Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2011, 08:45   #388
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Amanda wzdychała lekko oglądając swoją twarz w hotelowym lusterku w czasie kiedy nakładała krem. Była mocno opalona, a jej niebieskie oczy błyszczały na tle tej opalenizny. Cera kobiety bardzo ucierpiała od czasu wyjazdu z Bostonu. Nie wspominała już o włosach, które od czasu wyjazdu mocno urosły. Zaczynała je upinać, czego nie robiła już bardzo dawno. Ale czy tutaj w ogóle było to ważne?
Ponownie zeszli na ląd w dzikim, muzułmańskim kraju, w którym na każdym rogu czyhało niebezpieczeństwo. Nie było ważne czy była ładna, zadbana i kobieca. Tutaj bardziej liczyła się broń i siła mięśni. I to, że było się mężczyzną.

W czasie koszmarnej podróży statkiem, a potem pociągiem pełnym powstańców w turbanach uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę niewiele wiedziała o życiu. Rzuciła się w wir poszukiwań prześladowców Victora z iście dziennikarską naiwnością i pewnością siebie. Dopiero lekcje pokory, jakie musiała odebrać w czasie długiej podróży ukazały jej ogrom jej niewiedzy i brak doświadczenia. Cechy, którymi kiedyś pogardzała okazywały się być tutaj wręcz koniecznością i dziękowała bogu za to, że ma u boku takich towarzyszy.
Postanowiła mimo tego poprosić Garretta o lekcje strzelania. Musiała wprawić rękę i oko jeśli miała dalej się poruszać i brnąć w paszczę lwa.

Tymczasem jednak musieli realizować plan, który Dwight zaproponował. Jej rola sekretarki i asystentki nie była trudna i zaledwie niewielkie przygotowania wystarczyły, aby Amanda mogła wkroczyć u boku swojego „szefa” do akcji. Luca miał jednak przed sobą nielada zadanie. Patrząc na biednego chłopaka, który trochę zdziwionym wzrokiem przyglądał się sprowadzonemu krawcowi, który przymierzał mu właśnie jeden z zamówionych garniturów, czuła niemal zażenowanie, że przymusza go do czegoś, co wcale nie jest mu potrzebne.
Tak właśnie. Ona, panna z dobrego domu zaczęła niemal gardzić tym, co bogate towarzystwo stworzyło sobie jako kanon dobrego wychowania. Bo czy obycie towarzyskie i etykieta były tak naprawdę konieczne do życia? Wiedziała już że nie. To co wydawało jej się kiedyś ważne, tutaj nabierało znamienia śmieszności.
Mimo tego brnęła dalej w „naukę”. Kiedy tylko pojawiała się chwila wracali z Lucą do żmudnego procesu kształtowania jego „okrzesania”. Uczyła go poprawnego używania sztućców, sposobu jedzenia, konwersacji przy stole, elegancji poruszania się i pewnej swobody, uczyła jak się witać i wszystkich innych ważnych i mniej ważnych kwestii etykiety.
Początkowo nie było łatwo. Chłopak klął, często wrzucając włoskie słowa, których znaczenia nawet nie znała. Mimo tego widziała jego zawziętość i determinację i doceniała to, że nie machnął na to wszystko ręką.

- Luca – mówiła - najważniejsze żebyś zapamiętał, że jesteś teraz synem potentata naftowego. Musisz znaleźć w sobie trochę „luzu” . Jeśli nawet nie będziesz wiedział jak zachować się w jakiejś sytuacji, udawaj że wiesz i naśladuj Dwighta… Pamiętaj, że najwięcej emocji maluje się na twarzy i twoja niepewność właśnie tam pojawi się jako pierwsza. Nie mam zamiaru zresztą robić z ciebie angielskiego lorda. Wystarczy, że będziesz trochę mniej klął, a jeśli już to po angielsku – żartowała, żeby ośmielić chłopaka.

W końcu, po wszystkich przygotowaniach, godzinach spędzonych na dobieraniu odpowiedniej garderoby i wkładaniu obycia towarzyskiego w głowę Luci Amanda z zadowoleniem przyjrzała się swojemu „dziełu”. O resztę będzie musiał zadbać Dwight.
Amanda prychała śmiechem pod nosem na samą myśl o tym, że Garrett będzie grał rolę ojca. W głębi duszy myślała, że będzie to tak samo trudne zadanie dla niego jak i rola syna dla Luci. Nie mieli jednak wyboru. Przykrywka była ich jedyną szansą.
Nadali sobie nową tożsamość i teraz musieli się do niej przyzwyczaić.

Ciekawa była tego z jakimi wieściami powróci reszta grupy. Czy uda im się odnaleźć ślad sprytnej Francuzki? Czy odnajdą ruiny, o których mowa była w listach przeczytanych przez Herberta? I w końcu czy odnajdą zaginionych członków rodzin jej przyjaciół?
Ostatni odcinek podróży miał zadecydować o tak wielu sprawach i przynieść w końcu odpowiedzi na tak wiele pytań. Przygryzała więc wargę do bólu oczekując z niecierpliwością na powrót towarzyszy.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline