowało Drucillę na kolejny moment. Niestety nie pomogło Kastusowi. Mroczne miazmaty owionęły czarodziejkę, jednakże jej szkody nie przyniosły. Owionęły gnomkę niwecząc prawie całkiem uzdrowienie z pomocą eliksiru i przenosząc do stanu bliskiego śmierci, podobnie jak Kastusa. Zaś wyziewy raniły i Rogera i Missy oraz elfkę, przenikając ich ciała złowieszczym chłodem. Erynia po raz kolejny zastosowała skuteczną dotąd taktykę, ale jej nerwowe rozglądanie świadczyło, że z każdą chwilą traci entuzjazm dla tej już przegranej niemal sprawy.

Ostatni żywy barbazu wpadł w szał i w szale tym zaatakował napastującego go Vraidema nie zważając na chroniące go moce. Pierwszy cios chybił, dzięki magii Teu jak i zdolnościom samego Vraidema, drugi zaś przyciął czubek ucha. Niecelny atak, ale bliski trafienia chowańca, przypomniał mu, że nie jest nietykalny.

Sytuacja na polu bitwy, choć niewątpliwie była po stronie obrońców, to jednakże nie była zbyt różowa. Dru była na progu śmierci, Kastus był umierający. Główni przeciwnicy drużyny żywi i aktywni, pozwalający by zamiast tego ginęły pionki.
Roger sięgnął po kolejne strzały. Te najlepsze z najlepszych, jakimi dysponował. To już by było chyba przekleństwo Beshaby, żeby z takiej odległości zdołał nie trafić. Tym razem strzały były celne i trafiły w czarcicę boleśnie ją raniąc. I budząc tylko większą wściekłość w niej.

Missy posłała w kierunku erynii grad bełtów, niemniej tylko jeden z nich dosięgnął celu raniąc przeciwniczkę. Aeryness zaś skupiła się na innym celu. Swej zemście. Kolejne celne strzały trafiały w łysego zabójcę raniąc go. Tym razem strzały dosięgły celu, mimo dymu i zamętu, mimo bliskości Sabrie i Miee'le.Wojowniczka odsunęła się od przeciwnika, wychodząc z obszaru niekorzystnego dla niej. Oczywiście istniała pokusa, że przeciwnik wykorzysta okazję do ataku za pomocą kuszy, ale... odsuwając się Sabrie ułatwiała ostrzał Aeryness i umożliwiała potencjalny atak miele.
Łysy zabójca widać uznał, że dalsza walka nie przyniesie mu korzyści. Skorzystał z chwil i oddechu by sięgnąć i zapalić patyczek dymny. I wykorzystać tworzącą się chmurę owego oparu do rejterady.

Sabrie szybko wycofała się na bezpieczną, otwartą przestrzeń i przywołała Miee'le. Szybkim ruchem wyrwała strzałę z jej szyi, po czym wlała do pyska leczniczy eliksir. Inni byli bliżej kapłanów, a klacz już zbyt długo poruszała się z grotem w mięśniach.
Teu wyciągnął pierwszy pod ręką eliksir leczenia ran i podbiegł do Kastusa chcą mu dać wypić trochę. Widział, że kiepsko się bardzo czuje i jednak mimo wszystko stawiał jego życie ponad chęć zabicia eryni. Miał zresztą nadzieję, że elfka się nią zajmie. Chowaniec maga tymczasem dalej atakował demona.
 
Sayane jest offline