Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2011, 23:00   #166
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wszyscy:
Pozostała połowa Bloku 6 runęła, gdy Connor i Andrzej dotarli na basen.

Rachel, Little Ann, Frank (i Connor i Andrzej):
Szatniarz zgłosił się do Franka, że on za wszystko odpowiada. Po krótkiej wymianie zdań na linii Rachel, Frank i szalona wychowawczyni na scenie pojawili się Connor i Andrzej, których ubrania pokrywa czyjaś krew i wnętrzności. Od razu zaznaczyli, że nie są żywymi trupami ani potworami tylko kogoś wybuch zabił i tak ich umazało. Oczywiście dzieci na widok dwóch ludzi umazanych krwią i wnętrznościami zaczęły krzyczeć i w większości ukryły się w przebieralniach.

Connor, Andrzej (i Rachel, Lil Ann, Frank jeśli chcą skrót sytuacji):
No może z wyjątkiem ogromnego ognia i istnej wieży dymu bieg był bezpieczny. Zbyt bezpieczny. Z łatwością dotarliście do basenu. Tam były otwarte drzwi, ale autobus stojący nieopodal na parkingu kompletnie blokuje widok wschodniej połowy SuppaMarket i ulicy przebiegającej tamtędy. Oczywiście na parkingu leży kilka trupów, ale to jak wszędzie - wczoraj nie zwracaliście uwagi na każdą psią kupę na trawnikach, dziś nie zwracacie uwagi na każde nieruchome zwłoki na chodnikach. Bywa. Szybko wdrożyliście się w sytuację na basenie: lekarka Rachel i weteran Frank jako porządni obywatele zwrócili uwagę, że wychowawczyni dzieci, które całą klasą przyjechały na basen (i nadal się znajdują w budynku) jest psychiczna. Oprócz dzieci, wychowawczyni i tej dwójki na basenie znajduje się również szatniarz, dwóch ratowników i kierowca autobusu. Dodatkowo jakiś dorosły typ (drugi szatniarz?) sam siedzi w dużym pomieszczeniu z basenem na włazie. Jak dowiadujecie się właz jest otwarty, bo na dole są drzwi do kanałów i te właśnie drzwi powinny być zamknięte na klucz, a najwyraźniej nie są skoro ktoś dobija się do włazu. Jednym słowem zastaliście syf. (ważną informacją jest też to, że większość BNów jest kontrolowana przez Little Ann/Yzurmira; socjotechniczne działania Little Ann doprowadziły już wychowawczynię do rozstroju nerwowego - strzeżcie się).

Francis:
Broń rozdzielona. Jedno dziecko ćwiczy w szkole akrobatykę - jakby ktoś je podrzucił to by spokojnie dostało się na dach swoimi sposobami. Ognista kobieta nie zareagowała tylko obejrzała was i wlatuje właśnie do szybu powstałego w miejscu klatki schodowej - będzie lecieć na niższe piętro. Robisz z nią coś jeszcze czy ignorujesz?

John:
Miotałeś się. Od lewej do prawej. Od prawej do lewej. Po prostu zapomniałeś o tej cholernej cysternie. Była sobie w tle, a ty myślałeś, że jedyne o co musisz się martwić to żywe trupy. Otóż nie. To nie było wszystko. Spróbowałeś jeszcze swych sił z liną, ale przecież nie miałeś aż tyle czasu. No i ten dym. Okrutny smog przez który powoli traciłeś przytomność. W czasie próby zejścia piętro niżej cała konstrukcja zarwała się.

Wiadomość z ostatniej chwili!
John kolejną ofiarą cysterny!
Zatrucie, Upadek, Zasypanie!

Dzięki za grę.


David, Jess, Chopper, Henry, Mośko, Boyos:
Po strzałach Davida wielu z was zastanawiało się właściwie kogo zastrzelił. Co to byli za jedni i skąd się tu wzięli? David już odpowiadał, że to byli uchodźcy z Bloku 1, których Connor w liczbie około 30 prowadził do komisariatu i tylko on przeżył, gdy odezwał się niski Belkar:
- Zaraz. Chwila. Ja też, kurwa, żyję. Dziękuję bardzo, że o mnie pamiętacie. Ja nie dam się tak łatwo zabić. A Elan i Haley to była ostatnia część ludzi, z którymi grałem w RPG. Cała ta afera z zombiakami odebrała mi moje pedeki, a wiecie ile musiałem dowcipów naopowiadać, żeby dostać punkty za odgrywanie? A wy nawet nie wiecie, że tu z wami jestem! Żałuję, że nie zabrałem się z tamtym frajerskim policjantem z Irlandii. A teraz ugrzęzłem z wami, bo coś wyskakuje spod ziemi! - po czym chwycił latarkę w jedną rękę (w czasie przemowy znalazł sobie), a pistolet w drugą - Lepiej, żeby żaden z was fajfusów nie strzelił we mnie, bo pożałujecie wszyscy! Zabrałem swoją kartę postaci i mam nadzieję, że kolejny MG łyknie, że należały mi się te pedeki... - Boyos wtem zakrzyknął, żeby Belkar zamknął w końcu mordę na co Belkar pod nosem coś wymamrotał co mogło znaczyć "w porządku" lub "skurwiel" zależy co kto chciał usłyszeć. Po uspokojeniu się Belkar dodał: Tylko nieważcie się o mnie zapomnieć. Jestem Belkar. http://fc03.deviantart.net/fs17/f/20...Inkthinker.jpg (Zdjęcie jest niedokładne - Belkar ma na sobie buty, ale rzeczywiście ma dość duże stopy; sztylety ma za paskiem, w dłoniach jak już była o tym mowa ma pistolet i latarkę). W tym czasie już każdy z was miał latarkę, a niektórzy z was nawet trochę dodatkowej amunicji, niewiele, ale zawsze coś. Oprócz tego, że Chopper i Mośko znali rozmieszczenie pomieszczeń to jeszcze Jess znalazła plan, co prawda tylko parteru ale zawsze coś ( http://img192.imageshack.us/img192/2...cjiparter1.jpg ). Niestety część sufitu zapadła się, więc powstał istny labirynt. Przynajmniej łatwiej było dotrzeć na pierwsze piętro - prosto korytarzem, a potem skręcić w miejsce gdzie wcześniej nie było korytarza i wspiąć się do pomieszczenia, w którym wcześniej stały szafy z aktami. Niestety drzwi tam są zamknięte i nie są tak proste, żeby je kopnąć i się otworzą... pomiędzy szafkami David (wciąż przeszukując różne zwłoki i uważając czy to nie pułapki) obudził gliniarza. Żywego. To Justin, którego Mośko zna jako biurokratycznego ćwoka. Sądząc po zapachu zwieracze mu puściły już jakiś czas temu i dodatkowo obie nogi ma przytrzaśnięte przewróconymi szafami metalowymi na akta. To otwarte złamania i Justin umiera. Macie do niego jakieś pytania?
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 10-11-2011 o 14:32.
Anonim jest offline