Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2011, 12:25   #387
hija
 
hija's Avatar
 
Reputacja: 1 hija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodnie
Miała dosyć.
Dosyć gonienia w piętkę; dosyć przeszkód, które musiała przeskakiwać jeszcze zanim zdążyła je dobrze obejrzeć; dosyć braku linii mety na horyzoncie; dosyć ludzi, na podróż z którymi była skazana.


W podróży opiekowała się Choppem, ponieważ była mu to winna. Bo choć przyczyną jego utraty była własna jego głupota, to jednak oddał rękę za jej sprawę. Pomagała mu przy zmianie opatrunków, próbowała rozmawiać, ale głównie milczeli - jakby wydarzenia, które przypadły im w udziale odarły ich z potrzeby prowadzenia rozmów o niczym.
Ją dręczyły wyrzuty sumienia, a on... a on się jej badawczo przyglądał.
Nie wiedziała co powiedzieć, jak przełamać ciężka ciszę, która zaległa między nimi. Nie miała doświadczenia. Trwała więc, bo to było jedyne, co wiedziała jak robić. Opiekowała się nim najlepiej jak umiała, choć w jej gestach czuć było pewną sztywność.
W jego oczach widziała niepokojące błyski. Opowieść Waltera o tym, czego doświadczył na pustyni zmroziła krew w jej żyłach i sprawiła, że zaczęła widzieć swoje własne doświadczenia w trochę innym świetle. Martwiła się stanem księgowego - może nie tak bardzo, jak losami siostry, ale jednak. Nie mogła się pozbyć wrażenia, że mężczyzna tańczył na samym skraju urwiska normalności gotów był w każdej chwili runąć w dół jako szaleniec. Miała nadzieję, ze ta odrobina ludzkiego ciepła, którą próbowała mu zapewnić wystarczy, żeby utrzymać go po stronie normalności

Nocami zaś, w chybotliwym światełku lampy naftowej, wśród szumu fal i monotonnego bujania Emily poszukiwała nowych wątków. Luźnych nitek, które mogłyby stać się punktem odniesienia, zaczepieniem, dodatkowym tropem, który rozjaśniłby mrok szaleństwa, w które systematycznie popadali. Wertowała notatki i do znudzenia wpatrywała się w listy, wierząc, że może odkryje jakiś ukryty pomiędzy wersami przekaz.
Myślała też o Teresie, odpalając przy tym jednego papierosa od drugiego.


Stały ląd - jak zwykle - przyniósł fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Ciężko określić, czy Hotel de Ville się jej podobał. Zanadto była skupiona na rozglądaniu się wokół. Toczyła wystraszonym, lecz uważnym spojrzeniem po twarzach otaczających ją ludzi.

Drugiego dnia podczas spotkania w pokoju Hiddinka rozdano role. Dla niej brakło fałszywej tożsamości - miała funkcjonować jako córka Morgana Vivarro. Sprawdzenie “Piasków Persji” zdawało się jej dobrym pomysłem. Dokądkolwiek udała się ta cała Dupoint, musiał zostać po niej ślad. Ktoś przecież musiał ją widzieć.

- Myślę, że nie tylko z Florentinem warto porozmawiać. Chętnie sprawdziłabym też tych przewodników, a jeszcze chętniej Yousefa. Muszą jakoś podróżować, a jeśli udali się w kierunku pustyni, nie uczynili tego za pomocą auta. Może się okazać, że szukamy karawany.

Tak dawno już nie zabierała głosu w czasie ich narad, że dziwnie czuła się przedstawiając im swoja opinię. Tak strasznie pozmieniali się od czasu pierwszego spotkania na pokładzie transatlantyku. To cud, że wciąż jeszcze byli w stanie się ze sobą porozumiewać, po tym, co widziały ich oczy i czemu mózg odmawiał dania wiary. Zmęczeni i wciąż liżący rany. Ona sama zastanawiała się, kiedy po prostu jedno z jej ramion odpadnie – po dwakroć przestrzelone i naznaczone pazurami ghula. Każdy z nich, oprócz tej jednej – wspólnej, prowadził własną walkę, zębami i pazurami trzymając się tego, co kiedyś uznawali za normalność.
Po chwili zastanowienia postanowiła, że zanim ruszą z Hiddinkiem do „Piasków Persji”, ona sama spróbuje przeprowadzić małe śledztwo na temat miejsca pobytu przewodników i handlarza- ludzi, których bez wątpienia należało wtajemniczyć w swoje plany, jeśli chciało się wyruszyć na pustkowia. Bez ich pomocy zorganizowanie wyprawy stawało się zdecydowanie trudniejsze i Emily wierzyła, ze jeśli ta przeklęta Dupoint postanowiła ruszyć dalej z tego właśnie miejsca, w którym się znajdowali, musiała zawrzeć znajomość z którymś z tych mężczyzn. Chciała zacząć od recepcji Hotelu, może mieli do polecenia kogoś, kto mógłby się okazać przydatny w zorganizowaniu takiej wyprawy. Niezależnie od tego, czy polecą jej dokładnie tych ludzi, o których myślała czy może ich konkurencję, miała nadzieję na znalezienie jakiegoś tropu – choćby nawet stygł. Czegokolwiek, co dałoby jej siłę, by ruszyć naprzód mimo gasnącej nadziei.
 
__________________
Purple light in the canyon
That's where I long to be
With my three good companions
Just my rifle, my pony and me
hija jest offline