Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2011, 23:31   #9
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Po wylądowaniu - post wspólny Graczy

Ralf przerzucił karabin do tyłu i ubrał “lokalną” pelerynę zanim wyszedł z pojazdu. Widząc ruch w krzakach powiedział:

- Spokojnie, bez gwałtownych ruchów i bez broni. Załatwię to, o ile się da. Jeżeli to człowiek - odetchnął głęboko i wyszedł do przodu. Ręce wyciągnął przed siebie i pokazał otwarte dłonie. Idąc wolno, ale pewnie w kierunku poruszających się krzaków zaczął mówić:
- Nazywam się Ralf Möller, ale możesz mi mówić Sparky. - przelotnie pomyślał że osobnik w krzakach, nawet jeżeli jest inteligentny to może zupełnie go nie rozmieć. Nie to było jednak ważne. Ważne było złapanie jakiegokowiek kontaktu i zainteresowanie drugiej strony, więc Ralf bacznie przyglądał się krzakom i temu co się tam dzieje. - Wiele chciałbym Ci opowiedzieć, o sobie, o nich, o tym czymś co leży za mną. Wiele również chciałbym się od Ciebie dowiedzieć - kim jesteś, jak żyjesz, co cię smuci, co cieszy. Jakie domy budujesz... Mamy wiele tematów do rozmowy...

Robert z niemałym zdziwieniem obserwował dziwne zachowanie Artura. Chociaż najbardziej zszokowało go to, co robił Ralf. Harans miał nadzieję na akcję, strzelaniny. A tu co? Niby wojskowy, a pierwszy do pokojowych rokowań. Mężczyzna nie wytrzymał - spojrzał tylko na resztę ludzi znajdujących się w kapsule i wybuchnął naprawdę głośnym śmiechem. Jego mina zaś mówiła wszystko - będzie tu zaraz całkiem niezła komedia.

Felix wyszedł dość nieśmiało z lądownika. Słońce raziło po oczach, a nos odbierał dziesiątki zapachów, które były mu zupełnie obce. Zgrzebny ciuch uwierał pod pachami i nie radził sobie za dobrze z ukryciem broni i kamizelki kuloodpornej. Przynajmniej multum sakiew pozwalało schować co bardziej użyteczne drobiazgi i nosić je przy sobie. Dobre i to. Potrzeba mu było czegoś znajomego.
- Jack?
- Spokojnie, spokojnie, pudełko się trochę pogniotło, ale pączki są całe.


Policjant usiadł na trapie, zagryzając lukrowane cudo. Okolica była szpetna i w niczym nie przypominała cywilizowanej: - Myślicie, że tutejsi będą pokojowo nastawieni?
- Ech, trudno powiedzieć. Jakbym ja zobaczył taką wytatuowaną małpę, to pewnie nie byłbym przyjazny.
- No, generalnie tutaj mają niższy poziom cywilizacyjny, mogą im się spodobać wzorki.


Artur przejrzał skrzynię z ciuchami chciał wybrać coś co zakryje jego wojskowe spodnie bo nic i koszulkę po nic innego z ubrań nie dostał. “Może przynajmniej teraz będę miał jakieś przyzwoite ciuchy” początkowe hałasy które wziął za zwierzynę nasilały się, a reakcja Sparkego spowodowała że przestał przeglądać skrzynie i zainteresował się tym bardziej.
Coś w krzakach poruszyło się znowu i nagle na polanę, wepchnięty przez swego towarzysza, wpadł mały, góra dziesięcioletni chłopiec. Miał czarne włosy i brązowe oczy. Wyglądał na przestraszonego, a nawet bardzo przestraszonego. Obaj chłopcy ubrani byli w znoszone ciuchy. Na pewno nie byli szlacheckiego pochodzenia. Jego towarzysz rzucił do niego coś po cichu i obaj zaczęli uciekać. Miejsce w którym się pojawili było niecałe czterdzieści metrów od Ralfa.

Mikael dopiero co zdążył wyjść z kapsuły i się przeciągnąć rozprostowując kości (nawiasem mówiąc, powinni dopracować tę technologię - strasznie trzęsło), a tu już słychać jakieś szelesty w krzakach. Świetnie. Przywitanie tubylców. Obrzucą ich kamieniami? Jednak nie! Członek jego oddziału postanowił rozwiązać sprawę pokojowo. Najśmieszniejsze było to, że tą osobą był żołnierz (a przynajmniej na takiego wyglądał z powodu swojego munduru). Mikael stał tylko i podziwiał jego próby porozumienia się z tubylcami. Wcale się nie zdziwił gdy zaczęli uciekać. Też by uciekał na ich miejscu.
 
Aschaar jest offline