Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2011, 23:49   #26
chaoelros
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Thjodmar grał trochę w kości ale po trzeciej rundzie zrezygnował. Nie chodziło o wynik. W kości grał zwykle na łodzi, a jak nie buja to tak jakoś... ech. Zignorował uwagę barda ale mimo to podsunął mu kufel z nalaną setką wódki, a co! Rozglądał się i nie wiele go obchodziła rozmowa, gra czy cokolwiek. Czuł się trzeźwo choć na lądzie alkohol szybciej działa i Thjodmar czuł nieodpartą potrzeba zawitania w porcie. Warto się rozejrzeć, co to za łodzie cumują i takie tam... Wstał, przeprosił krasnoludów, ale byli i tak zajęci więc wyszedł za Conorem i zagadał do niego na zewnątrz. Gdy wstał czuł... ech że no faktycznie na łodzi jakoś mniej alkohol bierze. Potrząsnął łbem ale niewiele pomogło. Wyszedł.
Poszedł za Conorem, klepnął go w ramię i rzekł ale najpierw zasłonił i odwrócił twarz bo się odbiło piratowi.
-ugh... wybacz. Co to ja... a! już wiem. Nie! nic nie mów, równy gość z ciebie, równy gość - klepnął Conora choć na trzeźwo by to przemyślał- To... słuchaj ja idę popytać po mieście no i jak się prze***ikkk***jdę to wytrzezwieję... ugh.. nic nie mów.... słuchaj, wiesz że... wiesz że na łodzi tak nie uderza gorzała? ale ja tylko wesoły jeszcze mnie nie zwaliło z nóg także .... ugh... nic nie mów... ehm.... jak coś się dowiem czy tam coś... to wrócę do karczmy.. tej tu... idę popytać głównie w porcie i może poszukam jakiś przemytników, kto wie może znajdę inną ciekawą robotę to będziemy mieć jakąś alte...altern... drugą opcję ***iikh no nie?! - odwrócił się i obrzygał bruk poczym otrząsnął twarz i rzekł- od razu lepiej Conor, od razu lepiej. Nic nie mów! za godzinkę dwie będę w karczmie trzym się i nie puszczaj.
I odszedł i jeśli nawet Conor coś chciał czy odpowiedział to i tak Thjodmar obrzygał bruk trzy razy nim trafił do portu, a trafił już całkiem otrzeźwiały. Zagadał do kilku gości, zajrzał do kantyny portowej, pogadał z paroma bosmanami. Nic ciekawego, nikt nie zna tego gościa co szukają jego kompanii, nikt nie cumuje porządnej łajby tylko same statki towarowe. Jakby nie patrzeć, nietrudno porwać taki statek bo ci kupcy to kutwy zasmarkane że Miszkun pijany uzbrojony w dwa pełne kufle porwałby statek nie wylewając piwa. Ale co po takiej łajbie jak ekipa do żeglugi za mała?
-Chujnia z patatajnią - rzekł Thjodmar przechodząc obok kolejnej kei.
-Co ty tam? - rzekł jakiś tragarz przechodzący obok - ci coś nie pasuje długowłosy, ćmoku chędożony?
Zaraz wylądował na deskach ze złamanym nosem z twarzą we krwi. Thjodmar nachylił się, pomyślał że spróbuje i zapyta:
-Wyrdikufla znasz?
-Eeeech... yyych- żeglarz tylko zawodził i próbował łapać powietrze.
-Niech cie dżuma...
Miasto jak miasto. Port drewniany, dziwki, żeglarze, handlarze. W pierwszym lepszym porcie bliżej Skellige Thjodmar znalazłby z cztery miejsca gdzie ubiłby interes z przemytnikami albo paserami. Zawiedziony zaczął wracać do karczmy, lecz wybrał trochę inną drogę. Zauważył po drodze łaźnię.
"Hm... w łaźni są różni szefowie półświatka, rajcy i różni tacy. Można by tam coś podsłuchać coś wywiedzieć się... hm... " Thjodmar kierował się do karczmy... Poszukiwania nieudane. Może tego gościa tu nie ma?
 

Ostatnio edytowane przez chaoelros : 10-11-2011 o 23:53.
chaoelros jest offline