|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-11-2011, 19:43 | #161 |
Reputacja: 1 | Pani Rachel przestała celować pistoletem w panią wychowawczynią. To trochę uspokoiło dziewczynkę. — Ja nie chcę iść — powiedziała mała Ann, unosząc głowę, lecz wciąż pochlipując. — Ja się boję na dworze. — Na zewnątrz są potwory — dodała nauczycielka grobowym głosem, lecz zważając na broń w dłoni Rachel, wciąż się nie ruszała. — Wyjść tam oznacza śmierć. Chyba że chcesz nas zabić... Tobie już nie zależy, prawda? Jesteś martwa w środku. Ogarnia cię głód ludzkiego mięsa, widzę to w twoich oczach. Jesteś jedną z nich! Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 09-11-2011 o 19:47. |
09-11-2011, 19:58 | #162 |
Reputacja: 1 | - Jest nas za dużo. Nie przejdziemy niezauważeni, jest nas też za mało, by ochronić dzieci przed ewentualnym zagrożeniem na zewnątrz. - powiedział po chwili ciszy. Rachel celowała w nauczycielkę. Jakoś nigdy mu to nie pasowało to tej osoby. Ale widywał już na wojnie, co śmierć może zrobić z normalnym człowiekiem... - Możemy zabunkrować się tutaj do czasu, gdy wojsko nie ogarnie sytuacji. Gorzej, gdy ogarną ogniem... Chcę rozmawiać z kimś pracującym tutaj. Mam plan. Gdy nauczycielka zaczęła mówić coś o Rachel, stanął na linii łączącej kobiety i powiedział poważnie: - Ona jest zdrowa. Inaczej już by się na nas rzuciła. Widziałem gościa, który przemienił się w kilka sekund.
__________________ Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D |
09-11-2011, 22:03 | #163 |
Reputacja: 1 | W razie potrzeby Chopper doskoczył do zombiaków i przywalił każdemu siekierą w łeb. - Jebani umieją nurkować w glebie! Musimy wejść do budynku... tam warstwa betonu powinna ich powstrzymać od wyskakiwania na powierzchnie - rzekł roztrzęsiony. Rozejrzał się... podszedł do zwłok najbliższego policjanta i nie patrząc na jego twarz odrąbał zwłokom łeb, po czym je przeszukał. Zrobił tak jeszcze z dwoma. Potem już nie dał rady. - Bierzmy latarki i zwijajmy się. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 09-11-2011 o 22:25. |
09-11-2011, 22:40 | #164 |
Reputacja: 1 | Jess również sięgnęła po broń gotowa strzelać we wszystko, co tylko będzie próbowało się dobrać do jej tyłka. Znalazła w końcu dla siebie latarkę, a nawet i dwie. Oświetlała również reszcie grupy trupy, kiedy szukali dla siebie latarki. - No to zwijamy się na to cholerne piętro - Jess świeciła jeszcze po ścianach, żeby znaleźć jakiś plan budynku. Ewentualnie jakąś głupią mapkę z rozmieszczeniem pomieszczeń i wejściem ewakuacyjnym. Basen wydawał się jej w tej chwili miłą odmianą, ale skoro weszła tu żywa, to również miała zamiar wyjść w takim samym stanie. Ostatnio edytowane przez Neride : 09-11-2011 o 22:49. |
09-11-2011, 22:53 | #165 |
Reputacja: 1 | — Skąd możesz wiedzieć, jeśli nie sprawdzałeś? — syknęła wychowawczyni do Franka, pokazując mu swoją zakrwawioną dłoń. — Może to podstęp. Pułapka. A może i ty jesteś martwy? Jak to jest, że zostałeś postrzelony, a wciąż chodzisz? Truuup! — zahukała. |
09-11-2011, 23:00 | #166 |
Reputacja: 1 | Wszyscy: Pozostała połowa Bloku 6 runęła, gdy Connor i Andrzej dotarli na basen. Rachel, Little Ann, Frank (i Connor i Andrzej): Szatniarz zgłosił się do Franka, że on za wszystko odpowiada. Po krótkiej wymianie zdań na linii Rachel, Frank i szalona wychowawczyni na scenie pojawili się Connor i Andrzej, których ubrania pokrywa czyjaś krew i wnętrzności. Od razu zaznaczyli, że nie są żywymi trupami ani potworami tylko kogoś wybuch zabił i tak ich umazało. Oczywiście dzieci na widok dwóch ludzi umazanych krwią i wnętrznościami zaczęły krzyczeć i w większości ukryły się w przebieralniach. Connor, Andrzej (i Rachel, Lil Ann, Frank jeśli chcą skrót sytuacji): No może z wyjątkiem ogromnego ognia i istnej wieży dymu bieg był bezpieczny. Zbyt bezpieczny. Z łatwością dotarliście do basenu. Tam były otwarte drzwi, ale autobus stojący nieopodal na parkingu kompletnie blokuje widok wschodniej połowy SuppaMarket i ulicy przebiegającej tamtędy. Oczywiście na parkingu leży kilka trupów, ale to jak wszędzie - wczoraj nie zwracaliście uwagi na każdą psią kupę na trawnikach, dziś nie zwracacie uwagi na każde nieruchome zwłoki na chodnikach. Bywa. Szybko wdrożyliście się w sytuację na basenie: lekarka Rachel i weteran Frank jako porządni obywatele zwrócili uwagę, że wychowawczyni dzieci, które całą klasą przyjechały na basen (i nadal się znajdują w budynku) jest psychiczna. Oprócz dzieci, wychowawczyni i tej dwójki na basenie znajduje się również szatniarz, dwóch ratowników i kierowca autobusu. Dodatkowo jakiś dorosły typ (drugi szatniarz?) sam siedzi w dużym pomieszczeniu z basenem na włazie. Jak dowiadujecie się właz jest otwarty, bo na dole są drzwi do kanałów i te właśnie drzwi powinny być zamknięte na klucz, a najwyraźniej nie są skoro ktoś dobija się do włazu. Jednym słowem zastaliście syf. (ważną informacją jest też to, że większość BNów jest kontrolowana przez Little Ann/Yzurmira; socjotechniczne działania Little Ann doprowadziły już wychowawczynię do rozstroju nerwowego - strzeżcie się). Francis: Broń rozdzielona. Jedno dziecko ćwiczy w szkole akrobatykę - jakby ktoś je podrzucił to by spokojnie dostało się na dach swoimi sposobami. Ognista kobieta nie zareagowała tylko obejrzała was i wlatuje właśnie do szybu powstałego w miejscu klatki schodowej - będzie lecieć na niższe piętro. Robisz z nią coś jeszcze czy ignorujesz? John: Miotałeś się. Od lewej do prawej. Od prawej do lewej. Po prostu zapomniałeś o tej cholernej cysternie. Była sobie w tle, a ty myślałeś, że jedyne o co musisz się martwić to żywe trupy. Otóż nie. To nie było wszystko. Spróbowałeś jeszcze swych sił z liną, ale przecież nie miałeś aż tyle czasu. No i ten dym. Okrutny smog przez który powoli traciłeś przytomność. W czasie próby zejścia piętro niżej cała konstrukcja zarwała się. Wiadomość z ostatniej chwili! John kolejną ofiarą cysterny! Zatrucie, Upadek, Zasypanie! Dzięki za grę. David, Jess, Chopper, Henry, Mośko, Boyos: Po strzałach Davida wielu z was zastanawiało się właściwie kogo zastrzelił. Co to byli za jedni i skąd się tu wzięli? David już odpowiadał, że to byli uchodźcy z Bloku 1, których Connor w liczbie około 30 prowadził do komisariatu i tylko on przeżył, gdy odezwał się niski Belkar: - Zaraz. Chwila. Ja też, kurwa, żyję. Dziękuję bardzo, że o mnie pamiętacie. Ja nie dam się tak łatwo zabić. A Elan i Haley to była ostatnia część ludzi, z którymi grałem w RPG. Cała ta afera z zombiakami odebrała mi moje pedeki, a wiecie ile musiałem dowcipów naopowiadać, żeby dostać punkty za odgrywanie? A wy nawet nie wiecie, że tu z wami jestem! Żałuję, że nie zabrałem się z tamtym frajerskim policjantem z Irlandii. A teraz ugrzęzłem z wami, bo coś wyskakuje spod ziemi! - po czym chwycił latarkę w jedną rękę (w czasie przemowy znalazł sobie), a pistolet w drugą - Lepiej, żeby żaden z was fajfusów nie strzelił we mnie, bo pożałujecie wszyscy! Zabrałem swoją kartę postaci i mam nadzieję, że kolejny MG łyknie, że należały mi się te pedeki... - Boyos wtem zakrzyknął, żeby Belkar zamknął w końcu mordę na co Belkar pod nosem coś wymamrotał co mogło znaczyć "w porządku" lub "skurwiel" zależy co kto chciał usłyszeć. Po uspokojeniu się Belkar dodał: Tylko nieważcie się o mnie zapomnieć. Jestem Belkar. http://fc03.deviantart.net/fs17/f/20...Inkthinker.jpg (Zdjęcie jest niedokładne - Belkar ma na sobie buty, ale rzeczywiście ma dość duże stopy; sztylety ma za paskiem, w dłoniach jak już była o tym mowa ma pistolet i latarkę). W tym czasie już każdy z was miał latarkę, a niektórzy z was nawet trochę dodatkowej amunicji, niewiele, ale zawsze coś. Oprócz tego, że Chopper i Mośko znali rozmieszczenie pomieszczeń to jeszcze Jess znalazła plan, co prawda tylko parteru ale zawsze coś ( http://img192.imageshack.us/img192/2...cjiparter1.jpg ). Niestety część sufitu zapadła się, więc powstał istny labirynt. Przynajmniej łatwiej było dotrzeć na pierwsze piętro - prosto korytarzem, a potem skręcić w miejsce gdzie wcześniej nie było korytarza i wspiąć się do pomieszczenia, w którym wcześniej stały szafy z aktami. Niestety drzwi tam są zamknięte i nie są tak proste, żeby je kopnąć i się otworzą... pomiędzy szafkami David (wciąż przeszukując różne zwłoki i uważając czy to nie pułapki) obudził gliniarza. Żywego. To Justin, którego Mośko zna jako biurokratycznego ćwoka. Sądząc po zapachu zwieracze mu puściły już jakiś czas temu i dodatkowo obie nogi ma przytrzaśnięte przewróconymi szafami metalowymi na akta. To otwarte złamania i Justin umiera. Macie do niego jakieś pytania? Ostatnio edytowane przez Anonim : 10-11-2011 o 14:32. |
09-11-2011, 23:42 | #167 |
Reputacja: 1 | — Gah! Truuupy! — zawyła nauczycielka, spostrzegając przez niezasłonięty fragment okna dwóch przybyszów, którzy jednak szybko zaznaczyli, że nie są zombie. Kobiecie to nie wystarczało. — Udowodnijcie! Upuśćcie sobie krwi, a uwierzę, że jesteście żywi. Wręczyła im nożyczki i kazała wykonać cięcie na dłoni. Tymczasem dwaj ratownicy zaczęli wyciągać wszystko, co jest zbędne w holu, na teren basenu, aby móc tam utworzyć drugą barykadę. Szatniarz i kierowca trzymali się blisko nauczycielki; nie byli tak paranoiczni jak ona, ale woleli nie ryzykować. Mała Ann pochlipywała w kącie, mamrocząc, że boi się złych ludzi. |
10-11-2011, 00:13 | #168 |
Reputacja: 1 | Kiedy Belkar skończył wywód tylko pokręcił głową i sprawdzał ciała dalej. Znalezioną latarką przyświeca sobie, a w drugiej dłoni trzyma pistolet. Jeśli znalazł dodatkową broń lub amunicje chowa ją. Natknąwszy się na żywego omal go nie zastrzelił, ale po chwili spostrzegł, że to prawdziwy żywy, a nie żywy trup. Obejrzał go, nie było sensu go nawet ratować. David przykucnął obok niego. -Ty, kimkolwiek jesteś. Wiesz co tu się stało? Chciał wiedzieć tylko tyle, najwyżej reszta go jeszcze o coś wypyta jeśli ten będzie w stanie odpowiedzieć. |
10-11-2011, 09:14 | #169 |
Reputacja: 1 | Już z daleka słyszał krzyki. Z bliska głos wychowawczyni niebezpiecznie świdrował mu w uszach. No świetnie. Wyjmuje krzyż na wierzch, może mu się przydać. Wchodzi. Twarz wykrzywia mu nagle miły, spokojny uśmiech. - Tu jest mój dowód, niech się Pani przyjrzy, w rodzinie od pokoleń - Podsuwa jej krzyż, by się lepiej przyjrzała i zupełnie przypadkiem skraca dzielący ich dystans. Ważne jest, żeby mówić i się uśmiechać. To uspokaja.- Ale jeśli trzeba więcej dowodów... -podwija lekko rękaw- Podaj mi nóż, kolego, zrobimy to jak należy. - Odwraca lekko głowę, choć nie spuszcza z niej spojrzenia. Teraz pewnie na chwilę spuści z niego spojrzenie by rzucić okiem na Andrzeja... Odruch. A wtedy doskoczy do niej i trzepnie ją przez ten durny łeb za pomocą strzelby. No, może nie przez łeb, raczej postara się ją ogłuszyć, ogłuszać uczyli, to się teraz przyda. A nawet jeśli odwrócenie jej uwagi nie do końca się uda, to powinien być dość szybki, by do niej doskoczyć nim ktoś ją zasłoni, czy też zanim ucieknie.
__________________ Cogito ergo argh...! Ostatnio edytowane przez Someirhle : 10-11-2011 o 09:22. |
10-11-2011, 11:42 | #170 |
Reputacja: 1 | — Aaa! Ja się boję! — wrzasnęła Little Ann w odpowiedzi na ten niespodziewany akt agresji i wybiegła z holu. Szatniarz i kierowca, stojący czujnie o krok od nauczycielki, natychmiast rzucili się na Connora, chcąc go obezwładnić i zabrać strzelbę (oraz inną broń). Dwaj szatniarze, choć znajdowali się nieco dalej, także przybiegli, aby pomóc swoim towarzyszom. Jeśli próba Connora nie powiedzie się idealnie (to znaczy, o ile kobieta nie będzie leżała nieprzytomna na podłodze), wychowawczyni spróbuje kontratakować, nie bojąc się użyć nożyczek jako broni na kimś, kogo uważa za zombie. Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 10-11-2011 o 11:44. |