Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2011, 14:46   #52
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Okazje są po to żeby je chwytać. Któż o tym mógł wiedzieć lepiej, niż woźnica. Mało to razy podrzucał różnych podróżnych za parę szylingów? Teraz właśnie miał taką okazję. Kuftsos nieopatrznie zostawił zapalony kaganek. Coś Oldenbachowi mówiło, że jak ktoś ma na imię Adolf, to musi być szalony. Łowca nie wyglądał na gotowego przyjąć do wiadomości prawdę, że jest patałachem i złapał nie tego człowieka co trzeba. Erich zaś nie miał zamiaru mu tego tłumaczyć. Jako że nie miał spętanych nóg podszedł do kaganka i spróbował przepalić więzy, tak by się nie poparzyć. Trwało to na gust Oldenbacha strasznie długo, ale w końcu się udało. Erich spróbował wziąć kaganek i ruszył ostrożnie przed siebie.

Jeszcze zanim udało mu się oswobodzić, słyszał całkiem wyraźne odgłosy zamieszania, które miało miejsce na górze. Coś gdzieś się przewróciło, ktoś krzyczał, ktoś strzelił ponownie. Cokolwiek działo się w pomieszczeniu nad nim, działo się na poważnie. A poza drzwiami jakimi wybiegł przed chwilą Kuftsos, z tego miejsca nie było żadnej innej ucieczki.
Płomień skwierczał wyzwalając z palonych więzów i jego włosów na nadgarstku, charakterystyczny siarkowy smród przywodzący natrętnym skojarzeniem na myśl złą magię, polowanie na czarownice i heretyków...
Pęta w końcu jednak ustąpiły.

Gdy klamka drzwi piwnicznych kliknęła nad wyraz głośno, z góry nie było już słychać niczego poza rytmicznym dudnieniem, lub uderzaniem czymś twardym w drewno. Dało się też posłyszeć jakieś pokrzykiwanie, ale treści nie sposób było wyznać. Erich Oldenbach ostrożnie pociągnął drzwi i rozejrzawszy się wyszedł z prowizorycznej celi. Znajdował się teraz w pomieszczeniu, z którego prowadziło jeszcze dwoje innych bliźniaczych drzwi na lewo i prawo. Jedyne co je wyróżniało to fakt, że nie wykonano w nich roboczego wizjera, przez którego można było zajrzeć do środka. Przy jednej ze ścian stała niedbale ułożona kolumna z drewnianych skrzynek ozdobionych pojedynczymi liśćmi kapusty. Odór starych warzyw mieszał się tutaj mniej więcej po równo z zapachem przeleżanego mięsa. Chłód był jednak tak samo przejmujący jak w celi. Dokładnie naprzeciw niego zaczynały się wąskie schody wiodące ku górze.
Oldenbach, choć kusiło go sprawdzenie czy w sąsiednich pomieszczeniach nie ma jego rzeczy, skierował się ku wąskim schodom ostrożnie stawiając kroki.
 
Tom Atos jest offline