Amanda wzdychała lekko oglądając swoją twarz w hotelowym lusterku w czasie kiedy nakładała krem. Była mocno opalona, a jej niebieskie oczy błyszczały na tle tej opalenizny. Cera kobiety bardzo ucierpiała od czasu wyjazdu z Bostonu. Nie wspominała już o włosach, które od czasu wyjazdu mocno urosły. Zaczynała je upinać, czego nie robiła już bardzo dawno. Ale czy tutaj w ogóle było to ważne?
Ponownie zeszli na ląd w dzikim, muzułmańskim kraju, w którym na każdym rogu czyhało niebezpieczeństwo. Nie było ważne czy była ładna, zadbana i kobieca. Tutaj bardziej liczyła się broń i siła mięśni. I to, że było się mężczyzną.
W czasie koszmarnej podróży statkiem, a potem pociągiem pełnym powstańców w turbanach uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę niewiele wiedziała o życiu. Rzuciła się w wir poszukiwań prześladowców Victora z iście dziennikarską naiwnością i pewnością siebie. Dopiero lekcje pokory, jakie musiała odebrać w czasie długiej podróży ukazały jej ogrom jej niewiedzy i brak doświadczenia. Cechy, którymi kiedyś pogardzała okazywały się być tutaj wręcz koniecznością i dziękowała bogu za to, że ma u boku takich towarzyszy.
Postanowiła mimo tego poprosić Garretta o lekcje strzelania. Musiała wprawić rękę i oko jeśli miała dalej się poruszać i brnąć w paszczę lwa.
Tymczasem jednak musieli realizować plan, który Dwight zaproponował. Jej rola sekretarki i asystentki nie była trudna i zaledwie niewielkie przygotowania wystarczyły, aby Amanda mogła wkroczyć u boku swojego „szefa” do akcji. Luca miał jednak przed sobą nielada zadanie. Patrząc na biednego chłopaka, który trochę zdziwionym wzrokiem przyglądał się sprowadzonemu krawcowi, który przymierzał mu właśnie jeden z zamówionych garniturów, czuła niemal zażenowanie, że przymusza go do czegoś, co wcale nie jest mu potrzebne.
Tak właśnie. Ona, panna z dobrego domu zaczęła niemal gardzić tym, co bogate towarzystwo stworzyło sobie jako kanon dobrego wychowania. Bo czy obycie towarzyskie i etykieta były tak naprawdę konieczne do życia? Wiedziała już że nie. To co wydawało jej się kiedyś ważne, tutaj nabierało znamienia śmieszności.
Mimo tego brnęła dalej w „naukę”. Kiedy tylko pojawiała się chwila wracali z Lucą do żmudnego procesu kształtowania jego „okrzesania”. Uczyła go poprawnego używania sztućców, sposobu jedzenia, konwersacji przy stole, elegancji poruszania się i pewnej swobody, uczyła jak się witać i wszystkich innych ważnych i mniej ważnych kwestii etykiety.
Początkowo nie było łatwo. Chłopak klął, często wrzucając włoskie słowa, których znaczenia nawet nie znała. Mimo tego widziała jego zawziętość i determinację i doceniała to, że nie machnął na to wszystko ręką.
- Luca – mówiła - najważniejsze żebyś zapamiętał, że jesteś teraz synem potentata naftowego. Musisz znaleźć w sobie trochę „luzu” . Jeśli nawet nie będziesz wiedział jak zachować się w jakiejś sytuacji, udawaj że wiesz i naśladuj Dwighta… Pamiętaj, że najwięcej emocji maluje się na twarzy i twoja niepewność właśnie tam pojawi się jako pierwsza. Nie mam zamiaru zresztą robić z ciebie angielskiego lorda. Wystarczy, że będziesz trochę mniej klął, a jeśli już to po angielsku – żartowała, żeby ośmielić chłopaka.
W końcu, po wszystkich przygotowaniach, godzinach spędzonych na dobieraniu odpowiedniej garderoby i wkładaniu obycia towarzyskiego w głowę Luci Amanda z zadowoleniem przyjrzała się swojemu „dziełu”. O resztę będzie musiał zadbać Dwight.
Amanda prychała śmiechem pod nosem na samą myśl o tym, że Garrett będzie grał rolę ojca. W głębi duszy myślała, że będzie to tak samo trudne zadanie dla niego jak i rola syna dla Luci. Nie mieli jednak wyboru. Przykrywka była ich jedyną szansą.
Nadali sobie nową tożsamość i teraz musieli się do niej przyzwyczaić.
Ciekawa była tego z jakimi wieściami powróci reszta grupy. Czy uda im się odnaleźć ślad sprytnej Francuzki? Czy odnajdą ruiny, o których mowa była w listach przeczytanych przez Herberta? I w końcu czy odnajdą zaginionych członków rodzin jej przyjaciół?
Ostatni odcinek podróży miał zadecydować o tak wielu sprawach i przynieść w końcu odpowiedzi na tak wiele pytań. Przygryzała więc wargę do bólu oczekując z niecierpliwością na powrót towarzyszy.
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |