Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2011, 17:11   #113
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
W końcu staruszek zaczął gadać. Powoli, nieco niespokojnie co akurat było zrozumiałe. Bakałarz na uniwersytecie Nuln pewnie rzadko widywał tyle trupów - pewnie niewiele śmierci w ogóle widział. Jego przejęcie losem Telimeny - mimo iż szczere i godne pochwały - nie zwróci jej zdrowia. Pewnie gdyby nie jej magia już by nie żyła. Magnus miałby kolejną osobę do ochrony mniej... Tileańczyk nie chciał nawet o tym myśleć. Nie mógł.

Gdy Magnus usłyszał o środkach leczniczych na łodzi pognał od razu w stronę zniszczonego środka transportu. Gdy tał na dechach łajby szukał maści, bandaży i innego typu medykamentów. Może nie był uzdrowicielem, ale w życiu otrzymał już tyle ran, że z łatwością rozpozna to czego sam często musiał używać. Po powrocie przekazał znaleziska reszcie słusznie uważając, że magowie zrobią z nich lepszy użytek. Po operacji na młodej magiczce weteran mógł zacząć myśleć o czymś innym. O wrotach. O szansie zbadania zapewne niebezpiecznych katakumb. Staruszek zaczął objaśniać cały proces historyczny, który w sumie nie interesował Magnusa nic a nic. Chciał tam wejść. Zobaczyć co się kryje za naznaczonym filigramowym napisem kruszcem...

Jak się z czasem okazało uczony nie wiedział jak otworzyć drzwi. Olbrzymie było więc zdziwienie tileańczyka, gdy wrota otwarły się po podejściu do nich Gundulfa. Grau był tym, który miał rozpocząć wędrówkę w głąb podziemnego kompleksu. Nie otwierane od lat przejście rozjaśniły promienie słońca. Dało się czuć dziwny zapach. Starości, brudu, śmierci... Drużyna weszła do środka. I wtedy zaczęło się to dziać...

***

Piękny, perlisty głos wzburzonej wody. Czysty zew natury. Potężny klif. Monumentalne niebo - niebieskie, intensywne. Wspaniały zapach morskiej bryzy i widok wybił wojownika z rytmu. Magnus miał wrażenie, że już kiedyś tutaj był. Czyżby to była Tilea? Zapewne. Weteran posiadał dość sporą wiedzę o tym niedostępnym kraju. Potrafił płynnie mówić w tamtejszym języku. A ten obraz kojarzył mu się z dzieciństwem. Może go nie pamiętał, ale czuł się tu tak wolnym, uspokoił się. Wielki, potężny głaz tworzący klif powodował u niego to poczucie - czuł się taki mały i bezsilny w stosunku do sił natury...


Piękny krajobraz. Siła Rhyi i jej męża robiła wrażenie. Zdumiewała. Tileańczyk w pewnym momencie przypomniał sobie druida. Przyjaciela, który niedawno go opuścił. Darragh pewnie wiele by dał za taki pokaz elementarnych sił. W pewnym momencie z zadumy wojownika wyrwało stado mew. Huczące, krążące ptaki odciągnęły na chwilę jego uwagę. Zobaczył jak dwóch mężczyzn podchodzi z dali i siada wygodnie na leżącym niedaleko głazie. To byli oni. Galahad i Bernard. Tego pierwszego nie widział od dawna. Ciekawiło go co u fechtmistrza. Ten drugi zaginął wiele lat temu. Wyglądał jednak podobnie do czasów, gdy Magnus widział go po raz pierwszy poza... tą bladością - wręcz trupią. To nie mogła być prawda! To nie mogli być oni! Jak? Dlaczego? Ktoś się z nim bawi...

Mężczyźni odezwali się widząc, że wojownik stoi w ciszy. Już pierwsze słowa zaniepokoiły tileańczyka. Bernard w sosnowej skrzyni? Pod ziemią? Tak więc nie żyje. Niedobrze skończył. Magnus od dawna nie miał nadziei na to, że uczony żyje. Po części dla niego zwiedził Imperium wzdłuż i w szerz. Dlatego aby go odnaleźć. Nie natknął się jednak na nic. Zupełnie nic. Żadnej wzmianki czy śladu. Pustka...

Dwójka zaczęła się zastanawiać nad losem Magnusa. Próżny to trud. Szukał już wszędzie. Nikt nic o nim nie wie... Chyba, że oni coś przed nim ukryli albo się w jakiś sposób dowiedzieli. Czyżby jego przeszłość miała jakiś związek z śmiercią Bernarda? Miał nadzieję, że nie. Jedyny trop jaki miał to wiedza o Tilei, umiejętność mowy w tamtym języku oraz... tatuaż. Czarny tatuaż pokrywający jego prawy biceps. Dokładność szczegółów porażała. Przedstawiał węża wijącego się wokół uzębionej broni - łamacza mieczy. Stworzenie zdawało się samo ranić. Jego krew ciekła po ostrzu broni. Czyżby to był jakiś znak? Wskazówka? Magnus pytał wielu ludzi i nikt nie potrafił mu pomóc...


Jakby przypadkowo Magnus potrafił takimi władać. Łamaczami, lewakami, puklerzami i każdego rodzaju bronią parującą. Przypadek? Raczej nie. To musiał być jakiś znak. On jednak był za głupi aby pojąć jego wagę albo dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. Miało to swoje plusy i minusy. A co jak był kiedyś kimś złym? Zabójcą albo kimś takim? To by wyjaśniało czemu nie potrafił się skupić na czarowaniu a w parę lat treningu wyprzedził większość znanych mu wojowników... Może oni mogli mu zdradzić kim był? Magnus zdecydował, że nie ważne jaka będzie opowieść on się nie zmieni. Zawsze będzie młodym, sentymentalnym głupcem. Człowiekiem, który mimo iż często walczy i zabija miewa bardzo często chwile wytchnienia i zadumy. I tak powinno zostać...

- Chcę wiedzieć! Powiedzcie mi coś o mojej przeszłości. Per favore! Nie mogę obiecać, że się nie zmienię. Cieszy mnie, że dobrze o mnie myślicie. Chciałbym jednak wiedzieć... Może mam tam rodzinę, przyjaciół. Kogoś do kogo warto wrócić. - tileańczyk patrzał w kierunku mężczyzn powoli idąc w ich kierunku.
 
Lechu jest offline