Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-11-2011, 19:08   #21
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Kurt

Ostrożnie i po cichu wszedł do budynku i nie napotkawszy nikogo, wszedł na górę.
Drzwi były zamknięte, złodziej wyciągnął więc narzędzia. Otwarcie zamka nie sprawiło mu najmniejszych trudności i już po chwili powoli, by nie zaskrzypiały zawiasy, uchylał drzwi. Prawdopodobnie gdyby nie to i fakt, że nie wstał jeszcze z przyklęku, zauważył tuż pod drzwiami drobny kawałek pergaminu. Nie widział go wcześniej, a przyjrzał się drzwiom uważnie. Musiał być zatem wetknięty między nie a framugę.
A więc nijaki był też sprytny. Ale skoro tak, to dlaczego mieszkał w takiej norze? I nie założył sobie lepszego zamka? Czy może był aż tak sprytny?
Rozmyślania przerwało mu uchylenie drzwi na szerokość wystarczającą, by wślizgnął się do środka.
Wtem jednak, nim zdołał cokolwiek zrobić, usłyszał cichy szelest gdzieś w głębi mieszkania.
Może to tylko coś spadło. Albo kot coś zrzucił. A może ktoś tam był.

Karczma, biesiadnicy i hazardziści

Pokrzepione i rozochocone wódką towarzystwo, a przynajmniej ci z niego, którzy pili, podjęło grę w oczekiwaniu na strawę.
Gra natychmiast zaabsorbowała ich w najwyższym stopniu, na co zapewne miał wpływ spożyty alkohol i dalsze jego wchłanianie, że gdy kelnerka przyniosła zamówienia, gracze ledwo zwrócili na nią uwagę, a wrzeszcząc i wymachując rękoma niemal uniemożliwili jej postawienie ich na stole.
Szybko jednak zapach jadła zwrócił ich uwagę i do przekleństw dołączyło głośne i bezpretensjonalne ciamkanie, mlaskanie i bekanie.
Toczona rozgrywka rychło postawiła ich również w centrum zainteresowania coraz liczniej zjawiających się klientów, choć, gdyby ktoś zdecydował się uważniej rozejrzeć, sporo osób trzymało się od nich z dala, wymieniając szeptem jakieś uwagi i od czasu do czasu wskazując ich palcami. Osobliwie dotyczyło to również ich współgracza podającego się za barda. Miny ich bynajmniej zaś nie świadczyły o aprobacie bądź sympatii.

Karczma, Gerfyn

Tłumek, jaki uformował się wokół stołu przybyszy, szybko dał mu pretekst, by i on zbliżył się do nich i bez żenady podsłuchiwał rozmowy. Oczywiście, gdyby do rozmowy wrócili, porzuciwszy dzikie ryki i plugawe przekleństwa.
Co ciekawe, wyglądało na to, że zarówno gracze jak i obserwatorzy, znakomicie się w ten sposób bawią.
Dziwni są ci Nordlignowie.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 09-11-2011, 15:19   #22
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Gra trwała w najlepsze. Kości turlały się raz po raz po stole zręcznie wymijając kufle z ciągle ubywającym alkoholem. W tle dało się słyszeć jakieś rozmowy, ciamkania, beknięcia i grę na lutni - wszystko co pasowało do takiej tawerny. Tło to, rzecz jasna, tawerna nie wliczając stolika, przy którym siedzieli grający. Conor, Ragnar, Ginnar oraz ich nowi towarzysze bawili się w najlepsze. Przynajmniej na to wyglądało młodemu Miszkunowi...

Jego brodata twarz żarła, bekała, darła się i śmiała bez przerwy widząc jak bardzo nie przypisuje mu szczęście. Ludzie wokół jakby zwracali na stolik coraz większą uwagę to wskazując palcami, to szepcząc. Ragnar jak zawsze, bezpretensjonalny, zapytał czy ktoś chce dać mu w ryło. Nikt się nie wychylał więc krasnolud na spokojnie pił i grał. Na "jego" spokojnie. Dla innych ludzi mogło to wyglądać z deka inaczej. Wymachując łapami, drąc się i pijąc krasnoludy potrafiły zapominać o otaczającym je świecie. Byli za to dobrymi wojownikami i kompanami w wymienionych już czynnościach.

- Nie ma to jak najpierw obadać klimat a potem zająć się robotą. Jak to mówią u nas w Mahakamie: Najpierw picie, potem przyjemności a na końcu robota. Chyba, że robota jest związana z przyjemnością lub piciem. Wtedy ta zasada nie działa. Storm chyba niedługo będziemy się zbierać co? Jak myślicie? Ginnar? Jeszcze nie zaczęliśmy a już tutejsi nas kojarzą. Iście zajebiście!

Ragnar grał i bawił się czekając na odpowiedź. Może teraz było świetnie, ale muszą znaleźć tego Wydrwikufla, bo mimo iż sakwa pełna może z czasem jej ubyć na wadze.
 
Lechu jest offline  
Stary 09-11-2011, 23:30   #23
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Ginnar oddał się bez reszty jego czterem ulubionym czynnością. Pił, grał w kości, krzyczał i jadł. Gdyby do tego doszła jeszcze jakaś pijatyka to byłoby już kompletnie. Jeszcze chwilę temu obcy ludzie byli już dla niego niemal jak przyjaciele. Wystarczy w końcu pograć chwilę w kości i już się z człowiekiem zna.

Krasnolud nawet nie zauważył jak dookoła nich zebrał się niezły tłumek, widać zbyt często w gości się tutaj nie grało.

-Ja, Ragnar, sobie myślę, że kości przed piciem idą, bo jak się narąbiesz do nieprzytomności to nie wiesz w końcu czy wygrałeś, czy przegrałeś, a jak pijesz po grze, to przynajmniej wiesz czy z żalu pijesz, czy wygraną świętujesz. Teraz zaś powiedzieć można, że wszyscy świętujemy.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 10-11-2011, 21:11   #24
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Conor pił mało, grze raczej się przyglądał z ciekawości, kto lepiej będzie oszukiwać. Więcej uwagi skupiał na tłumie, szukając potencjalnego informatora. Zastanawiał się do kogo powinien uderzyć, aby zdobyć takie informacje. Sądząc po ksywce, ten cały Wydrwikufel, był „z jego bajki”, ale skoro nie znały go już dwie osoby, które znać powinny... W sumie to mógł mieć zwyczajnie pecha i pytać, nie tych co trzeba. Brodacze bawili się świetnie, ale najwyraźniej i do nich doszło, ze trzeba wziąć się do roboty.

- Kończcie zabawę, robota czeka. Mam pomysł, ale będziecie mi potrzebni i to na tyle trzeźwi, żeby trafić toporem w co trzeba. -

Conor starał się przekazać im to na tyle dyskretnie na ile się dało, ale wiedział, że to z góry skazane na porażkę. Sam wyszedł przed lokal i oparł się o ścianę przy wejściu, obserwując ulice. Jeśli brodacze zrobią burdę, to pewnie przybiegnie straż, coby zobaczyć co się dzieje. Jak zobaczy, to ucieknie i przybiegnie z posiłkami. Do tego czasu trzeba będzie się stąd ewakuować. Sam nie miał zamiaru się mieszać, żeby i do niego się nikt nie czepił. Zabijać strażników, w pierwszy dzień wizyty było by trochę... nieelegancko.

Storm miał zamiar odwiedzić tawernę, o której mówił mu bandzior, ale do tego potrzebował towarzystwa krasnoludów. Samobójcą nie był. Miał zamiar pogadać z ich szefem. Być może uda się w zamian za niewielką przysługę, coś od niego uzyskać.
 
malahaj jest offline  
Stary 10-11-2011, 23:18   #25
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gerfyn stał ściśnięty w tłumku, który otaczał grupę graczy. Nie spodziewał się takiego zainteresowania. Z dotychczasowych obserwacji wywnioskował, że różne gry hazardowe były popularną rozrywką karczemną. Dominowały oczywiście te, do których przybory były poręczne i tanie, czyli wszelkie odmiany kości i kart. Trudno było także nie dostrzec, że niezwykle często była to jedynie gra wstępna... do rozróby. Po kilku partiach i zwyczajowej wymianie grzeczności ("Ten sk***iel oszukuje!", "Jak śmiesz mnie oskarżać?!") przechodzono do rękoczynów. Hałaśliwe krasnoludy pozwalały podejrzewać, że wkrótce i tutaj rozpocznie się bitka. I zapewne ta nadzieja zgromadziła tłumek gapiów (nie wspominając o możliwości pozbawienia kogoś sakiewki).

Gdy od stołu odszedł jeden z grających, a grupa widzów nieco przerzedziła, Gerfyn zwęszył swoją szansę. Przecisnął się w stronę stołu, dał dziewce karczemnej znak, żeby podała dwa piwa i przysiadł się do grających.

- Widzę, że Wasz kompan zrezygnował. Pozwolę więc sobie dołączyć do gry. Jestem Gerfyn Lyrd Deroth aep Gerrof, tutaj przejazdem w drodze do Novigradu. A gdzie Wasza droga wiedzie?

Własnych kości nie miał, ale szybko znalazła się osoba gotowa mu pożyczyć swoje. Gerfyn rzucił nimi kilkakrotnie, żeby upewnić się, że nie ryzykuje szybkiej utraty palców, po czym przyłączył się do gry. Gdy kelnerka przyniosła piwa, gestem pokazał, żeby jedno z nich podała Morvenowi.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 10-11-2011, 23:49   #26
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Thjodmar grał trochę w kości ale po trzeciej rundzie zrezygnował. Nie chodziło o wynik. W kości grał zwykle na łodzi, a jak nie buja to tak jakoś... ech. Zignorował uwagę barda ale mimo to podsunął mu kufel z nalaną setką wódki, a co! Rozglądał się i nie wiele go obchodziła rozmowa, gra czy cokolwiek. Czuł się trzeźwo choć na lądzie alkohol szybciej działa i Thjodmar czuł nieodpartą potrzeba zawitania w porcie. Warto się rozejrzeć, co to za łodzie cumują i takie tam... Wstał, przeprosił krasnoludów, ale byli i tak zajęci więc wyszedł za Conorem i zagadał do niego na zewnątrz. Gdy wstał czuł... ech że no faktycznie na łodzi jakoś mniej alkohol bierze. Potrząsnął łbem ale niewiele pomogło. Wyszedł.
Poszedł za Conorem, klepnął go w ramię i rzekł ale najpierw zasłonił i odwrócił twarz bo się odbiło piratowi.
-ugh... wybacz. Co to ja... a! już wiem. Nie! nic nie mów, równy gość z ciebie, równy gość - klepnął Conora choć na trzeźwo by to przemyślał- To... słuchaj ja idę popytać po mieście no i jak się prze***ikkk***jdę to wytrzezwieję... ugh.. nic nie mów.... słuchaj, wiesz że... wiesz że na łodzi tak nie uderza gorzała? ale ja tylko wesoły jeszcze mnie nie zwaliło z nóg także .... ugh... nic nie mów... ehm.... jak coś się dowiem czy tam coś... to wrócę do karczmy.. tej tu... idę popytać głównie w porcie i może poszukam jakiś przemytników, kto wie może znajdę inną ciekawą robotę to będziemy mieć jakąś alte...altern... drugą opcję ***iikh no nie?! - odwrócił się i obrzygał bruk poczym otrząsnął twarz i rzekł- od razu lepiej Conor, od razu lepiej. Nic nie mów! za godzinkę dwie będę w karczmie trzym się i nie puszczaj.
I odszedł i jeśli nawet Conor coś chciał czy odpowiedział to i tak Thjodmar obrzygał bruk trzy razy nim trafił do portu, a trafił już całkiem otrzeźwiały. Zagadał do kilku gości, zajrzał do kantyny portowej, pogadał z paroma bosmanami. Nic ciekawego, nikt nie zna tego gościa co szukają jego kompanii, nikt nie cumuje porządnej łajby tylko same statki towarowe. Jakby nie patrzeć, nietrudno porwać taki statek bo ci kupcy to kutwy zasmarkane że Miszkun pijany uzbrojony w dwa pełne kufle porwałby statek nie wylewając piwa. Ale co po takiej łajbie jak ekipa do żeglugi za mała?
-Chujnia z patatajnią - rzekł Thjodmar przechodząc obok kolejnej kei.
-Co ty tam? - rzekł jakiś tragarz przechodzący obok - ci coś nie pasuje długowłosy, ćmoku chędożony?
Zaraz wylądował na deskach ze złamanym nosem z twarzą we krwi. Thjodmar nachylił się, pomyślał że spróbuje i zapyta:
-Wyrdikufla znasz?
-Eeeech... yyych- żeglarz tylko zawodził i próbował łapać powietrze.
-Niech cie dżuma...
Miasto jak miasto. Port drewniany, dziwki, żeglarze, handlarze. W pierwszym lepszym porcie bliżej Skellige Thjodmar znalazłby z cztery miejsca gdzie ubiłby interes z przemytnikami albo paserami. Zawiedziony zaczął wracać do karczmy, lecz wybrał trochę inną drogę. Zauważył po drodze łaźnię.
"Hm... w łaźni są różni szefowie półświatka, rajcy i różni tacy. Można by tam coś podsłuchać coś wywiedzieć się... hm... " Thjodmar kierował się do karczmy... Poszukiwania nieudane. Może tego gościa tu nie ma?
 

Ostatnio edytowane przez chaoelros : 10-11-2011 o 23:53.
chaoelros jest offline  
Stary 12-11-2011, 21:45   #27
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Pierwszą trudnością okazał się być dopiero dźwięk, jaki usłyszał Kurt w mieszkaniu, dotychczas wszystko szło gładko. Oczywistym było, że na jakąś trudność natknąć się musi, nigdy nie mogło być za łatwo. Dosłownie na sekundę wpadł mu do głowy szybkiego czmychnięcia. Kilka czynników mówiło, że mógł się spodziewać czegoś niemiłego. Nie mógł jednak od tak się poddać, honor złodzieja mu na to nie pozwalał. Uciekało się dopiero wtedy, gdy widziało się podbiegającą z toporem rozwścieczoną ofiarę. On już nie pierwszy raz kradł, by byle szelest go zniechęcił. Należało więc tylko zachować ogromną ostrożność. Zanim zacznie cokolwiek kraść, musiał dowiedzieć się, co było przyczyną owego dźwięku. Cichutko, chodząc na palcach starał się, rozglądając czujnie, zlokalizować źródło dźwięku, zostawiając za sobą mocniej uchylone drzwi, gdyby szybko musiał uciekać. Nie znał za dobrze układu mieszkania, więc mógł tu nastąpić pewien problem z przemieszczaniem się. Dlatego szło mu to strasznie powoli, dodatkowo biorąc pod uwagę to, że spodziewał się wszystkiego. Szukał jakichkolwiek pułapek, zabezpieczeń, czy nawet innych żywych istot, zanim te znajdą jego. Jeszcze raz w duchu przeklął, czemu nigdy coś nie może pójść zupełnie łatwo. Takie chwile, przez nerwy, potrafiły skrócić życie o ładnych kilka lat.
 
Zara jest offline  
Stary 13-11-2011, 20:17   #28
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wklejam post cohena

Karczma

Nawiedzone własnymi refleksjami, jak również pod wpływem słów Conora, krasnoludy powoli zaczęły zbierać się do zakończenia gry.
Widząc, że rozgrywka wygasa, a w zamian nie rozkręca się bijatyka, tłumek otaczający stół graczy począł się szybkim tempie rozpraszać i wkrótce stanowili go jedynie najbardziej naiwni. Bądź autentyczni kibice gry w kości.
To oznaczało również ostatnią szansę dla Gerfyna i Morvena na jakąkolwiek formę związania się z tą bandą. Oczywiście, jeśli chcieli. Równie dobrze mogli zostać i kontynuować grę kośćmi barda.

Conor

W porównaniu do Novigradu, Yspaden było kompletnym zadupiem. No, ale z bodaj największym miastem na północ od Gór Amell trudno było konkurować.
Całkowicie drewniana zabudowa robiła wrażenie prowizorycznej i tandetnej, aż dziw, że byle wichura nie rozwaliła tego kurnika w piździec już dawno temu.
Niemniej, gdy uważniej przyjrzał się budynkom, dostrzegł, że muszą stać już od wielu lat, sądząc po stanie drewna. A i najwyraźniej nie straciły na tym solidności, skoro nadal stały.
Niemniej brak jakiejkolwiek formy chodnika z pewnością będzie prawdziwą zmorą dla kogoś, kto w rynsztoku się rodził, w rynsztoku wyrósł i najprawdopodobniej w jakimś rynsztoku zakończy żywot.

Thjodmar

- Ej ty! – usłyszał pirat z jednego z mijanych zaułków, z którego wyłonił się przygarbiony, zarośnięty mężczyzna o wyglądzie totalnego menela. I takim zapachem, który gdy dotarł do jego nozdrzy, ponownie wywołał u Thjodmara torsje. – Słyszałżem, żeś o Wydrwikufla pytoł. Ja go znom. Brzeknij nieco grosza, to cie do niego poprowadzem.

Kurt

W końcu, przy zachowaniu niezbędnych, acz spowalniających środków ostrożności, udało mu się umiejscowić źródło hałasu. Znajdowało się za zamkniętymi drzwiami w głębi mieszkania, po lewej stronie. Na przeciwnym końcu tej ściany były drugie drzwi, ale nie sądził, by prowadziły do jednego pomieszczenia.
Tymczasem dźwięk powtórzył się. Duwkrotnie.

.
 
Bielon jest offline  
Stary 15-11-2011, 12:34   #29
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Gra w kości nie szła Ragnarowi najlepiej. Po tylu piwach, paru kieliszkach wódki oraz odrobinie spirytusu brodaczowi czasem wydawało się, że rzucił właśnie dwoma zestawami kości. Dwa razy więcej znaczy dwa razy lepiej. Tak samo jak Helgunda i jej boskie, opasłe ciałko. Im więcej brodacz wypił tym większa, bardziej rozlewista była jego luba. To było coś. Choćby dla niej jednej był gotów jeszcze nie raz odwiedzić Novigrad...

Z czasem gra nie zadowalała już Storma ani Thjodmara. Cichociemny człowiek oraz pirat jeden po drugim opuścili przybytek zostawiając krasnoludów z nowopoznanym bardem. Na szczęście grę nieco rozkręcił sympatyczny Gerfyn kimkolwiek był.

- Witaj Gerfyn. Jam jest Ragnar Miszkun z wiekopomnych, niezdobytych szczytów Mahakamu. Akurat niedawno byliśmy w Novigradzie, ale nie szybko tam wrócimy. Tobie również tak radzę. Jest tam od zajebania zdrajców, zabójców i nawet takim spokojnym krasnoludom jak my... - tu Ragnar spojrzał na Ginnara. - życie udało im się zatruć. Zrobisz jak chcesz, ale lepiej zastanowić się nad tym na trzeźwo. Grajmy...

Towarzystwo krasnoludów nie było szczytem kurtuazji. Co chwile bekali, darli się aż w końcu z wielkim hukiem zakończyli grę. Przynajmniej Ragnar dał do zrozumienia, że już ma dość. Fala gazów, która z dynamiką pędzącego rydwanu wydostała się z jego odbytu nie pozostawiała wątpliwości co do podejrzeń, że nie tylko gaz mógł się tamtędy wydostać...

- O kurwa! Ginnar ja kończę. Chyba jebłem kleksa. Idę do wychodka sprawdzić i załatwić potrzebę. - chwilę po zatruciu powietrza z resztą nie dało tam się za bardzo wysiedzieć. - Spotkajmy się może za kwadrans przed karczmą co? Trzeba znaleźć tego kurwidołka zanim nam z mieściny się wyniesie... - z tymi słowy Miszkun ukłonem pożegnał obecnych przy stole i wyszedł.


Dla ciekawskich dodam, że w wychodku okazało się iż alarm był fałszywy. Ragnara gacie co prawda były z deczka upaprane, ale nie bardziej niż zwykle. Musiał w końcu odwiedzić jakąś pralnię. One po prostu kojarzyły mu się z golibrodą a co za tym idzie wolał się kąpać w strumieniach a rzeczy prać na przybrzeżnych kamieniach. Tak było bezpieczniej…
 
Lechu jest offline  
Stary 16-11-2011, 14:33   #30
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Thjodmar spojrzał z odrazą i pewnie znów obrzygałby chodnik gdyby nie to że wizyta w porcie zadziałała na niego orzeźwiająco.
-Ty!?- spytał Thjodmar ze zdziwieniem- "Co u licha, co to taka firma zatrudniła Conora i resztę kompanii? " - pomyślał.
Pirat obejrzał menela i rzucił mu kilka miedziaków.
-Mów!
-Och dziękuje. Hm... ale co?
-Chujów sto! - z niechęcią zbliżył się do menela i kopniakiem wrzucił go z powrotem w zaułek z którego wylazł. Menel upadł na ziemię.- Mów gdzie znajdę Wyrdikufla!
-Nie nie! tak nie! Mogę zaprowadzić, obiecuję!
Thjodmar nie wytrzymał zapachu i odsunął się. Pomyślał trochę po czym znów rzekł.
-Pójdziesz za mną, ale tak jakbyś mnie śledził. Rozumiesz? Nie chce czuć twojej obecności. Pójdziemy do karczmy, gdzie zbiorę kompanów i zaprowadzisz nas do Wyrdikufla. Jasne?! I nie waż się wchodzić do karczmy! I pamiętaj że jeśli robisz nas w wała to twoja głowa poleci pierwsza choćby mnie mieli później mordować w torturach. Jasne!?
Menel pokiwał głową i poszedł za Thjodmarem zachowując bezpieczną odległość. Kiedy pirat wszedł do karczmy menel stanął w cieniu obserwując wejście.
Thjodmar wszedł do karczmy gdzie zapach alkoholu i potu znów zakręcił mu w nosie że omal się nie zbełtał.
-Karczmarzu! dajcie jakiegoś mięsa i coś kwaśnego! - Pirat usiadł w pobliżu zgromadzenia i poczekał na swoje zamówienie, które przyszło zaskakująco szybko i mięso było ledwo ciepłe. Brzuch Thjodmara natychmiast wrócił do normalnego metabolizmu po takim posiłku i postawił go na nogi. Podszedł do stołu gdzie zastał tylko Ginnara i barda.
-Hej Ginnar? -spytał ostrożnie pijanego krasnoluda - mam trop - usiadł przy stole - powinniśmy zebrać się i iść , albo niech chociaż któryś z was ze mną idzie. Gdzie jest Ragnar? Tylko nie mów że poszedł srać w takiej chwili.
 
chaoelros jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172